[ 2 ]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Kate — Milo delikatnie potrząsał siostrą, by ją obudzić.

— Mamo daj mi jeszcze pięć minut — dziewczyna jeszcze zaspanym głosem opowiedziała i próbował obrócić się w druga stronę, ale przy tym spadła z fotela.

 — Tak to się kończy, kiedy zasypiasz z książką w dodatku nie w łóżku. Tylko mi spórbój marudzić, że wszytsko cię boli to normalnie udusze i zatłukę  — nastolatek zasmiała sie pod nosem.

 — Hahaha, bardzo śmieszne — dziewczyna lekko obita wstała z podłogi i poczuła ból dosłownie w każdym miejscu na ciele. Już nigdy nie zasnie w fotelu zgłaszcza kiedy ma takie duże łóżko i może iść o każdej godzinie, która tylko jej się podoba.

— Zbieraj się śpiąca królewno, mama powiedziała, że jedziemy za około godzine do miasta — blondyn usiadł na krawędzi łóżka. 

— Na prawdę? Kurde, oni chyba mają już rozpiske na cały tydzień. Daj mi chwilke tylko doprowadzę się do normalnego wyglądu — uśmiechem na twarzy ruszyła w strone szafy, wyciągnęła beżowy sweterek, czarne dżinsy i poszła do łazienki zrobic przyspieszoną, poranną rutynę.

***

— Okej, chodźmy! — dziewczyna wyszła gotowa z łazienki, wzięła telefon, mały plecak, zamknęła drzwi na klucz i razem z bratem zeszła na parter gdzie czekali już na nich rodzice.

 — No nareszcie! Chodźcie, mamy zamówioną taksówkę — powiedziała mama trochę zdenerwowana na rodzeństwo.

— Naszej królewnie się trochę przyspało — Milo poczochrał głowę Kate.

—Dobrze, chodźmy już bo się nie mogę doczekać — nastolatka wybiegła z hotelu  po czym wsiadła do pojazdu wraz z rodziną.

Podczas drogi omawiali cału tydzień co będą robic w dany dzien pobytu.  Kiedy wysiedli kierowali się w stronę przypadkowej restauracyjki, aby zjeść upragnione przez wszytskich śniadanie. Każdy chciał jak najszybciej znaleźć sie już w centrum miasta, aby poczuć zapach wolnego.

Brunetka wybrała coś klasycznego czyli dwa tosty z serem oraz herbatę. Nigdy nie obejdzie się ona bez jakiegoś ciepłego napoju czy to kawy, kakała czy właśnie herbaty.
Milo postawił coś na słodko czyli omleta a ich rodzice po porcji racuchów z jabłkami oraz dwoma kawami.

Na zamówienie nie musieli długo czekać, gdyż było mało klientów i po dosłownie piętnastu minutach dostali swoje dania. Śniadanie minęło w przyjemnej atmosferze, wszyscy wspólnie złapali temat i ustalali resztę planów na tydzień.

Po skończony posiłku cała czwórka udała sie na mały spacer po mieście. Kiedyś jak jeszcze dwójka nastolatków była o wiele młodsza przyjeżdżali do Hokkaido nawet dwa razy do roku. Zarówno latem jak i zimną, miasto miało swoje uroki.
Oczywiście przechadzka nie obeszła się bez małej bitwy na śnieżki, gdzie zaczęło sie od śniegu, który spadł z dachu domu na Milo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro