𝓬𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓮𝓲𝓰𝓱𝓽

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Sarah pozwoliła, by rozbawiony uśmiech pojawił się na jej twarzy, lubiła tego chłopca.


Nie Sarah, nie. Nie zakochuj się, nie rób tego - pomyślała. Zastanawiała się, dlaczego zawsze była tak zamknięta, że ​​nigdy nie mogła pokazać swoich uczuć, ale jej matka powiedziała jej, że miłość jest najpiękniejszą rzeczą na świecie. Nie wierzyła w to. Jeśli jej matka tak powiedziała, oznaczało to, że znalazła miłość. Gdzie więc była ta idealna miłość przez te wszystkie lata? W tych przeklętych latach, kiedy czuła się samotna i porzucona, po śmierci swojej matki. Była tylko dzieckiem, słodkim i niewinnym dzieckiem, które za bardzo wierzyło w opowiadane jej historie. Właśnie dlatego tak bardzo się zmieniło. Położyła dłoń na twarzy, zapobiegając łzom, ale poczuła, że jej policzki są już mokre. Zmartwione spojrzenia chłopców przed nią potwierdziły to, czego się obawiała. Zaczęła płakać przed nimi. Zobaczyła chłopca, którego lubiła, podchodzi do niej i obejmuje ją. Nie miała ochoty się oderwać, wyjść z ochronnego kręgu tych smukłych białych ramion. Uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk.


-Wszystko będzie w porządku, zaufaj mi. Zawsze mówi się pesymistycznie. Oto Stiles, pesymizm, ale także piękno, charyzma, odwaga ... - Scott przerwał mu


- Nie zapomnij o skromności! 


- Aa, tak Powiedziałem. Odwaga, skromność ... och. To ironiczne, prawda? - zapytał Scott, wyglądając ponuro.


- Tak Stiles. To było ironiczne.


~ * ~


Hope znudzona leżała na łóżku patrząc się zdjęcia w ramkach na których były zdjęcia jej z jej przyjaciółmi i rodziną. Na szafce miała ich pełno zdjęć w ramkach ,których była jako dziecko, nastolatka. 



Przez jej umysł przeszło dużo wspomnień z rodziną i przyjaciółmi. Te smutne i szczęśliwe. Tęskniła za nimi bardzo od około miesiąca nie miała prawie z nikim ze znajomych kontaktu. Kontaktowała się z Alison, nie chciały, aby Scott się o tym dowiedział, bo by powiedział reszcie stada. by były awantury. Była szczęśliwa , że one będą miały w podobnym wieku dzieci. Chciała odpocząć i zmienić otoczenie oraz uciec od walki z różnymi bestiami i wrogami. W nowym domu była samo, bo Theo musiał załatwić swoje sprawy. Nie chciała narażać swojego nienarodzonego dziecka. Postanowiła iść spać i nabrać sił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro