~*~ | 9. | ~*~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przechodząc przez korytarze co chwila słyszałam powitania w swoją stronę i komplementy.

Przynajmniej tyle, pomyślałam, uśmiechając się.

Nieco się rozluźniłam, kiedy dotarłyśmy pod drzwi klasy.

-Co będzie jak trafią do naszej klasy? - spytała po chwili ciszy Delfi, ściągając nasze myśli na ziemię.

-Nie kracz - zastrzegłam lekko.

-Chyba zmienię szkołę - powiedziała cicho Jazmin.

-Co Ci to da? - spytałam zdenerwowana. -Oni i tak tu będą i podejrzewam, że nie raz staną nam na drodzę. Chodzi o to żeby im się nie dać sprowokować i realizować mój plan.

-Jaki plan? - spytała zdziwiona Delfi.

-Plan wejścia na szczyt - odparłam i posłałam im uśmiech. -Liczę na to, że mi pomożecie.

-Em jasne tylko... Jak chcesz to zrobić? - spytała rudowłosa.

-Oj, Jazmin, Jazmin - pokręciłam głową z niedowierzeniem. -Zdobyć Matteo, z którym moja popularność wzrośnie. Bo tak to resztę w sumie załatwiła dyrektorka, przedstawiając mnie przed całą szkołą. A jak wiadomo, masz hajs to jesteś kimś. Ja mam i hajs, i zadatki, i oczywiście najlepsze przyjaciółki na świecie - odparłam ucieszona.

-Naprawdę jesteśmy Twoimi przyjaciółkami? - spytała Delfi poszerzając uśmiech.

-Taką mam nadzieję - odparłam i uniosłam głowę wysoko w górę.

                                     *

Kiedy lekcję dobiegły końca, odetchnełam z ulgą.

Ani Emilia, ani Benicio nie należeli do mojej klasy, to jedno.

Drugie to, że nie napotkałam ich ani razu na przerwach.

A trzecie, mogłam na spokojnie udać się z Jazmin i Delfiną na zakupy do pobliskiej galerii handlowej.

Ruszyłyśmy wolno w obranym kierunku, kiedy usłyszałyśmy nawołujące głosy dobiegające zza Nas.

Odwróciłyśmy się pełne obaw, że to znów rodzeństwo ale nic z tych rzeczy.

Naszym oczom ukazali się Matteo i Gaston.

Uśmiechnęłam się w ich stronę, na co od razu odpowiedzieli tym samym.

-Nie zgadniecie kogo widzieliśmy przed chwilą pod szkołą - zawołał podekscytowany Matteo, który wzrokiem był cały czas przy mnie.

-Czyżby Benicio i jego siostrzyczkę? - spytała Jazmin, przedrzeźniając głos blondynki, na co każdy z Nas zaniósł się śmiechem.

-Też ich widzieliście? - spytał Gaston.

-Rano już zaszczycili nasze oczy swoją obecnością - prychneła Delfi. -Ale Ambar miała najgorzej.

-Jak to? - spytał zdziwiony Matteo i znów skierował oczy na mnie.

-Jego rodzice zatrudnili się w mojej rezydencji i teraz wszyscy tam mieszkają - odparłam załamana znów czując złość. -Jechałam dziś z nimi do szkoły i miałam ochotę ich zabić. Benicio to dupek, który przy każdej możliwej okazji kładł ręce na moich nogach albo mnie obejmował, macając przy tym. A Emilia? Emilia cały czas wodzi za mną szyderczym wzrokiem.

-O kurwa - westchnął Gaston, na co Jazmin pokiwała głową.

-Powiedziałam dokładnie to samo.

Wzniosłam oczy ku niebu, wzdychając równocześnie.

Staliśmy tak jeszcze przez chwilę po czym Balsano wyciągnął telefon i spojrzał na godzinę.

-Dobra, już jest prawie 14. Idziemy do Rollera - odpowiedzieli zgodnie chłopacy i ruszyli do przodu. Zaraz jednak Matteo odwrócił się na pięcie i podszedł do mnie, nachylając się nad moją twarzą. -Przyjdziesz dziś do Rollera?

-Oczywiste - odparłam.

Kiedy loczek przybliżył swoją twarz do moich ust, odwróciłam gwałtownie głowę tak, że jego wargi musneły mój policzek.

Posłałam mu wredny uśmieszek i posłałam buziaka, wymijając go i idąc do przodu wraz z dziewczynami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro