29.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Emilia

-Zrobiliśmy co w naszej mocy i udało nam się uratować waszą przyjaciółkę - oznajmił lekarz. -Nałykała się tabletek na serce, które są niezwykle silne. Cudem przeżyła.

-Dlaczego więc powiedział pan, że ma nie dobre wiadomości? - spytałam zdziwiona.

-Ponieważ ilość połkniętych przez nią tabletek spowodowała utratę pamięci pacjentki. Nie wiadomo narazie, czy to tymczasowe, czy tak już zostanie... Przykro mi - odparł lekarz.

-Straciła pamięć? - spytał Simon.

-Niestety do takich zmian doprowadziły tabletki. Ambar zażyła ponad 15 sztuk tych na serce a wiadomo, że takowe to jedne z silniejszych antybiotyków. Nie wiadomo, kiedy dziewczyna odzyska przytomność. Jedno jest pewne, musicie na nowo pomóc jej zmagać się ze światem.

-Ale... Nic nie będzie pamiętać? Zupełnie nic? - spytałam zrezygnowana.

-Prócz tak podstawowych rzeczy jak słowa, czy zachowania to nie będzie pamiętać ludzi, zdarzeń i tym podobne - stwierdził lekarz. -Najważniejsze jest to, że żyje!

Spojrzałam na niego jak na wariata. Mamy cieszyć się z tego, że Ambar straciła pamięć a w tym wspomnienia związane ze mną?, pomyślałam. Choć z drugiej strony, skoro raz udało mi się ją w sobie rozkochać to za drugim razem również skradnę jej serce. Myśli krążyły wokół mojej głowy i nie pozwalały spokojnie odetchnąć. Miałam wiele pomysłów, którymi obdarzę dziewczynę po jej wybudzeniu. Musiałabym tylko trzymać z daleka od niej Benicio. Podejrzewam, że on również chciałby się zbliżyć do Ambar na co nie mogę pozwolić.

-Musimy teraz wspólnie połączyć siły i pomóc Ambar w powrocie do normalnego życia - zagaił Simon. Spojrzałam na niego a on uśmiechnął się w moją stronę tym uśmiechem, który kiedyś ściskał mi serce. Teraz działał tak uśmiech Ambar.

Na samą myśl o tym pojedyńcza łza spłyneła po moim policzku. Byłam zrezygnowana, lecz poczułam ulgę, kiedy chłopak przytulił mnie do siebie. Zamknęłam na moment oczy i pozwoliłam sobie odetchnąć. Kiedy znów je otworzyłam, wiedziałam, że nic już nie będzie takie jak dawniej.

__________________________________________________

Pov. Luna

Kiedy dowiedziałam się o próbie samobójczej Ambar, od razu skierowałam się do reszty, która siedziała przy barze. Już od momentu kiedy, blondynkę zabrało pogotowie każdy siedział jak na szpilkach. Nigdy za specjalnie za sobą nie przepadałyśmy. Ambar lubiła być w centrum uwagi, błyszczeć ponad każdym i miała bardzo wygórowane wymagania co do siebie i innych. Lecz w sobie nigdy nie znajdowała żadnych wad, mimo tego, że one były widoczne gołym okiem. Lecz nigdy w życiu nie życzyłabym jej śmierci. Od dłuższego czasu widziałam, że z Ambar było coś nie tak, przygasła i przestała wychodzić z domu po całej sprawie z Emilią. Od momemtu jak zaczęła spotykać się z Benicio to rozjaśniała, lecz czasem potrafiła znów pokazać rogi. Krytykowała, próbowała manipulować ludźmi oraz wmawiać im pewne rzeczy, które prawdą nie były - jednym słowem, knuła z Benicio coś większego. Mimo jej wielkiej zmiany, którą pokazywała każdemu, ja nie potrafiłam jej uwierzyć. Ale teraz żałowałam każdego źle wypowiedzianego na nią słowa. Zrezygnowana udałam się w stronę stolika, przy którym siedzieli wszyscy.

-Wiadomo już coś? - spytała Delphi.

-Nadal nic. Simon od ponad 4 godzin się nie odzywa. Martwię się bardzo - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, na co reszta pokiwała smętnie głowami.

Nic nie było takie jak wcześniej. Cisza aż dzwoniła w uszach a każdy pogrążony był w swoich myślach. Każdy z nas zastanawiał się jak do tego doszło, że dziewczyna, która była Królową Wrotkowiska i idealną uczennicą w jednym, próbowała targnąć się na swoje życie. Co więcej, że nikt nie widział, jak blondynka bezgłośnie woła o pomoc.

-Myślicie, że ją uratują? - spytała Jazmin, nasuwając pytanie, którego każdy bał się zadać.

-Trzeba mieć nadzieję moi drodzy - odparł Matteo. -Ambar była jaka była i chyba każdy z Nas tutaj zebranych miał z Nią zatarg ale jednak to nasza wspólna koleżanka, przyjaciółka, prawie siostra - w tym momencie spojrzał na mnie. Musimy wierzyć w to, że niedługo wszystko wróci do normy.

-Matteo ma rację - zawołał Nico.

Każdy jednak nadal zagłebiał się w swoich myślach. Rozglądałam się po pomieszczeniu i wydało mi się ono ogromnie puste, mimo przebywających tu ludzi. Brakowało tej najjaśniejszej, o której zawsze było głośno oraz tego, który swoją obecnością poprawiał nastrój.

-Ambar żyje - zawołał Simon już w progu. Zaraz za nim nieśmiało weszła Emilia, która wyglądała jak spłoszone zwierzątko. Simon odwrócił się do dziewczyny, podał jej rękę i wprowadził ją w głąb Rollera.

-Ale jest jeden wielki problem - odparła Gothka cicho. Szybko przetarła rękawem twarz, lecz nawet to nie zakryło śladu płaczu. -Straciła pamięć.

W sali zrobiło się jeszcze ciszej. W zasadzie było cicho jak w grobie. Nikt się nie ruszał, wszyscy kalkulowaliśmy w głowach wydarzenia sprzed chwili. Jeden moment nieuwagi doprowadza do takich momentów. W jednej chwili Ambar miała się dobrze i przygotowywała się do konkursu wrotkarskiego a w następnej leży w szpitalu po próbie samobójczej, bez pamięci. A masz Ci los, pomyślałam.

__________________________________________________

Witam. Przed Nami jeszcze epilog lecz po dłuższym czasie zastanawiania się poraz kolejny zmieniłam scenariusz książki. I wiecie co? Powstanie 2 część książki "BC - SL - AyE". Także do usłyszenia, dobrej nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro