✿ Nishinoya Yū ✿

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

【 I'll Go With You 】

  Kiedy wszyscy, których myślałaś, że znasz — porzucą Twoją walkę...

  - Naprawdę się starałam! Nawet nie macie pojęcia, o której godzinie się położyłam, aby to dokończyć! - wykrzyknęła dziewczyna, stojąca naprzeciwko grupki przyjaciół. Wszyscy przyglądali się z kwaśnymi minami ogromnej prezentacji przed nimi.

  - Wiesz, [T/I]...to naprawdę ładne, ale nie sądzę, że wystarczy. - odezwała się blondynka po środku i spojrzała w [k/o] oczy, które momentalnie napełniły się łzami.

  - Ale...myślałam, że to wystarczy do uzupełnienia naszego projektu...myślałam, że będziecie ze mnie zadowoleni... - wydukała [k/w]włosa. Spuściła powoli głowę, czując wzrok wszystkich skupiony na sobie.

  - No cóż, będzie trzeba coś wymyślić. - powiedział chłopak stojący najbardziej z boku, po czym odwrócił się na pięcie, a za nim podążyła reszta grupy. Zajęli się wymyślaniem propozycji zastępczych.

  - Myślałam, że jesteście moimi przyjaciółmi! - wykrzyknęła tylko samotnie pozostawiona dziewczyna, lecz nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Stała roztrzęsiona pośrodku korytarza; zakryła twarz dłońmi, a po jej policzkach spływały duże, słone łzy.

  - Wow, jakie to ogromne! - usłyszała obok siebie znajomy głos. Odkryła oczy i ujrzała przed sobą niskiego chłopaka o wysoko postawionej czuprynie i wesołych,  czekoladowych tęczówkach. Był to Nishinoya Yū — trzymał jej projekt, który przez jego wzrost ledwo odrywał się od ziemi. Zza kolorowego papieru z poprzyklejanymi informacjami na lekcję zauważyła jego uśmiech, który niewytłumaczalnie od razu poprawił jej humor.

  - Tylko trochę. - odpowiedziała i delikatnie uniosła kąciki ust.

  - Żartujesz sobie?! To jest W-I-E-L-K-I-E! - wykrzyknął. - To praca domowa?

  - Projekt, który będę musiała zaprezentować na następnej lekcji...sama...

  Kolega z klasy podszedł do niej widząc jej nagły smutek. Położył dłoń na jej ramieniu, przez co dziewczyna spojrzała mu w oczy.

  - Pójdę z Tobą. - powiedział spokojniejszym tonem, co wywołało u [T/I] dziwne uczucie ciepła w brzuchu. - Z resztą i tak szukałem kogoś z kimś będę mógł coś zaprezentować, bo niestety nie zrobiłem swojego. - na te słowa wyszczerzył zęby w uśmiechu.

 
  Dziewczyna pomimo przeczucia o byciu wykorzystywanej do robienia całej roboty, poczuła się także wspierana, a tego brakowało jej najbardziej w tamtej chwili.

  Masz przed sobą ciemny korytarz - wezmę swoje światło i...

  [K/w]włosa właśnie wracała z ostatniej, dodatkowej lekcji. Przechodząc obok szafek, rzuciła okiem na zegarek na ścianie i gdy zobaczyła, że wskazówki zbliżają się do godziny 20, od razu przyspieszyła kroku. Otworzyła małe drzwiczki i zaczęła zmieniać buty.
  Nagle światło mignęło, po czym całkowicie zgasło. Pomieszczenie stało się całkowicie czarne, nie dało się dostrzec żadnego kształtu. Przerażona dziewczyna zastygła w miejscu. W jej gardle zaczął wzbierać okrzyk rozpaczy.
W pewnym momencie straciła panowanie nad własnymi nogami i osunęła się na ziemię z lekkim hukiem. Po paru minutach bezczynności, usłyszała jak drzwi od szkoły się otwierają, a jej oczom ukazała się struga światła. Ze strachem obserwowała jak ktoś się zbliża.

  - [T/I]? - usłyszała, gdy postać stanęła tuż przed nią. Z ulgą wypuściła powietrze z płuc i pobiegła do jej wybawiciela. Jeszcze nigdy głos Yū nie brzmiał tak dobrze. - Co się stało?

  - Te światła tak nagle zgasły, ja...ja nie wiedziałam co robić, przestraszyłam się...

  - No, już, już. Wszystko jest w porządku. - chłopak ostrożnie przesunął ręką po jej włosach. - Masz szczęście, że po treningu przypomniało mi się, że zapomniałem książki z szafki.

  Kiedy [k/w]włosa w końcu się uspokoiła, Nishinoya złapał ją za rękę.

- Chodź, [T/I]. Pójdę z Tobą.

  Wyszli razem z budynku wprost pod rozgwieżdżone niebo, a towarzyszka chłopaka poczuła się bezpiecznie z nim obok.

  Otoczona i postawiona pod ścianą — rozerwę ich wszystkich na strzępy i...

  Noc była chłodna, zbyt chłodna jak na wrzesień — [T/I] wypuszczała maleńkie obłoczki pary przy każdym oddechu. Powrót do domu niemiłosiernie jej się dłużył przez remont ulicy, która znacznie za każdym razem skracała jej drogę. Znajdowała się właśnie w małej uliczce, która była bardzo skromnie oświetlona. Wydawała się niemalże przerażająca i taka w rzeczywistości była, bo gdy tylko dziewczyna przeszła parę kroków poczuła mocne szarpnięcie za ramię oraz gwałtowne popchnięcie. Wylądowała przyszpilona plecami do ściany budynku. Zobaczyła przed sobą twarze o zatrważających wyrazach. Spanikowana szukała drogi ucieczki, lecz szybko zorientowała się, że dawno została ona odcięta. Paru chłopaków po prostu złapało ją w swoją pułapkę.

  - Proszę, proszę...co my tu mamy? Nie boisz się tak sama chodzić? - zapytał jeden z nich, a [k/w]włosa na dźwięk jego głosu, przełknęła głośno ślinę.

  - Na szczęście znalazłaś nas. My się już Tobą zajmiemy. - odpowiedział drugi i zrobił krok w jej stronę.

  - Jeśli którykolwiek zrobi kolejny krok w jej stronę, przysięgam — rozerwę na strzępy! - krzyknął ktoś nagle z głównej drogi. Oprawcy cofnęli się, aby w pełni dostrzec właściciela tych słów. [T/I] ukazał się jej wielokrotny wybawiciel. Stał dumnie z marynarką zarzuconą przez ramię i zadziornym uśmieszkiem.
Grupka chłopaków wybuchnęła głośnym śmiechem.

  - Idź do domu, dzieciaku, a nie stanie Ci się krzywda! - krzyknął ten, którego głos wydawał się najgroźniejszy. W między czasie ktoś z tyłu grupy ponownie zaczął zbliżać się do dziewczyny.
Nishinoya nie pozwolił z siebie kpić; z niesamowitą szybkością znalazł się pomiędzy [k/w]włosą a chłopakiem i z całej siły wymierzył mu cios w brodę. Gdy wszyscy stali zszokowani rozwojem akcji, Yū złapał dziewczynę za nadgarstek i zaczął biec.

  Biegli bardzo długo, aż w końcu znaleźli się w nieznanej okolicy. Chłopak w pewnym momencie nagle się zatrzymał.

  - Już nie musisz biec, [T/I]... - powiedział w końcu, zdyszany. Jego towarzyszka przystanęła i obejrzała się za siebie. Wokół nich było pełno latarni i wciąż krążyło parę ludzi.
Ich spojrzenia się skrzyżowały.

  - Jak Ty to robisz, że zawsze ratujesz mnie z opresji? - zapytała dziewczyna. Nishinoya tylko uśmiechnął się szeroko.

  - Nie bez przyczyny nazywają mnie Opiekunem. - opowiedział i wyprostował dumnie. Ona zachichotała tylko cicho.

  Brązowooki podszedł do niej, złapał ją za rękę i mocno ścisnął. [T/I] spojrzała na ich złączone dłonie.

  - Zostań ze mną. - powiedział nagle, po chwili ciszy, co zwróciło uwagę dziewczyny. Spojrzała w jego rozweselone oczy. - I przy okazji pamiętaj, że gdziekolwiek pójdziesz i będziesz mnie potrzebować — ja pójdę z Tobą.
Po tych słowach Yū uniósł ich ręce na wysokość twarzy i złożył delikatny pocałunek na dłoni [T/I].

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro