11
^
|
|
|
|
|
Ogółem to spioler z 90 rozdziału Owari no seraph
.
.
.
.
.
.
.
.
.
#Deku 19 marzec
Gdy mówiłem innym o mojej chorobie nie takiej reakcji się spodziewałem .
Skończyło się na rym , że zamieszkali u mnie ,, na jakiś czas " no , ale wątpię , że w najbliższym czasie wyjadą.
Dalej uczyłem w szkole , ta kwestia się nie zmieniała , ponieważ nie chciałem rezygnować ze swojego życia tylko ze względu na jakąś chorobę.
Eri nie mogła nie chodzić do szkoły , więc na razie chodziła do 1 klasy gimnazjum w Tokyo.
Wiedziałam , że powiedzenie im o mojej chorobie to będzie błąd , jakoś stali się bardziej potulni odkąd porzucili życie złoczyńców.
Życie toczyło się dalej , każdy wykonywał swoje zadania , Taiyo dalej studiował , ale też i pracował tak samo Shigaraki , Dabi i Toga , wszystko było na swoim miejscu , wszystko szło zdecydowanie za dobrze , przeczuwałem że niebawem stanie się coś niespodziewanego coś co nami wstrząśnie , bo w końcu było zbyt idealnie aby trwało to długo.
Ostatnio spotkałem Todorokiego , znaczy raczej powstrzymałem Dabiego przed uszkodzeniem go i tak wiem jak i każdy , że Dabi nigdy nie skrzywdziłby Shoto , ta walka w najgorszym wypadku skończyłaby się na kilku oparzeniach , ale nic więcej by się nie stało. Ale i tak wolałem nie ryzykować i powstrzymałem Dabiego przed zadaniem ciosu.
30 marzec
W pokoju nauczycielskim sprawdzałem sprawdziany w których wzystkie poprawne odpowiedzi były B.
Jak myślałem niektórzy dostaliby dobre oceny gdyby tylko się nie zawahali . Wiele osób zaznaczyło dobrze ale to skreśliło , bo coś im nie pasowało.
Jeśli mam być szczery to śmieszyło mnie to. Moja sadystyczna strona miała naprawdę niezły ubaw.
Żaden dzieciak nie miał 100% został już tylko ostatni sprawdzian. Co dziwne ostatnia osoba miała wszystko poprawnie .
Hmm... Kota Izumi skądś go kojarzę.
A ! To ten dzieciak , który chodzi do U.A , ale przez ten miesiąc zdecydował się uczęszczać do naszej szkoły , ponieważ był przemęczony i lekarz polecił mu zmienić środowisko na chociaż kilka tygodni . I jeśli się nie mylę to właśnie jego uratował Todoroki podczas wypadku kilka lat temu.
Muszę przyznać, że chłopak był bardzo utalentowany pod względem umiejętności i intelektualnym .
Trochę szkoda , że odchodzi za cztery dni w końcu w głównej wierze to on podnosił średnią klasy .
W każdym bądź razie będę musiał mu się lepiej przyjrzeć.
16:59
-Nie masz nic przeciwko abym dołączył do ciebie w drodze do domu ? Idzemy w tą samą stronę - powiedziałem do czarnowłosego chłopaka z doskonałymi wynikami.
-Uh...Ummm...Tak?- odpowiedział zdziwiony .
-To dobrze - oznajmiłem z entuzjazmem.
Połowę drogi szliśmy w ciszy i oboje chyba braliśmy się ją przerwać .
-Umm....to ten jaki pan ma dar ?-zapytał niepewnie . Kota nie był nieśmiały , ale chyba czuł się dziwnie rozmawiając z nauczycielem jak z kolegą.
- Co tak oficjalnie? -zaśmiałem się , bo nadal nie przyzwyczaiłem się do tego , że inni nazywali mnie ,, panem " albo ,, nauczycielem " było to dla mnie strasznie krępujące i dziwne-Mów mi Midoriya . - oznajmiłem i posłałem czarnowłosemu miły uśmiech - a odpowiadając na twoje pytanie to nie mam daru .
-Oh przepraszam nie widziałem panie Midoriya - odpowiedział chłopak .
Znowu nastała cisza i ponownie Kota próbował ją przerwać.
-A ile masz lat panie Midoriya ?- zapytał już bardziej śmiale chłopak.
-A widzisz nie jestem taki stary na jakiego wyglądam w lipcu skończę 24 - oznajmiłem a chłopak się zdziwił.
-Nie dałbym ci więcej niż 21 -stwierdził Kota.
-Kota , bo wiesz mam siostrę trochę młodszą od ciebie może chciałbyś ją poznać - powiedziałem i szturchnąłem chłopaka łokciem .
Czarnowłosy zarumienił się i prychnął na mnie co wywołało u mnie śmiech .
Nagle zadzwonił mi telefon . Wyciągnąłem go z kieszeni a na ekranie widniało zdjęcie Togi.
-Uh...daj mi chwilkę - oznajmiłem i odebrałem połączenie.
-Hej Toga co tam ? - zapytałem przykładając telefon do ucha.
Po drugiej stronie słuchawki nikt się nie odzywał co mnie zaniepokoiło.
-Halo ?! Toga ! Słyszysz mnie?- krzyczałem niespokojny .
-Halo ? Deku ? To ty ? - zapytała dziewczyna łamiącym się głosem.
-Toga co się stało ?! -czarnowłosy chłopak , który stał obok mnie przyglądał mi się niepewnie.
-Deku proszę przyjedź do szpitala na ulicy ######### prosze pośpiesz się - w głosie dziewczyny było słychać , że płakała , co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło.
-Toga co się stało ?! Toga! - po chwili usłyszałem tylko,,połączenie zostało zerwane ".
-Kurwa! - krzyknąłem i przykucnąłem przy krawężniku chodnika by zebrać myśli .
-Przepraszam czy coś się stało Midoriya sensei? -zapytał zmartwiony Kota podchodząc do mnie.
Już powoli robiło się ciemno i latarnie zaczynały świecić , muszę jak najszybciej dostać się do tego szpitalu.
-Przepraszam Kota będziesz musiał wrócić sam , ja muszę się gdzieś pilnie dostać - powiedziałem po czym wstałem z krawężnika i popędziłem ile sił w nogach do szpitala .
Biegłem przed siebie na nic nie zważając przez co z mojej winy przewróciło się kilka osób .
Po około 10 minutach dotarłem na miejsce ale w poczekalni nikogo nie było .
Biegałem po całym szpitalu i w pewnym momencie zobaczyłem Toge , która siedziała skulona pod ścianą a obok niej był Shigaraki i Taiyō .
Podbiegłem do nich i przykucnąłem przy dziewczynie , która nawet na mnie nie spojrzała.
-Toga - powiedziałem i potrząsnąłem nią lekko - Toga ! Toga powiedz mi co się stało ! - krzyknąłem , ale nie otrzymałem odpowiedzi -Toga ! - krzyknąłem ponownie z desperacją w głosie . Rozjerzałem się jeszcze raz po korytarzu i mnie zamurowało - Toga..... Gdzie jest Dabi i Eri ?- Dziewczyna spojrzała na mnie swoim pustym wzrokiem i wskazała dwie sale naprzeciwko siebie.
-C-co? -zapytałem niedowierzając , bo były to sale operacyjne - Ale Toga co się stało? - desperacko próbowałem dowiedzieć się prawdy.
Nagle poczułem rękę na swoim ramieniu i gwałtownie się obróciłem .
-Nie męcz jej więcej. Dobrze ?- powiedział Taiyō który miał całe czerwone oczy , chyba płakał .
Wstałem z ziemi i położyłem ręce na ramionach chłopaka i zacząłem nim szarpać.
-Taiyō proszę powiedz mi co się wydarzyło - poprosiłem błagalnym tonem.
Czarnowłosy usiadł i poklepał miejsce obok siebie abym zrobił to samo.
-Dabi był dzisiaj z Eri na zakupach i gdy wracali potrąciło ich auto - oznajmił chłopak patrząc mi w oczy - Sprawca uciekł a do szpitala Dabi trafił w stanie krytcznym a Eri w tylko trochę lepszym.
Wstałem i zacząłem kręcić głową zaprzeczając wszystkiemu co właśnie usłyszałem.
-Nie ,Nie , Nie ,Nie ! Nie do cholery ! Słyszysz ?! To nie może być prawda ! - wrzasnąłem na cały korytarz a Taiyō wcale nie wyglądał jakby miał mi zaraz powiedzieć , że to zwykły kiepski żart.
Oparłem się o ścianę i powoli zsunąłem na ziemię .
Wiedziałem wszystko było zbyt idealnie , to po prostu musiało sie spieprzyć , przecież byliśmy zbyt szczęśliwi.
Podciągnąłem kolana do kaltki piersiowej i oplotłem je rękoma po czym położyłem na nich głowę i po cichu zacząłem błagać o życie mojego rodzeństwa.
6 godzin później
Z sali w której operowali Eri wyszedł lekarz a my wszyscy jak na zawołanie unieśliśmy głowy.
-Stan dziewczynki jest stabilny , jednakże zapadła w śpiączkę z powodu uszkodzeń głowy - lekarz jeszcze dużo mówił , ale dla mnie najważniejszą informacją było to , że Eri żyje , może i jest w śpiączce , ale dalej żyje tylko to się liczyło.
Po piętnastu minutach wyszedł również lekarz od Dabiego.
-Stan pacjenta jest bardzo niestabilny , w każdej chwili może się pogorszyć i doprowadzić do śmierci , nie obudzi się on jednak przez najbliższe kilka miesięcy , szanse na przeżycie są bliskie zeru , ni robiłbym sobie nadzieji , jedyne co możemy zrobić w tym momencie to modlić się do Boga - powiedział oschle mężczyzna .
-W tym świecie nie ma Boga -warknąłem -nigdy go nie było - odpowiedziałem po czym wstałem i wyszedłem na zewnątrz.
Byłem zły cholernie zły , zacząłem nienawidzić osoby , która kierowała tym autem a później uciekła jakby jej to nie dotyczyło , przysięgam , że dopadne tego człowieka i zabije go własnymi rękoma .
Wyszedłem ze szpitala i z całej siły uderzyłem pięścią w budynek , powtarzałem tą czynność jeszcze kilkanaście razy , doszło do tego , że miałem całe pozdzierane kostki na rękach i straciłem w nich czucie.
Po 2 godzinach byłem już kompletnie pijany i przechadzałem się uliczkami Tokyo , musiałem to jakoś odreagować a nie znałem lepszego sposobu niż upicie się.
Z moich rąk nie przestawała lecieć krew a ja się tym nie przejmowałem , nie obchodziło mnie to .
Chciałem ponownie wrócić do szpitala mimo , że byłem pijany miałem nadzieję , że mnie z niego nie wyrzucą .
Postanowiłem przejść orzez pasy i to był dosłownie moment , wszystko się zlało , pisk opon , dźwięk klaksonu i nim się obejrzałem leżałem z rozbitą głową na ziemi.
Jednak nie byłem martwy , nie miałem nawet niczego złamanego , nikt mnie nie potrącił , ktoś trzymał mnie w objęciach i prawdopodobnie była to osoba , która uratowała mi życie.
-Chcesz zginąć ?! - krzyknął ten człowiek leżący obok mnie . Miał białe włosy i wrzeszczał na mnie , ale nic do mnie nie docierało .
______________
Num miłego dnia ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro