p o r c e l a n o w y

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Było wczesne popołudnie, gdy mijali po raz ostatni budynek szpitalny. [T/I] patrzyła ze znudzeniem przez okno samochodu, słuchając wesołego tonu matki. Nie docierały do niej jednak żadne słowa i ich znaczenie. Była zbyt pochłonięta przez myśli na temat pewnego czarnowłosego chłopaka.

Kuroo mówił o niej tyle wspaniałych rzeczy...
Od samego początku wydawał jej się interesujący. Nawet pomimo krzywdy jaką jej wyrządził, nie potrafiła go odtrącić. Jej reakcja była tylko wynikiem impulsu, tak naprawdę chciała żeby został. Jej też zależało...

W końcu nie przez przypadek, gdy nikt nie odwiedzał jej całymi dniami wyobrażała sobie, że nie przychodzi nikt inny tylko właśnie ON.
Tak, [T/I] od samego początku tylko wydawało się, że się pojawiał i był tylko tajemniczym obcym.
Nie potrafiła go wyrzucić z głowy, nawet pomimo utraconych wspomnień.


Gdy auto zajechało przez niewielki domek na przedmieściach, dziewczyna radośnie wysiadła od strony pasażera. Wzięła głęboki oddech, aż zapiekło ją w płucach od tak dużej ilości świeżego powietrza, którego było jej brak od tylu tygodni.

Obeszła pojazd przed maską i już miała wejść do domowego wnętrza, gdy zauważyła przez gankiem coś, co ścisnęło jej serce i delikatnie się śmiejąc po jej policzkach popłynęły łzy.



Jej damka została przemalowana, a na miejsce powróciły kolorowe koraliki. No, przynajmniej tak to sobie wyobrażała. Według jej postrzegania - rower miał porcelanowy odcień.
W koszyku z przodu znalazła niewielką karteczkę;

"Przynajmniej tyle mogłem zrobić
Tetsurou"



Od kiedy właściwie stała się taka rozchwiana emocjonalnie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro