ᴇᴘɪʟᴏɢ ~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rok później ~

- Taehyung Jeon, jeśli tutaj zaraz nie przyjdziesz to osobiście spiorę Ci ten jędrny tyłek! - krzyknął Jungkook, czekając na niego w jadalni już 15 minut. Po co jego Aniołek się malował, skoro był piękny i bez tego?

- Już idę, Kookie! - odpowiedział mu jego mąż, szybko zbiegając po schodach. Jak to on, potknął się na nich i o mało co się nie wywalił, ale szybki i mocny uścisk jego męża, uratował go.

- Taehyung głuptasie, nie martwisz się już tylko o siebie, więc uważaj, proszę - sugestywnie spojrzał na wystający brzuszek ukochanego, na co ten szybko się za niego złapał i zaczął głaskać i mówić uspokajające słówka.

Jeon był w 3 miesiącu ciąży, co za tym idzie, każdy dbał o niego jak o porcelanę, szczególnie jego ukochany, królik.

Popatrzył na swoją obrączkę, gdzie było napisane "Na zawsze Twój Ares" i westchnął błogo.

Tyle rzeczy się działo przez ostatni czas. Wziął ślub, bo bez obijania w bawełne - pokochał go jak nikogo innego. Codziennie kwiaty, kompletny, randki w ogrodzie, które zawsze kończyły się kochaniem wśród kwiatów, sprawiały, że serce Tae topniało jeszcze bardziej dla tego, przerośniętego Księcia z wielkim ego.

Yoongi... Yoongi odszedł z życia Jeona, co go niesamowicie bolało. Po tym co powiedział Taehyung rok temu, wyjechał z królestwa i nigdy nie wrócił. Wiedział od Jimina, że się z nim umawia, więc cieszył się, że jego nadal najlepszy przyjaciel, układa sobie życie. Szkoda tylko, że bez niego.

Gleren zaczynało rozkwitać, każdy zobaczył, że Król Jeon się zmienił za sprawą swojego męża. Dochody krainy były coraz lepsze, krajobrazy piękniejsze, a mieszkańcy byli szczęśliwi jak nigdy.

Jungkook wiedział, że to za sprawą jego ukochanego. Gdy tylko Kim Taehyung pojawił się w jego życiu kilka lat temu, wiedział, że dużo tu zamiesza. Pokochał go jak nikogo innego i czuł się o wiele bardziej radośniejszy. Ta mała, blond włosa, kulka szczęścia, sprawiała, że uśmiechał się codziennie.

Jego syn lub córka mieli szczęście, mając za ojca, tak cudowną osobę, jak jego mąż

- Jungkook? - odezwał się ciężarny, mając jajecznicę w ustach.

- Tak, ukochany?

- Kochamy Cię, Kookie - powiedział, wypluwając połowę jedzenia z ust.

Ten tylko się zaśmiał i cmoknął go w nosek.

- Ja Was też.

Właśnie w taki sposób, dwójka obiecanych sobie już dawno temu książąt, pokochała siebie nawzajem. Taehyung swojego Aresa, a Jungkook swojego Ukochanego.

a/n Zaczęłam pisać tą książkę, dokładnie 30 czerwca. Te prawie 3 miesiące były najlepsze w moim Życiu, poznałam tutaj dużo, cudownych osób. Chce żebyście wiedzieli, że bardzo Wam dziękuję za ten czas z Wami, za wszystkie gwiazdki, komentarze i wyświetlenia. Codziennie widząc je uśmiechałam się i dziękuję Wam za to. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. Kończę moją pierwszą książkę i czuje radość i smutek, żegnając naszych książąt. Obiecuję, że nasi bohaterowie będą szczęśliwi, także w innych moich książkach, na które serdecznie zapraszam. Jeszcze raz dziękuję, za Waszą obecność. Kocham Was ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro