I
Zośka wraca z pogrzebu Alka i Rudego. Nie odzywa się słowem. Jest zupełnie cicho, ale płynące po policzkach łzy zdradzają go całkowicie.Snują się między alejkami w czwórkę: on, Hania, ojciec i najlepsza przyjaciółka Tadeusza, Waleria.W powietrzu wisi rozpacz.Wszyscy są absolutnie zagubieni i rozbici.
-Zośka?-głos młodej Zamojskiej przerywa ciszę.
-Tak,Walerio?-Zawadzki ze zbolałą miną spogląda na idącą z nim pod ramię przyjaciółkę.
-Nic. Po prostu sprawdzam, czy nie zapomniałeś oddychać-uśmiecha się słabo, próbując poprawić towarzyszowi humor.
-Nie potrzebuję komend typu ,,wdech wydech"-ucina obojętnie.
-Tadziu...
-Co?
-Spróbuj żyć, dobrze?Jak nie dla siebie, to dla Hani, dla taty, może nawet dla mnie....proszę-szepnęła, zaczynając płakać.
-Nie mam po co...
-Tadzik...przestań, błagam!Zawsze jest po co żyć! Owszem teraz jest strasznie. Spotkała nas niewyobrażalna tragedia,zwłaszcza ciebie,ale....kiedyś będzie pięknie,obiecuję ci to.Na pewno za jakiś czas poznasz cudowną dziewczynę,pójdziesz na jakieś fajne studia...
- Nie możesz mi tego obiecać-przerwał zirytowany.
***
Chłopak spisuje wspomnienia. Stara radzić sobie z żałobą na swój własny sposób.Płacze. Łzy kapią na kartkę, pozostawiając po sobie plamy i rozmazując zapisane słowa.Słychać pukanie do drzwi. Ojciec Zośki wchodzi do pokoju syna, nie czekając na jego reakcję.
-Jedziesz na wieś. Do ciotki Wandy- poinformował, wywołując niemałe zdziwienie na niemalże dziewczęcej twarzy Zośki.
-Nie.
-Sprawa jest przesądzona.Zbieraj się.
-Pozwól mi się chociaż pożegnać z Walerią...
***
Szara spódniczka w kratę, czerwony sweter ,czarne botki na obcasie i lekko widoczny makijaż. Wspólny mianownik?Waleria Zamojska przemierzająca ulice Warszawy, by osobiście pożegnać wieloletniego przyjaciela.Oboje z Tadeuszem siebie nawzajem określali mianem przyjaciół od zawsze i na zawsze,więc w umyśle młodej kobiety nie zamajaczyła nawet wizja,w której miałaby obok jego wyjazdu przejść zupełnie obojętnie.
***
Zapukała do drzwi i po chwili znalazła się w środku. Smutnym wzrokiem szukała Zośki.
-Tadzik?-rzuciła w głąb domu, licząc się jednocześnie z tym, że nikt może jej nie odpowiedzieć. Pomyliła się. Zrozumiała to w momencie,gdy coś miękkiego i ciepłego zasłoniło jej oczy, skutecznie są dezorientując.
-Cześć, piękna- usłyszała przy uchu.
-Zośka...-pokręciła głową z dezaprobatą łączącą się z rozbawieniem.
-No co?
-Musisz wyjeżdżać?
-Uwierz mi, że to ostatnia rzecz, której bym chciał.
-Więc czemu to robisz?
-Bo tego wymaga sytuacja.
-Poświęcasz się dla dobra ogółu? Cóż za szlachetność...-wzdycha Zamojska z niemałą irytacją.
-Nie dla ogółu. Dla siebie.To chyba dobrze, nie sądzisz?
-Nie. Nie sądzę.
-Walerio?
-Tak mam na imię-wzrusza ramionami, odwracając się twarzą w stronę przyjaciela.
-Spójrz na mnie- Tadeusz maksymalnie delikatnie unosi jej podbródek, by, nawet wbrew własnej woli, musiała choć przez kilka sekund popatrzeć mu w oczy.
-No patrzę. I co teraz?
Nie opowiedział jej na postawione przed chwilą pytanie. Zamiast tego przyciągnął dziewczynę jeszcze bliżej siebie i zamknął w niemalże żelaznym uścisku, Waleria jest zdziwiona. Nie była przygotowana na tak nagły impuls z jego strony.Zawadzki był zawsze raczej skryty, nieśmiały i bardzo,prawie ponadprzeciętnie wrażliwy.Trzymał się raczej na uboczu i rzadko kiedy zdarzało mu się działać pod wpływem chwili. Świadczyło to chyba o tym, że mimo kilkunastu lat znajomości, potrafili jeszcze siebie nawzajem zaskoczyć.
***
Następnego dnia Waleria zrywa się z łóżka bladym świtem.Robi to na tyle gwałtownie, że zaczyna kręcić jej się w głowie. Ignoruje to jednak i wychodzi z domu. Na początku studiów wyprowadziła się od rodziców, więc mogła wychodzić z domu i do niego wracać, kiedy tylko uznawała to za stosowne.
***
Dziewczyna rzuca się Zośce w ramiona.On lekko ściska ją w talii, całuje po przyjacielsku w policzek i szepcze ledwo słyszalnie:
-Do zobaczenia niedługo,siostro z innych rodziców...
Hej wszystkim!
Kolejna książka w temacie ,,Kamieni".
Jest to pierwsza moja powieść z narracją trzecioosobową, więc może (na pewno) nie jest wybitnym dziełem sztuki, ale się starałam.
Mam nadzieję, że Wam się podoba:)
Do następnego!
P.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro