DOBRZE, ŻE JESTEŚ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sam nerwowo chodził po bunkrze, martwił się o Deana. Miał nadzieje, że czarne oczy, które zauważył to tylko przewidzenie, ale w kącie jego głowy coś krzyczało mu, że to prawda.
Eve ciagle siedziała z Cassem. Martwiła się o niego. Wyglądał i czuł się już lepiej. Dziewczyna wciąż go przepraszała mimo tego, że Cass już dawno jej wybaczył.
Wieczorem wszyscy siedzieli razem i jedli pizzę, która przywiózł Dean. Dziewczyna leżała na kanapie, a głowę miała położoną na kolanach blondyna. Od pewnego czasu traktowali się jak rodzeństwo z czego Eve była zadowolona, bo nigdy nie miała brata. Nagle wstała do pozycji siedzącej i zaczęła kasłać, bo zakrztusiła się jedząc na leżąco.
- Mama nigdy nie mówiła ci, żeby nie jeść na leżąco? - zaśmiał się Dean.
Eve nic nie odpowiedziała tylko napiła się coli.
- Jak ja was nienawidzę - warknęła zabierając jedną nieotwartą pizzę i kierując się w stronę pokoju.
Dziewczyna cały dzień nie miała humoru. Nawet Castiel nie mógł go jej poprawić. Sama nie wiedziała dlaczego dzisiaj drze się na każdego bez przyczyny. Nagle do jej pokoju wszedł Sam.
- Hej, jestem głodny - zaczął. - A ty zabrałaś ostatnią pizzę...
- Dobra chodź tu jeść - powiedziała oschle.
Sam przysiadł obok niej i wziął kawałek pizzy.
- Zastanawiałam się, dlaczego karton jest kwadratowy, pizza okrągła, a kawałki trójkątne? - spytała dziewczyna skupiając swój wzrok na jedzeniu.
- Chyba serio ci się nudzi mała.
- Nie. Jestem. Mała - słowa dziewczyny dosłownie ociekały jadem, a w oczach widać było rządze mordu.
- Co się stało, że nie masz humoru? - spytał Sammy.
- Ehhh, nie masz tak czasem, że masz gorszy dzień?
- A o to chodzi. Może przytulas pomoże? - rozłożył ręce czekając aż dziewczyna się przytuli.
Eve bez wahania wpadła w uścisk wielkoluda. Czuła się bezpiecznie w jego objęciu, siedzieli tak kilka minut.
- Sammy, dziękuje że jesteś - wyszeptała w jego klatkę piersiową.
Sam chwycił jej podbródek, w którym miała dołeczek i popatrzył w jej oczy. Następnie zaczął zbliżać swoje usta do jej. Złączył je i zaczął pogłębiać pocałunek. Dziewczyna była w szoku, ale podobały się jej poczynania bruneta, wiec otworzyła lekko usta dając większe pole do popisu Samowi.
Czuła jak motylki wypełniają jej podbrzusze. Nie był to jej pierwszy pocałunek, ale nigdy dotąd nie czuła takiego podniecenia jak w tej chwili. Spowodowane to było uczuciem, które żywiła do chłopaka. Od pierwszego wejrzenia była nim zauroczona.
Oderwała się nagle od bruneta dysząc, nie chciała tego. Nie chciała go kochać, to by wszystko zniszczyło.
Brunet patrzył na nią ze zdziwieniem. On także czuł niezwykłe uczucia podczas pocałunku. Pomyślał, że może zrobił coś nie tak.
- Wynoś się Sammy - szepnęła, ale chłopak nie zareagował. - Wynoś się kurwa głuchy jesteś?! Spierdalaj! - krzyknęła.
Mężczyzna wstał z łóżka.
- Eve wiem, że to było nieodpowiednie, ale do cholery podobało ci się i myśle, że nasze szczęście jest najważniejsze, więc... - dziewczyna przerwała mu.
- Spierdalaj! Nie chce tego!
Chłopak wyszedł z pokoju, postanowił dać jej trochę czasu w końcu to jeszcze nastolatka.
Po wyjściu Sama Eve rozpłakała się. Tak bardzo tego nie chciała... nie chciała się przywiązywać, chciała żyć jak normalny człowiek a z Samem to nie było możliwe. Był łowcą, a ona nie chciała pewnego dnia patrzeć jak jego ciało płonie...

Hejka ;)
Wiem krótko, ale myśle, że nie jest nudny 😅
Tak btw jesteście #teamSam czy #teamCass? Wolelibyście, żeby z kim była Eve? A może z Deanem albo z nikim? Hihihi
Do następnego mooses ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro