Rozdział 21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zdezorientowana odsuwam lekko pazury, a Theo oddycha z ulgą. Jak to możliwe, że on go pamięta? Nie, nie pamięta go, pewnie chce znowu nas wszystkich zmanipulować i wykorzystać do swoich celów.

— Kłamiesz — warczę i jeszcze mocniej przykładam pazury do jego gardła, przez co syczy z bólu.

— Po co miałbym kłamać? Nic mi już nie zostało.

Czuję na swoim ramieniu czyjąś ciepłą rękę. Nie odsuwa mnie, tylko czeka aż to sama zrobię.
Cicho warczę i odsuwam się od Theo, który natychmiast przesuwa się na drugi koniec pokoju. Nie wiem co mam o tym myśleć, Peter pamięta Stiles'a tylko dlatego, że był tam razem z nim, a Theo? Może to przez jego karę wszystko pamięta, był w innym miejscu i Jeźdźcy może nie mieli dostępu do jego pamięci.

— Masz pięć minut — mówi Scott —Jeśli chociaż raz skłamiesz, odsyłamy cię.

— Już mówiłem, nie mam po co kłamać — siada przy stoliku.

— I tak zawsze kłamiesz — warczy Malia.

— Powiedz mi — siadam na przeciwko Theo i delikatnie stukam pazurem o stół — Jak to jest możliwe, że nie byliśmy razem skoro ja pamiętam inaczej? Udawałeś dobrego starego przyjaciela Scott'a, żeby się do mnie zbliżyć, a kiedy ci się to udało to prawie mnie zabiłeś i złamałeś serce.

Chłopak głośno wzdycha i pociera dłonią twarz. Nie czuję od niego żadnych emocji, jednak wyczuwam coś, czego wcześniej nie. Nie jest człowiekiem, czymś innym.

— Czym jesteś? — pyta Scott, jakby czytał mi w myślach.

— Wilkołakiem — pokazuje swoje niebieskie oczy — Kiedy Liam mnie stamtąd wydostał próbowaliśmy z jego nauczycielem wsiąknąć we mnie elektryczność, jednak okazało się, że wszystkie moje poprzednie moce — robi w powietrzu cudzysłów —Zniknęły.

— O tym co zrobił Liam pogadamy później — patrzę zła na chłopaka —Teraz mów jak to wszystko wyglądało.

Wszyscy podchodzą bliżej i siadają przy stole lub stoją wokół niego.
Jestem niecierpliwa, a cisza chłopaka jeszcze bardziej mnie denerwuje. Chociaż po jego minie widzę, że zastanawia się jak zacząć.

— Kiedy tutaj przyjechałem ty i Stiles byliście razem, prawie nigdy nie widziałem was osobno, co mi utrudniało plan, a dodatkowo ty tu przyjeżdżałaś po szkole, a później wracałaś do siebie — uśmiechnął się, jednak bez emocji — Po jakimś czasie zaczęliście się kłócić, bo Stiles mi nie ufał, a ty nie uważałaś mnie za zagrożenie. Żeby zrobić mu nazłość zaczęłaś ze mną bardziej rozmawiać i doszło do tego, że przyjechaliśmy do mnie, żebym ci pomógł z matematyką. Nadarzyła się okazja i od razu po wejściu do domu zaatakowałem, ale sama też mi dokopałaś. Chociaż i tak udało mi się cie ogłuszyć i kiedy miałem zabrać ci moc to zjawił się Stiles ze swoim cholernym kijem i mnie uderzył. Przewróciła się na mnie szafa, a on cie zabrał. Do teraz mnie zastanawia skąd on wiedział co się tam wydarzyło.

Nie kłamie. Przez cały czas patrzy mi w oczy, a jego serce podczas opowiadania ani razu nie zabiło szybciej.
Chce mi się płakać. Czuję straszne deja vu, ale mimo wszystko nie umiem sobie tego wyobrazić. W głowie cały czas mam obraz związku z Theo i nie umiem uwierzyć, że to wszystko się nie wydarzyło. Jakie jeszcze fałszywe wspomnienia mi dali?

— Muszę się przewietrzyć — nie patrząc na resztę, szybko wychodzę z domu.

Siadam na schodach i ściskam dłonie w pięści by się nie rozpłakać, co przychodzi mi z trudem.
Przez cały ten czas byłam pewna, że tylko zabrali mi wspomnienia o Stiles'ie, a się jeszcze okazuje, że mi je zmienili. Chociaż teraz czuję lekką ulgę, że naprawdę nie byłam z Theo, ale myśl, że większość wspomnień jest fałszywa, dobija mnie. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, im jest więcej informacji tym mniej wiem, co mam robić.
Przymykam oczy i daję łzą spłynąć po policzkach. Czy wspomnienia, gdy wydostaniemy Stiles'a i innych wrócą? Co jeśli nie? Ci wszyscy ludzie będą chcieli wrócić do domu, a okaże się, że nikt ich nie pamięta i wylądują na ulicy, bo nie będą mieli ani pieniędzy, ani dowodu by pójść do pracy.
Głośno wzdycham, to wszystko jest popieprzone.
Próbuję wstać, jednak się nie udaje. Moje ciało nie chce się ruszyć, nawet go nie czuję. Wszystkie dźwięki, które przed chwilą słyszałam ucichły. Zaczynam panikować, nie wiem czy oddycham, widzę tylko ciemność i nic więcej. Świat dookoła jakby zniknął... Albo ja zniknęłam. Czy mając zamknięte oczy, nie zauważyłam i nie poczułam Jeźdźca? Tak to wygląda kiedy zabierają porwanych do siebie?
Nagle czuję na ramieniu czyjąś dłoń i udaje mi się ruszyć. Jak poparzona otwieram oczy i odsuwam się od tej osoby jak najdalej, szybko przy tym oddychając.
Przed sobą widzę zdezorientowanego Scott'a. Ma rękę w tym samym miejscu, co przed chwilą mnie trzymał.

— To tylko ja — siada na schodku blisko mnie — Coś się stało?

— Wszystko w porządku — próbuję unormować oddech — Zamyśliłam się i nie słyszałam, że idziesz.

Nie powiem mu, nie wiem jak to wytłumaczyć.

— Dziwne to wszystko — patrzy w gwiazdy — Masz wspomnienia, które okazują się nie prawdziwe. Przez brak jednej osoby, życie może się kompletnie zmienić. Spójrz na Stilinski'ego, myślisz że był inny, kiedy był Stiles?

— Nie mam pojęcia — marszczę brwi — Może nie był szeryfem.

— Nie widzę go w innej pracy — cicho się śmieje — Ciekawe jak to było z nami.

— Nasza przyjaźń na pewno nie jest fałszywym wspomnieniem — pocieram twarz ręką — Chciałabym, żeby to się skończyło.

— Ja też.

Opieram głowę o ramię chłopaka i też patrzę w gwiazdy. Nie wiem jak Scott potrafi być tak spokojny, gdyby nie on każdy by już dawno stracił głowę przez swoje emocje. No może oprócz Lydii, ona też potrafi nad sobą panować. Ja, Liam i Malia byśmy się już dawno nawzajem pozabijali, gdyby nie ich obecność.

— Powinniśmy wracać do środka — odzywa się brunet — Wysłuchajmy planu Liam'a, może wpadli na coś dobrego.

Kiwam głową, mam nadzieję że tak.

— Scott! Lily! — słyszymy krzyk Lydii.

Patrzymy na siebie i szybko wbiegamy do domu. Czuję ulgę widząc, że to tylko Malia próbująca zabić Theo i Liam'a, chcącego ją odsunąć.
Mimo wszystko podchodzę do nich razem ze Scott'em i odsuwamy dziewczynę, by go naprawdę nie zabiła, chociaż nie byłoby mi z tego powodu smutno.

— Uspokój się — patrzę na nią — I tak wraca pod ziemię.

— Nie może — Liam staje obok nas — Pamięta Stiles'a, a Doktorzy wiedzieli wszystko o Jeźdźcach. Przyda nam się.

— Mimo wszystko nadal mu nie ufam, może wykorzystać sytuacje i nas zabić.

Patrzę surowo na chłopaka. Jak nigdy, jest w stanie utrzymać ze mną kontakt wzrokowy. Jest strasznie zdeterminowany.

— To niezręczne, gdy rodzice się kłócą — mówi Theo, wycierając krew.

— Zamknij się albo wyrwę ci język — warczę w jego stronę.

— Oby dwoje macie rację — mówi Hayden — Ale potrzebujemy go.

Przeczesuję włosy, patrząc na zakrwawionego chłopaka. Nie ufam mu, chcę go odesłać, ale jeśli jest jedną osobą, która może wydostać Stiles'a i resztę to możemy go wykorzystać, ale jedno przewinienie i nie wróci pod ziemię w taki sam sposób jak przedtem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro