ᴏɴᴇ sʜᴏᴛ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Taehyung chyba naprawdę był głupi, skoro zgodził się na tak absurdalny pomysł, by iść na imprezę. On? Na imprezę? I m p r e z ę ? To się nie łączyło ze sobą. Och, na litość boską, wolał pouczyć się matematyki niż iść na nudną imprezę.

Czemu się z Tobą zadaję, Jung Hoseok?

Zadawał sobie pytanie w myślach, przepychając się przez tłumy pijanych i rozwydrzonych nastolatków.

Kim przeleciał wszystkich wzrokiem.
Dziwka, dziwka, o Hyuna, dziwka, dziwka, o mój Boże czy ten człowiek miał wypadek? A nie, to tylko twarz Hoseoka.

Rudy pomachał do niego, a ten tylko się na niego spojrzał wzrokiem "Czy ja Ci wyglądam na człowieka, który Ci odmacha?"

A ten się tylko roześmiał i zaczął do niego podchodzić.

- Hej, Taehyung! Jak tam impre... jak ty się ubrałeś, jebany prawiczku? - pisnął głośno Jung, zwracając tym samym uwagę ludzi, koło nich.

Blond włosy spojrzał się na niego niezrozumiale, a potem na swój strój.
Biała, elegancka koszula, na to kremowy ciepły sweterek i czarne rurki.

- Coś źle?

Ten tylko spojrzał na niego ze współczuciem nie odpowiadając. Nagle rozszerzył oczy i znów pisnął radośnie, co ludzie wokół nich pokwitowali przywróceniem oczami, wracając do zabawy.

- Poza tym hola, hola kawalerze, może mógłbyś nie tak głośno mówić o moim życiu seksualnym, co? - warknął do niego, Kim.

- Chyba o jego braku - prychnął głośno, ale za chwilę zawył, łapiąc się za bok - ej, nie tak mocno, księżniczko! Cholera, nie wiedziałem, że jesteś tak silny. Może i ja powinienem zacząć wyciskać nasz podręcznik od koreańskiego i matematyki.

Po chwili złapał się za drugi bok. Głupi koń.

- Nie ważne, nie po to do Ciebie przyszedłem by się śmiać o braku chuja w Twoim tyłku, ale on tym, że dzisiejsza noc, będzie dla Ciebie niezwykła! - krzyknął głośno i tak jak szybko się pojawił tak i znikł.

Taehyung tylko prychnął i skierował się w stronę barku. Musiał się czegoś napić.

- Halo, barman! Szklankę wody poproszę - krzyknął Kim, tak głośno na ile pozwalał mu jego głos.

Wysoki barman ze słodkimi, odstającymi uszami zwrócił się w jego stronę.

- Hej aniołku, to nie impreza urodzinowa u sześciolatki bym podawał Ci wodę - powiedział kpiąco czerwonowłosy, ale gdy zobaczył poważny wzrok Taehyunga, szybko odchrząknął - sprawdzę czy kranówa, jest zdatna do picia.

Po chwili powrócił i postawił szklankę z cieczą przed Kimem.

- Co ty tu właściwie robisz, aniele? - zapytał szczerze zaciekawiony.

- Sam nie wiem, a Tobie po co są tak wielkie uszy, babciu? Żeby mnie lepiej słyszeć? - prychnął popijając swoją wodę.

Ten tylko przewrócił oczami.

- Oczy też masz duże. O, patrz, nawet włosy masz czerwone. Przefarbowały Ci się, od zajebanego kapturka?

Ten już chciał coś odpowiedzieć, ale przerwał im inny głos.

- Chanyeol! Nie podrywaj tego, małolata! Już ja Ci nie wystarczam, tak? - krzyknął niski, chłopak z naburmuszoną miną.

- Wybacz młody, muszę się zająć swoim chłopcem - skierował te słowa do blondwłosego i odwrócił się do swojego chłopaka - oj, kochanie, przecież wiesz, że Twój tyłek to jedyne co mi do życia potrzebne!

I tak Taehyung miał już odetchnąć, ale nagle wszystkie światła skierowały się na niego, czym zwrócił uwagę ludzi.

Z głośników wyłonił się głos jego, jak myślał kiedyś, p r z y j a c i e l a.

- A o to, drodzy imorezowicze, główna część tego wieczoru. Powitajcie Taehyunga, Pannę młodą!

No chyba go pojebało.

Połowa świateł przeszła na kogoś innego i tym sposobem, pierwszy raz w życiu, zobaczył pięknego bruneta.

- A to, nasz Pan młody!

No cóż, przynajmniej jak już musiał się z kimś "żenić" to Hoseok, wybrał kogoś w jego typie.

Światła znów rozproszyły się po całej sali, a zabawa trwała w najlepsze.

Tymczasem Taehyung, zaczął się kierować w stronę "męża", który patrzył się na niego, szeroko otworzonymi oczami. Stanął przed nim i dokładnie zaczął mu się przyglądać.

Brązowe, lekko przydługie włosy, czarne jak heban, piękne oczy i ten uśmiech, jak u króliczka. Rozkoszny.

- Hej, mężu - odezwał się swoim niskim głosem i zauważył, że Jungkook zarumienił się na to określenie.

- H-hej - powiedział na początku nieśmiale, ale potem z powróconą pewnością siebie.

- Wiesz, nie często dowiaduje się, że mam męża. Nie pamiętam, żebyś mnie jeszcze pocałował, może to nadrobisz, hmm? - wymruczał kusicielsko Kim. Och, jak on kochał być takim małym, diabełkiem.

- Nie uważasz, że nie przystoi, by całować się z ukochanym wśród takiej ilości ludzi? - podjął jego grę brunet, zadziornie się uśmiechając.

- Och, no dalej króliczku, pocałuj swoją żonę.

A czy Jemu było trzeba kilka razy powtarzać? Odpowiedzieć brzmiała: nie.

Dlatego szybko podniósł Kima w stylu "panny młodej" co trzeba przyznać, w ich sytuacji pasowało i skierowali się do jednego z klubowych pokoi.

Gdy tylko Jeon zakluczył drzwi, by nikt im nie przeszkodził, wpił się w te kwadratowe, malinowe usta, doprawadzając Taehyunga do słodkiego jęku.

Położył go na łóżku, a ten tylko na ten ruch zamruczał i zaczął ciągnąć go za kosmyki włosów.

Szybko poczuł na swoim brzuchu, twardą erekcję Jungkooka i tylko się roześmiał.

- Mojego Króliczka, chyba podnieca swoja żona, czyż nie? - i kokietoryjnie zagryzł wargę.

- Och, kurwa to oczywiste.

Szybko pozbył się swetra i koszuli kochanka, od razu zasysając się na sutku starszego.

W pokoju było można słyszeć tylko jęki rozkoszy obojga. Po chwili żaden z nich nie miał już ubrań, a Jeon nawilżał swoje palce lubrykantem, znalezionym w komodzie obok.

Spojrzał na blondwłosego i kolejny raz uderzyła w niego uroda, chłopaka pod nim. Był pieprzonym aniołem.

- Włożysz te palce w końcu we mnie, czy będziesz się tak tylko ga... - przerwał chłopakowi zimny palec, który nagle znalazł się w jego ciasnej dziurcę. Och, kurwa.

Po chwili zamiast bólu odczuwał narastającą przyjemność i sam zaczął się nabijać na palca, a potem palce kochanka. Poczuł zawód kiedy ten wszystkie wyciągnął i pozbawił go tego cholernego uczucia.

Po chwili jednak poczuł penis Jeona przy swoim wejściu, a następnie już w sobie. Wolno się w niego wsuwał, by nie zrobić mu krzywdy, będąc już w młodszym cały.

Odczekał kilka minut i gdy zobaczył jak chłopak pod nim kiwa głową, na znak, że może się już poruszyć, wyszedł z niego do połowy i znów wszedł. Tak ciągle, przyspieszając powoli aż w końcu rżnął go tak mocno, że całe łóżko się trzęsło.

- J-jungkook m-mocniej, proszę! - wyjęczał głośno Taehyung i krzyknął gdy młodszy trafił w jego prostatę.

Sam zaczął ruszać coraz mocniej biodrami, po Chwili czując jak dochodzi na swoją i Jeona klatkę piersiową.

- Kurwa! - krzyknął Jungkook i doszedł w kochanku głośno dysząc. Potrzebował minut by uspokoić swój oddech w końcu wychodząc że starszego, czując jęk niezadowolenia od strony Kima, który poczuł nieprzyjemną pustkę.

Wtulił się w klatkę kochanka i cicho zaśmiał.

- Musimy częściej brać ślub.

Młodszy zarechotał głośno i pocałował Taehyunga w spocone czoło.

a/n jestem z siebie dumna, mam nadzieję, że Wam się spodoba, słoneczka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro