WYZNANIE UCZUĆ #Ethan

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pojechałaś z całą grupą w trasę koncertową. Ta akurat była mniejsza, bo były to tylko włoskie i amerykańskie miasta. Przyjaźniłaś się z każdym z zespołu, ale już od pewnego czasu czułaś coś więcej do perkusisty, który po części skradł twoje serce swoimi ślicznymi dłuższymi włosami. Przed jednym z koncertów widziałaś, że Ethan mocno się stresował. Od czasu próby generalnej, która była z samego rana w dzień koncertu, nie wychodził ze swojego pokoju hotelowego. Kiedy wróciłaś z małych zakupów w mieście z Victorią, od razu do niego poszłaś. A najpierw zapukałaś. 

— Ethan, to ja, [T.I]. Mogę wejść? — powiedziałaś łagodnie. 

Po chwili zamek odblokował się, a brunet otworzył drzwi. Zobaczyłaś jego ponurą minę, że miałaś ochotę bez słowa go przytulić, ale wiedziałaś, że w takich chwilach on sam musi zainicjować bliższy kontakt. Nie chciałaś mu się narzucać, bo jednak trochę czasu znałaś go i zdążyłaś wychwycić wiele jego zwyczajów czy jak zachowuje się w pewnych sytuacjach. 

Weszłaś do pokoju, w którym nic nie było na swoim miejscu. Domyśliłaś się, że może to samo siedzi w jego głowie i to cię zmartwiło. 

— Opowiesz mi jak się czujesz? 

— Co tu mówić... Sama widzisz jak to wygląda. Niewiele się to różni od tego, co myślę — rzekł obojętnym tonem. 

— Rozumiem... — wzięłaś głębszy oddech — Wiesz, że możesz na mnie liczyć i możesz śmiało powiedzieć mi wszystko. Chcę być twoim wsparciem. Chcę wiedzieć co cię dręczy. Nie bój się mi tego powiedzieć. 

— Wiem o tym... — mruknął pod nosem — Po prostu stresuję się koncertem, chociaż sam nie wiem czemu. Przecież już wiele z nich zagraliśmy, które były wspaniałe i wypełnione pozytywną energią, a ja nagle łapię jakąś cholerną depresję przez to...

— Nie ma się czym obawiać. Ten koncert jest udany dla waszej czwórki i dla wszystkich, którzy kupili bilety, by was posłuchać. uwielbiają was, więc po to tutaj są — spojrzałaś na niego opiekuńczo, chcąc chociaż złapać go za rękę, ale powstrzymałaś się od tego — Nastaw się pozytywnie. Tylko to dzieli cię od świetnie spędzonego czasu. 

— Postaram się — zerknął na ciebie, wymuszając lekki uśmiech. 

— Idę do reszty. Za godzinę jedziemy na halę, więc widzimy się wszyscy na dole — oznajmiłam, kierując się do drzwi — Trzymam za ciebie kciuki, że ci się uda. Bo uda ci się, nawet nie ma innego scenariusza, jesteś najlepszy — dodałaś, na co chłopak parsknął cicho, a ja wyszłaś z pokoju. 

***

Koncert dobiegł końca. Publiczność skandowała chęć na bis, więc cała czwórka wyszła i zagrała specjalnie jeszcze jedną piosenkę, największy hit z ich najnowszej płyty. Za kulisami biłaś im brawo, będąc z nich naprawdę dumna. Potem oficjalnie podziękowali wszystkim za przybycie i za tak świetną zabawę. Zeszli za kulisy, gdzie Victoria wręcz rzuciła się na ciebie z radości, że mają za sobą kolejny zajebisty koncert. Damiano aż podskakiwał ze szczęścia, nucąc ostatnią graną melodię, a Ethan tylko uśmiechnął się do ciebie, czym cię bardzo zaintrygował. 

Kolejnego dnia wieczorem, gdzie następnego poranka mieliście jechać do innego miasta, w trakcie kolacji chłopak poprosił cię, byś po posiłku przyszła do niego do pokoju. Zgodziłaś się, ale jednak mętlik  w głowie spowodował, że sama nie wiedziałaś, na co masz się nastawiać. Jednak oczywiście przyszłaś do niego, gdzie okazało się, że drzwi były otwarte. Włoch przyglądał się widokowi nocnego miasta za oknem, mając ręce schowane w kieszeni eleganckich spodni. Czarna koszula leżała na nim świetnie i nawet z tyłu wyglądał niesamowicie dobrze, że na ten widok przełknęłaś ślinę, starając się uspokoić szalejące serce. 

— Jestem już — rzekłaś łągodnie, by nie wystraszyć go. 

Odwrócił się w twoją stronę, lustrując cię wzrokiem. Nonszalancko zdmuchnął mały kosmyk rozpuszczonych włosów, które zachodziły na jego oczy, czym spowodował, że zrobiło ci się niebezpiecznie ciepło. 

— Chciałbym ci podziękować z całego serca oraz jak tylko potrafię — podszedł do ciebie, wyjmując ręce z kieszeni, a kładąc je na twoich ramionach — To co zrobiłaś dla mnie jest czymś niewykonalnym. A jednak się to stało. 

— Ale co masz na myśli? — nieśmiało zerknęłaś w jego ciemnobrązowe tęczówki. 

— To jak udało ci się wyciągnąć mnie z psychicznego dołka stresu — odparł od razu — Jestem ci ogromnie wdzięczny do końca życia. 

— Nie ma sprawy... — rzekłaś nieco zdezorientowana tym wszystkim, kiedy odszedł od ciebie i usiadł na fotelu stojącym w rogu pokoju — Zawsze starałam i będę się starać, by bliskie mi osoby, którymi się otaczam były w dobrym zdrowiu psychicznym. 

— Bliskie? — dopytał, lekko rozsuwając swoje nogi. 

— No tak... — chciałaś coś jeszcze powiedzieć, ale czarnowłosy wydał się mocno zamyślony — To ja już wrócę do swojego pokoju... — oznajmiłaś, robiąc krok w stronę drzwi, gdy nagle duża męska dłoń złapała cię za nadgarstek.

Mężczyzna przyciągnął cię do siebie tak, że wylądowałaś okrakiem na jego nogach, a twoje ręce oparły się o jego umięśniony tors. Wasze twarze dzieliło kilka centymetrów, które po chwili muzyk zniszczył, całując cię czule i zmysłowo w usta. Przeszedł cię dreszcz, a ty poddałaś się jego pieszczocie. Gdy odsunęłaś się od niego, będąc nadal w szoku, co się wydarzyło, Ethan spojrzał ci prosto w oczy i rzekł poważnie:

— Tym chciałem ci powiedzieć, że jestem ci wdzięczny za wszystko, czym spowodowałaś, że zakochałem się w tobie po uszy — nie odrywał od ciebie kontaktu wzrokowego. 

— Wiesz — zdobyłaś się na jakiekolwiek słowa — Tak się składa, że ja też się w tobie zakochałam po uszy — uśmiechnęłaś się do niego, co odwzajemnił, a ty objęłaś jego twarz dłońmi i pocałowałaś go powoli i wielkim uczuciem, jakim go darzyłaś. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro