✿ Kageyama Tobio ✿

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

【 Rain Coat 】

Przeklęty Kageyama!
Przeklęte puste słowa!
Przeklęty...deszcz?

[T/I] opuściła prędko budynek szkolny i gdy drzwi uderzyły z impetem o ścianę, ujrzała przed sobą obfitą ulewę. Z nieba spadały ogromne krople, wydając charakterystyczny dźwięk przy kontakcie z kostką wyłożoną przed szkołą. Na dodatek parowanie związane z wcześniejszą wysoką temperaturą powietrza dawało aktualnie wrażenie mgły, co wiązało się z dużym ograniczeniem widoczności.

Dziewczyna westchnęła ze zniecierpliwieniem i pchana wciąż utrzymującymi się negatywnymi emocjami, weszła pod ciągnącą się ścianę deszczu. Nie miała określonego miejsca docelowego, po prostu chciała jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od powodu jej złości.


Nie zauważyła nawet w jak krótkim czasie pokonała niesamowitą odległość i znalazła się w nieznanych jej okolicach.
Otaczał ją pewnego rodzaju park lub ogród. Potarła przemoczony materiał na ramionach i skierowała się w stronę niewielkiej altanki, tuż obok oczka wodnego, na którego powierzchni tworzyły się co chwila to nowe okręgi.

Zrezygnowana opadła na ławeczkę. Oparła łokcie na udach, a twarz na dłoniach. Rozejrzała się wokół i z lekkim niepokojem stwierdziła, że nie ma pojęcia jak wrócić do domu. Przejęłaby się bardziej, gdyby nie fakt, że pewien czarnowłosy rozgrywający, cały czas zaprzątał jej myśli.

- Nawet nie wzięłam durnej parasolki... - szepnęła do siebie, po czym spojrzała na grafitowe chmury, które zwiastowały nie za szybki koniec ulewy.

Chcąc czy nie chcąc, do jej głowy zaczęły napływać sceny z sytuacji, która niedawno się wydarzyła.



- Czy Ciebie w ogóle interesuje coś innego?! - krzyknęła dziewczyna w stronę odwróconych pleców jej rozmówcy. Chłopak uderzył pięścią w szafkę tuż obok niego, czego skutkiem było delikatne wgniecenie.

- Oczywiście, że interesuje! - odwrócił się z impetem, a w jego oczach koloru marengo można było dostrzec niepohamowaną złość.

- Jakoś tego nie widzę! Ciągle tylko słyszę „nie mam czasu, nie mam czasu"! Ten Twój czas jest cały przeznaczany na treningi, nawet gdy nie są obowiązkowe! Nie można tak funkcjonować! Ja naprawdę zdaję sobie sprawę, jakie to dla Ciebie ważne i jak bardzo lubisz wciąż trenować z Hinatą, ale cholera Tobio...chciałabym więcej z Tobą przebywać! Chciałabym żebyś w końcu dostrzegł, że nie traktuję Cię tylko jak kolegę...!

Po tych słowach, w pomieszczeniu nastała grobowa cisza. Wspomniany czarnowłosy wciąż utrzymywał charakterystyczną, groźną minę, lecz było widać, że jego spojrzenie złagodniało. [K/w]włosa spuściła wzrok na swoje stopy, a milczenie ze strony Kageyamy sprawiło, że szybko przywołała się do porządku.

- Z resztą, nie ważne. I tak nie zrozumiesz! - krzyknęła [T/I] i wybiegła, zostawiając rozgrywającego sam na sam z poruszającym wyznaniem.


  - Jezu, co ja sobie myślałam... - szepnęła ponownie do siebie, gdy skończyła przewijać po raz setny retrospekcje w swoim umyśle. Schowała twarz w dłoniach i poczuła jak jej oczy zachodzą łzami.
Dlaczego akurat musiała zakochać się w Tobio, skoro dla niego nie ma ważniejszych rzeczy niż siatkówka? Na próżno łudziła się, że będzie w stanie zainteresować go swoją osobą...

  A deszcz dalej padał w oddali i przybierał na sile.

  Przez dźwięk spadających kropli na ziemię, [T/I] nie usłyszała, że ktoś się zbliża i zorientowała się dopiero w momencie, gdy poczuła dodatkowy ciężar na ławeczce. Poczuła także ciepło drugiej osoby, co momentalnie przykuło jej uwagę, gdyż była wyziębiona. Uniosła wzrok niemalże z wdzięcznością w oczach, że ktoś w końcu ją odnalazł. Jednakże kogo innego miała się spodziewać? Obok niej siedział powód jej złości.

  - Ciężko mi to przechodzi przez gardło, ale mam do Ciebie tylko jedną prośbę: zaprowadź mnie do domu. - wydusiła z siebie.

  Chłopak spojrzał na nią i nie protestując wstał. [K/w]włosa podążyła jego śladami. Jednak Tobio nie ruszał się z miejsca.

  - Na co czekasz? - zapytała.

  - Chciałbym Cię przeprosić. Nigdy nie miałem zamiaru Cię skrzywdzić... - odpowiedział, a w jego głosie pobrzmiewała obca nuta. [T/I] nigdy nie słyszała żeby czarnowłosy wyrażał...skruchę? - Pozwolisz mi być swoim płaszczem przeciwdeszczowym?

- Co...Co Ty wygadujesz? - nim dziewczyna mogła zacząć się sprzeciwiać, Kageyama zsunął z ramion swoją kurtkę i zarzucił na [T/I], a następnie wziął jej ciało na ręce.

  Zaskoczona [k/w]włosa zamilkła i ostrożnie wtuliła się w klatkę piersiową Tobio. Jego ciało idealnie chroniło ją przed zimnymi kroplami. Poczuła jego zapach oraz ciepło, które od razu ją ukoiły. Ta mieszanka oraz charakterystyczny, świeży zapach deszczu wydały jej się idealnym połączeniem. Zapomniała o chłodzie i obserwowała drogę, którą pokonywali.

  Na jej głowę wślizgnął się kaptur, a gdy spojrzała z wdzięcznością na twarz chłopaka, ujrzała delikatny uśmiech.


───

Hej, chciałabym się tylko szybko przywitać i zaprosić serdecznie do nowych opowiadań!
Mam nadzieję, że spodobało Ci się to co tutaj dodałam i muszę przyznać, że piosenka mnie natchnęła. Może nie jest to jakieś mega głębokie, ale chciałam żeby było trochę...inne.
No to chyba tyle, dziękuję za czytanie i do zobaczenia w następnych częściach! ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro