Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozmowa z dyrektorem i trenerem trwała ponad pół godziny. Okazało się, że wyjazd  na wody został przesunięty o tydzień z bliżej nieokreślonego powodu. Eweina nie przejmowała się tym zbytnio. Inne problemy ukazywały się na horyzoncie.

Wyszła z gabinetu i skierowała się w stronę szatni. Zajęcia niedawno się skończyły Przy stanęła przy drzwiach i podniosła rękę i zawahała się. Ostatecznie poczekała na córke przed drzwiami.

— Mamo, co ty tutaj robisz? —zapytała zaskoczona dziewczynka. Zarzuciła plecak ze strojem na ramię.

— Przyszłam po ciebie —odpowiedziała kobieta uważnie przyglądając się córce. Jak zawsze po treningu dziewczynka wydawała się rozgrzana i zmęczona. —Wracamy do domu?

— Cieszę się —odpowiedziała Ewa zgaszonym głosem. Ewelina zastanawiało to.

Przystanęła i położyła dłonie na ramionach córki. Z zatroskaniem odwróciła dziecko w swoją stronę.

— Kochanie, chciałabym abyś wiedziała, że możesz na mnie polegać — oznajmiła łagodnym, zatroskanym głosem.

— Wiem to — odpowiedziała cicho Ewa i przez chwilę spojrzała na matkę.

Dziewczynka zawahała się przez kilak sekund. Chciała i ufała matce, ale nie wiedziała co matka mogłaby zrobić.

— Czy coś dzieje? — zapytała nadal łagodnym tonem.

Nie doczekała się odpowiedzi.

— Chodźmy do domu — mruknęła Ewa pod nosem.

— Nie, nie pójdziemy do domu — oznajmiła Ewelina nagle. Głos kobiety zmienił się w stanowczy i chłodny. — Chcę się dowiedzieć się dzieje!

— A skąd wiesz, czy coś się w ogóle dzieje — odfuknęła Ewa zdenerwowana.

— Nie tym tonem, moja droga — oznajmiła surowo Ewelina.

Dziewczynka spojrzała na nią z wyrzutem w oczach. Po czym wyrwała się i uciekła. Do kobiety doleciał jeszcze tylko stłumiony płacz. Z rezygnacja podniosła rakietę i plecak z rzeczami, i pospiesznie ruszyła za córką.

W kilka minut później zdenerwowana wybiegła z budynku. Rozbieganym wzrokiem, szukała swojej córki. Dostrzegła wybiegającą dziewczynkę ze szkoły. Zła na siebie.

— Ewa, zaczekaj! — biegła. — Przepraszam!

Lecz gdy dotarła do wyjścia zobaczyła tylko jak za jej córką biegnie jakiś mężczyzna.

Strach. Ruszyła za nimi, a serce chciało jej wyskoczyć z piersi.

— Ewa, zaczekaj!

Po kilkunastu minutach dotarła do bram parku. Mimo późnego popołudnia nadal panował upał. Ubranie przyległo do ciała kobiety, a włosy przetłuściły się. Nie było to jednak ważne. Po wzięciu kilku wdechach i łapaniu powietrza, ruszyła w dalszą drogę. Wysokie drzewa dawały przyjemny chłód i cień.

Rozglądała się spanikowana. Serce matki chciało wyskoczyć ze strachu, a oddech stał się urywany. Rozbiegany wzrok monitorował przestrzeń dookoła, ale oprócz kilku osób przebiegających lub siedzących na ławce, nigdzie nie dostrzegła Ewy i tego mężczyzny. Myśli kobiety krążyły wokół nieznajomego. W gł®bi duszy bardzo pragnęła aby tym mężczyzną okazał się Jacek. Sama nie wiedziała, dlaczego w jego obecności nie bała się córkę.

Już bardziej spokojnie szła szybkim, równym krokiem, nadal nawołując mię córki.

W głowie miała obraz zatroskanego i zaniepokojonego Jacka. Podczas rozmowy do strzegła prawdziwe uczucie. A przynamniej w tej chwili bardzo w to wierzyła.

Po bardzo długim, dla niej, czasie wreszcie udało się Ewelinie dostrzec Ewę. Siedziała na ławce. Obok dziewczynki dostrzegła..... Jacka. Przez ciało matki przeszła ogromna fala ulgi. O mało nie zwalając kobiety z nóg. Jak na skrzydłach podbiegła do swojego skarbu i nie patrząc na żwirowe, szorstkie poszycie, opadła na kolana. A w następnej chwili mocno i z miłością przytuliła Ewę.

— Kocham cię! — wyszeptała gładząc ciemnie włosy dziewięciolatki. — I jak będziesz gotowa, to sama mi o wszystkim powiesz. —Patrzyła w oczy córki z pełną miłością. —Nie strasz mnie więcej.

Masła uśmiechnęła się nieśmiało i wytarła usmarkany nos w rękaw czerwonej bluzy. Ewelina skrzywiła się mimochodem i z torebki wyjęła paczkę chusteczek.

— Wydmuchaj nos — powiedziała Ewelina emocjonalnie.

— Ty też —oznajmiła dziewczynka i po chwili obie smarkały w czystą chusteczkę.

Ewelina spojrzała na Jacka. Przyglądał się wszystkiemu w milczeniu. Nie znał tych dwóch zbyt długo, ale po tym krótkim spotkaniu wiedział o ogromnej wzajemnej miłości. I coś go w głębi zakłuło. Jednocześnie cieszył się tym. I zazdrościł. On także chciałby kiedyś poczuć z kimś taką więź.

— Dziękuję za wszystko —odezwała się Ewelina z delikatnym uśmiechem.

— Nic nie zrobiłem —zapewnił Jacek

— Poszedłeś za nią i znalazłeś —oznajmiła stanowczo.

Na krótką chwilę zapadła cisza. Dokoła toczyło się życie. Drzewa szumiały, a ludzie rozmawiali, a między cała trójką przemknęła jakaś nic porozumienia. Niewidzialna i niewerbalna.

—  A tak poza tym to chyba jeszcze nie podziękowałam za autograf —przerwała milczenie Ewelina.

— Nie ma problemu — odpowiedział i pokiwał głową Jacek. —Ja chyba będę się zbierać.

— Nie, proszę zostać — Poprosiła Ewa.

Dorośli wymienili zdziwione spojrzenia.

— Jeśli twoja mama nie ma nic przeciwko —rzekł ostrożnie mężczyzna.

— Nie mam —pokiwała głową Ewelina. — Posłuchaj, kochanie, naprawdę możesz mi o wszystkim powiedzieć. Nie pozwolę ci zrobić krzywdy —wypowiedziała te słowa stanowczo, jak lwica.

Ewa spojrzała głęboko w oczy swojej ukochanej matki. I dojrzała w nich miłość, która można porównać z bezkresnym oceanem.

— Jest pewien chłopaka z kolegami dokuczają mi i wyzywają — wyznała emocjonalnie i otarła łzę spływającą po policzku.

Po tym opowiedziała jak obrzucali ją jajkami, i chowali książki i plecak.

Ewelina z trudem oponowała gniew i złość. Oprócz tego czuła także zawód i żal. Córka nie zaufała jej na tyle, by wyznać co się w życiu. Ewa cierpiała, a ona nic nie zauważyła.

— Czemu mi o tym nie powiedziałaś? — zapytała Ewelina uważnie przypatrując się córce z zatroskaniem.

— Nie chciałam cię martwić — wyznała Ewa cicho. Wbiła wzrok w kolana.

Matka czułym gestem pogłaskała córkę po policzku. Lekki wiaterek rozwiał włosy dziewczynki.

— Ale dla mnie jest ważne co czujesz i kiedy jest ci źle — powiedziała czule Ewelina. — Zawsze będę przy tobie.

Obie przytuliły się mocno.

— Wracamy do domu? —zapytała Ewelina córki.

— Tak — odpowiedziała Ewa z delikatnym uśmiechem. —Zadzwonimy do cioci Pauliny?

Ewelina zaśmiała się.

— Co? —  zapytała zaskoczona dziewczynka podając dłoń matce.

— O tym samym pomyślałam — oznajmiła z szerokim uśmiechem kobieta. — A tobie, jeszcze raz dziękuję.

Jacek skinął głową. Poczochrał po włosach Ewę.

— Trzymaj się, miała — rzucił łagodnym, ciepłym tonem.

— Dziękuję, miał pan rację — odpowiedziała dziewczynka z ciepłym uśmiechem.

Obie patrzyły jak mężczyzna odchodzi spokojnym krokiem. Ewelina i Ewa ruszyły z powrotem w stronę szkoły.

— Mamo, rozmawiałaś z trenerem? —zapytała Ewa, kiedy wracały już samochodem do domu.

Klimatyzacja delikatnie chłodziła wnętrze małego samochodu.

— Tak, za dwa tygodnie jedziesz na zawody — powiedziała spokojnym tonem kobieta.

Zatrzymała się na czerwonym świetle.

— Sama? — zapytała Ewa trochę zaniepokojona.

— Nie, ze mną — przytaknęła Ewelina z nikłym uśmiechem. —Ciesze się, bo spędzimy razem trochę czasu.

— Ja tez — przyznała się Ewa.

Półtorej godziny później zajechały przed blok. Piątkowy wieczór. Ewelina zgasiła silnik i wysiadła. Obie omiótł przyjemny wieczorny wietrzyk. Ewa wzięła Pirata z tylnego siedzenia. Szczeniak polizał dziewczynę po twarzy, a ta zaśmiała się.

Szybko i bezproblemowo dotarły do mieszkania. Ewelina spojrzała z dezaprobatą na drzwi sąsiedniego mieszkania. Ze środka dobiegała głośna muzyka. Cóż, liczyła na święty spokój, ale teraz wiedziała, że to niemożliwe. Westchnęła zmęczona. Marzyła o tym by coś zjeść.

— Zaczekajcie na mnie! — Obie odwróciły się. W ich stronę zmierzała zdyszana Paulina.

— Przepraszam za spóźnienie. Korki.

— Nie ma sprawy — zapewniła ja znużonym głosem Ewelina. — Zapraszam. – Przepuśvciłą starszą siostrę przodem.

Weszła jako ostatnia.

— Nie spodziewałam się telefonu od ciebie — oznajmiła Paulina z uśmiechem.

— Cóż pomyślała, żebyśmy spędziły wieczór i noc razem — wyjaśniła Ewelina dobrodusznie.

— No tak. Dawno tego nie robiłyśmy —powiedziała Paulina i pokiwała głową. —Cieszę się z tego.

— Ale najpierw zróbmy sobie kolację — zaproponowała pogodnie Ewelina kierując się do małej kuchni.

Dwadzieścia minut później trójka osób jadła kolację, a pies jadł z miski i pił wodę.

— Ustaliliśmy już datę ślubu — powiedziała nagle Paulina gryząc kawałek kanapki z szynką i pomidorem.

— O, to świetnie! Kiedy? — Zapytała podekscytowana Ewelina.

— W połowie września — oznajmiła szczęśliwa. — Chciałabym cię o coś zapytać.

Ewelina uśmiechnęła się.

— Chyba wiem o co chodzi — rzuciła z coraz szerszym uśmiechem.

— Zostaniesz moją świadkową? — zapytała.

— Pewnie, marzyłam o tym — oświadczyła podekscytowana.

Przez chwilę jadły w milczeniu.

— Mamo, co to jest ślub? — Zapytała zaciekawiona Ewa.

Obie siostry wymieniły rozbawione spojrzenia.

— Ślub to jest uroczystość rodzinna, w której dwie osoby ślubują sobie miłość, wierność i lojalność. I że będą ze sobą do końca życia.

— Tak jak babcia z dziadkiem? — Zapytała rezolutnie.

— Tak — potwierdziła Ewelina.

Ewa gryzła kanapkę przez chwilę.

— A czy ty i tato też mieliście ślub? — Ewa nie odpuszczała.

Ewelinę zamurowało. Zakrztusiła się herbatą, którą właśnie piła.

— Ewelina! — Zawołała Paulina i doskoczyła do siostry. Poklepała po plecach.

Ewa patrzyła na to przestraszona. Kilka minut później, młodsza siostra odzyskała od dech. Resztę kolacji zjadły w milczeniu.

Godzinę później. Za oknem padał ciepły, letni deszczyk.

Ewa spała w swoim pokoju, a obie siostry siedziały w małym salonie i oglądały „Ostatnią Piosenkę". Melodramat z tego roku. O siedemnastoletniej dziewczynie, która nie umie sobie poradzić z rozstaniem rodziców. Całkiem niezły. Na podstawie książki Nickolas'a Sparksa. Dziewczyny lubiły takie filmy, a Ewelina przeczytała kilka książek tego autorka. I musiała przyznać, że pisał nienajgorsze. I miał nieoczywiste zakończenia oraz bohaterów. Nie dziwiła się, ze miał całkiem sporą ilość fanów.

— A teraz powiedź jak tam idzie ci z Andrzejem? — Paulina bawiła się kosmykami włosów. 

— Spotykamy się jutro — oznajmiła Ewelina z niepewnym uśmiechem.

— Chcesz spędzić czas razem z Ewą i Andrzejem? — Upewniła się Paulina.

— Tak, chcę powiedzieć młodej, że się z nim spotykam — wyznała Ewelina.

Spuściła głowę na kolana.

— Co jest? — Starsza siostra dotknęła dłoni siostry w geście wsparcia.

— Trochę się boję tego spotkania — wyznała kobieta patrząc zagubionym spojrzeniem na Paulinę. — Nie wiem jak to przyjmie.

— Nie bój się, Wszystko się ułoży — przekonywała.

— Dzięki — odpowiedziała Ewelina i przytuliła siostrę. — Chcesz ciastek?

— Jeszcze pytasz! — zawołała radośnie starsza siostra.

Ewelina podniosła się, zniknęła i wróciła zaraz z talerzem ciastek. I winem.

— Za miłość — powiedziały i stuknęły się kieliszkami.

Pirat przyszedł i wskoczył na kanapę. Umościł się na kolanach Pauliny. Ta zaczęła go  głaskać.

— Paulina, nie miałam ci czasu dzisiaj powiedzieć — rzuciła Ewelina.

— O czym? — Zapytała Paulin a patrząc na siostrę.

— Kilka stron odpowiedziało nam na naszą ofertę — rzuciła kobieta z szerokim uśmiechem.

— To świetna wiadomość — ucieszyła się Paulina. —Szczegóły dopniemy w poniedziałek. A teraz toast za nowe kierunki rozwoju.

Zapadła chwila ciszy.

— Znalazłaś jakąś ofertę pracy? — zapytała Paulina.

— Szukam — odpowiedziała Ewelina. — Nie chcę o tym rozmawiać.

— Chcę żebyś wiedziała, że nie musisz odchodzić. — oznajmiła z przekonaniem Paulina. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro