• R o z d z i a ł T r z e c i •

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lekcję mijały błyskawicznie a przerwy jeszcze szybciej lecz dla Karol czas jakby się zatrzymał.

Wciąż rozpamiętywała w myślach rozmowę z synem pani Lorrain i zdawała się zupełnie nie zwracać uwagi na to, co działo się wokół niej.

Kiedy rozbrzmiał kolejny i ostatni tego dnia dzwonek zwiastujący koniec lekcji, brunetka zaczęła wrzucać wszystko, co znajdowało się obok jej ręki do swojej torebki, jednak szybko poczuła, jak ktoś za nią szarpie.

Dziewczyna jakby otrząsając się z wrażenia, jakie wywarł na Niej brunet zwróciła twarz ku zirytowanej Carolinie, która wyciągnęła dłoń w jej stronę.

-No co? - spytała Sevilla zdziwionym głosem.

-Oddaj mi telefon! - zażądała zdenerwowanym głosem.

-Mój?

-Mój! Wrzuciłaś go do swojej torebki! - krzyknęła rozzłoszczona dziewczyna i sięgnęła do wnętrza torby, wyciągając z niego swoją komórkę.

-Sorki, nie zauważyłam - mruknęła cicho Karol i podniosła się ze swojego krzesła.

-No co Ty nie powiesz? - parsknęła pod nosem Kopelioff i również podniosła się ze swojego krzesła. -Tak się składa, że przez Ruggero cały czas chodzisz jak na skrzydłach i masz mnie totalnie w dupie!

Brunetka przystanęła na moment i rozejrzała się po korytarzu, szukając wzrokiem ewentualnych ciekawskich a kiedy zdała sobie sprawę z tego, że korytarz jest w miarę pusty, nachyliła się ku przyjaciółce.

-Caro, to fakt, że trochę mnie poniosło ale ja... chyba się... zakochałam - wyszeptała a emocję, jakie targały jej młodym ciałem wyrywały się do tańca.

-Dziewczyno, on jest z Valentiną! - przypomniała jej Kopelioff, pukając się w czoło. -Poza tym rozmawiałaś z nim tylko raz. Jak możesz w ogóle myśleć, że to miłość? - spytała, akcentując ostatnie słowo.

-Dwa razy z nim rozmawiałam! - pochwaliła się Karol i znów wróciła wspomnieniami do rozmów z brunetem. -Poza tym czuję się, jakbym latała a kiedy jest obok to nie potrafię... nawet nie chcę odrywać od niego wzroku!

-Czy Ty siebie słyszysz, Karol?! - spytała dziewczyna zniesmaczona zachowaniem przyjaciółki. -Przecież... jest tyle naprawdę wartościowych osób a Ty musisz akurat lecieć na niego?! Chłopaka Valentiny, k r ó l o w e j szkoły?!

-Nie narzekaj tyle tylko doradź mi w czym mam iść.

-Będziecie się uczyć a nie pieprzyć! - zauważyła Kopelioff, jednak dziewczyna zdawała się tego nie słyszeć.

Karol nie potrafiła przestać wyobrażać sobie ich pierwszego pocałunku, ich spotkania poza murami szkoły, ich rozmowy o ich u c z u c i a c h.

Dla Niej świat tego dnia był piękny i nawet kolejna jedynka z francuskiego nie zdołałaby zepsuć jej nastroju.

Carolina znów czuła się tak, jakby z każdym kolejnym zdaniem Sevilli dostawała po twarzy.

Dziewczyna nie rozumiała, dlaczego Karol aż tak zafascynowała się chłopakiem, który zachowywał się tak, jakby jej oczy były na wysokości jej piersi.

Czuła na kilometr, że chłopak nie jest taki cudowny, kochany i milusi a za jego szerokimi uśmiechami kryły się niecne plany.

-A więc? - z zamyśleń wyrwał ja głos Karol, która w prawej ręcę unosiła w górę biały, prześwitujący top, natomiast w lewej czarną luźną koszulkę z wielkim dekoltem.

-Co?

-Którą mam założyć na jutro? - spytała głosem, jakby ubiór był istotny.

Carolina wiedziała, że Ruggero i tak będzie patrzył tam, gdzie słońce nie dochodzi.

-Może... - mruknęła cicho udając, że się zastanawia, po czym pstryknęła palcem i spojrzała na przyjaciółkę z błyskiem w oku. -A może by tak mundurek?

-Nie żartuj sobie, Caro - jęknęła meksykanka i przejechała ręką po swoich gęstych falach na głowie. -Naprawdę chcę wyglądać jak super laska a nie jak dzieciaczek prosto ze szkoły!

-Idziecie się uczyć, Karol. Chcesz paradować przed nim z cyckami na wierzchu?!

-Chcę go zdobyć - odparła pewnym siebie głosem, przeglądając się w lustrze.

I zrobię to choćbym miała umrzeć, pomyślała Karol, unosząc twarz wyżej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro