CHEVROLET IMPALA

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drobna, niska brunetka stała przy sklepowej ladzie i niecierpliwe czekała aż kasjer policzy jej zakupy. Niestety trafiła na nowicjusza. Pracownik wziął do ręki piwo smakowe, które dziewczyna uwielbiała, następne spojrzał na istotę mająca może 1,60 wzrostu i jej okrągła dziecięca twarz.
- Przepraszam, ale czy aby na pewno jest pani pełnoletnia? - spytał ostrożnie.
Dziewczyna z westchnięciem wyjęła dokument potwierdzający jej pełnoletność. Kasjer przeprosił ją pi cichu i dalej kasował zakupy. Po chwili mogła wreszcie zapłacić. Wzięła torbę i wyszła ze sklepu. Tylko czekała, żeby dojść do domu i odpocząć po pracy. Mimo tego ze zaledwie kilka miesięcy temu skończyła 18 lat to postanawiała nie kontynuować nauki. W sumie została do tego zmuszona. Jej wujek Bobby Singer, jej ostatni krewny, który pomagał jej finansowo  zmarł niedawno. Pomimo tego, że to on miał mad nią prawa opiekuńcze, mówił że lepiej dla ich dwójki kiedy mieszkają oddzielnie. Ona sama nie znała za dobrze Bobbego, ale była mu bardzo wdzięczna.
Przechodziła przez pasy kiedy Chevrolet Impala o mało jej nie potrącił. Mimo tego, ze nie znała się na autach i ich markach to ten rozpoznała bardzo szybko, ponieważ napis "Chevrolet" znajdujący się na przodzie auta był o wiele za blisko jej ciała. Wściekła pokazała kierowcy środkowy palec i ruszyła w dalsza drogę do domu.

72 godziny wcześniej
Lebanon w stanie Kansas
Mężczyzna w beżowym prochowcu niespodziewanie pojawił się za blondynem w brązowej skórzanej kurtce. Ten szybko odwrócił się w stronę czarnowłosego o mało nie nokautując go.
- Cholera Cass ile razy mam ci mówić żebyś tego nie robił? Chcesz żebym kiedyś cię zabił tą spluwą?
- Nie sądzę, żeby ta broń mogła mnie zranić Dean, ale wezmę do siebie twoje ostrzeżenie - spojrzał swoimi błękitnymi oczami w zielone oczy blondyna. - Nie ważne - skierował wzrok na wysokiego mężczyznę, który jak do tej pory przyglądał się całemu zajściu. - Słyszeliście kiedykolwiek o Eve?
- Jasne Cass przecież załatwiliśmy sukę, nie pamiętasz? - odparł Dean mając na myśli matkę wszystkiego.
- Nie chodzi mi o nią - beznamiętnie powiedział patrząc na zielonookiego. - Kuzynka Bobbiego Singera naszego zmarłego przyjaciela - wyjaśnił jakby dwójka mężczyzn nie pamietała o ich przybranym ojcu.
- Bobby nigdy nie wspominał, ze ma kuzynkę - wreszcie zabrał głos najwyższy z mężczyzn.
- To dziwne... - Castiel jakby sam zwątpił w swoje słowa. - Muszę się czegoś jeszcze dowiedzieć - i zniknął.
- Cass, wróć! O co ci chodziło?! Cholera dzieciaku, nie siedzimy ci w myślach - wydarł się Dean, ponieważ chciał dowiedzieć się czego dowiedział się anioł.
- Dean, może poszperam w Internecie i dowiem się trochę o ten Eve? Wnioskuje, ze miała tak samo na nazwisko jak Bobby - powiedział brunet z przydługimi włosami.
Jego brat spojrzał na niego i już wiedział, że jego młodszy braciszek, Sammy, zaczął się zamartwiać o nieznajomą. Każdy kto znał Sama wiedział jak łatwo może się o kogoś przejąć.
- Jasne jak chcesz - odparł Dean. - Ona chyba nie jest łowcą, nigdy o niej nie słyszeliśmy.
- Racja. Dziwi mnie tylko dlaczego Bobby nic nam o niej nie powiedział - otworzył laptopa i zalogował się do niego.
Dean uśmiechną się smutno.
- Pewnie chciał ją chronić przed nami, przed naszym życiem, może po prostu chciał, żeby skończyła szkołę i została dentystą?
Sam nic nie odpowiedział bratu. On tak jak i blondyn wiedział, że dziewczyna nie będzie miała już normalnego życia, nie gdy pozna braci Winchester.
Westchnął głęboko. Znalazł ją, nie sadził ze tak szybko to pójdzie.
- Znalazłem ją. Mieszka w Missouri w miasteczku o nazwie O'Fallon. Niedawno skończyła 18 lat i rzuciła szkołę, pracuje w Cafée Fallon najpopularniejszej kawiarnii w mieście. Nie karana, zwykła dziewczyna i rzeczywiście Bobby to jej wuj. Jak myślisz o co chodziło Cassowi?
- Nie mam pojęcia, ale poczekamy na niego - postanowił starszy brat.

Teraz
O'Fallon w stanie Missouri
- To ona - powiedział Castiel siedząc na tylnich siedzeniach Impali. - Czy ten gest, który nam pokazała to przywitanie?
Obaj bracia spojrzeli na siebie.
- Tak - odparł krótko Dean.
- Dlaczego Clowley chce ją mieć? - spytał nie rozumiejąc Sam.
- Może myśli, że jest nam bliska, w końcu to bratanica Bobbiego, a ten skukinsyn wie, że dla nas najważniejsza jest rodzina - odparł Dean.
- Tak to prawda - potwierdził anioł, który sprawiał wrażenie jakby nie słuchał rozmowy.
- Musimy ją ochronić - Sam już zaczął sobie wyobrażać jak Crowley torturuje drobną dziewczynę.
Eve nie sadziła, że Impala może sprowadzić na nią kłopoty. Weszła do domu i od razu poczuła się nie swojo, jakby ktoś ją obserwował. Rozejrzała się po domu, zaglądając w każdy kąt. Upewniła się, ze nikogo nie ma, ale wciąż czuła się nie swojo. Usiadła w salonie swojego małego domu. Ściany wyłożone były fioletową tapetą, ciemne panele znajdowały się pod jej stopami, czarna kanapa stała przed szklanym, niedrogim stolikiem. Dziewczyna spoglądała w telewizor znajdujący się na komodzie wykonanej z ciemnego drewna. Ramy okien były białe i również drewniane, nijak nie pasowały do wystroju pokoju, ale Eve nie przejmowała się tym.
Nagle usłyszał dzwonek do drzwi jej mieszkania. Zdziwiła się, ponieważ nikogo się nie spodziewała. Podeszła do wielkich starych drzwi i je otworzyła.
- Hello my darling.
Po drugiej stronie drzwi znajdował się niski mężczyzna, uśmiech gościł na jego twarzy. Był ubrany w czarny, wyglądający na drogi garnitur. Eve zlustrowała go od stóp do głów.
- My się chyba nie znamy - odparła skołowana.
- O już nie długo kochanie - uśmiech nie schodził z jego wąskich ust.
Nagle obok jej domu zatrzymał się czarny Chevrolet, który o mało jej dzisiaj nie potrącił. Zauważyła, że jeden z mężczyzn daje jej sygnały rękoma, żeby zamknęła drzwi i uciekała. Nie wiedziała czy może ufać blondynowi, ale jednak zrobiła to i zatrzasnęła drzwi na nosie mężczyzny, który stał na przeciw jej. Następnie uciekła do swojego pokoju, usłyszała krzyki i to trzask łamanego drewna. Przerażona wychyliła głowę i zobaczyła, ze to jej piękne stare drzwi zostały połamane przez mężczyznę w garniturze, który rzucił o nie facetem z długimi włosami. Ten jednak szybko się podniósł i podbiegł do niej, elegant zajęty był walką z blondynem i czarnowlosym w jej korytarzu.
- Szybko musimy uciekać! - krzyknął mężczyzna, który przed chwila leżał na ziemi.
- Czekaj o co chodzi?!
- Nie mamy teraz czasu! - zaczął ją wypychać w stronę okna dziękując, że dziewczyna posiada parterowy dom.
Eve nie wiele myśląc wyskoczyła przez okno razem z wielkoludem. Szybko zaprowadził ją do auta, a następnie podjechał pod drzwi jej domu, z którego wybiegł blondyn i czarnowłosy. Kiedy już wszyscy siedzieli w aucie Eve wydarła się najgłośniej jak umiała:
- Co się dzieje do cholery?!

Jeżeli ktoś czyta to niech komentuje, daje gwiazdki, cokolwiek ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro