|Rozdział 8|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[_] nigdy nie spieszyła się do szkoły i chodziła do niej tylko ze względu na edukację. Nie należała do najmądrzejszych osób, nauka nie zawsze przychodziła jej z łatwością, ale swoje oceny uważała za wystarczające. Rodzice na ten temat mieli inne zdanie, ale nastolatka już dawno przestała się nim przejmować. Tak przynajmniej sobie wmawiała. 

Dzisiaj było zupełnie inaczej. [_] nie potrafiła doczekać się, aż w końcu znajdzie się przy swojej szafce w szkole i będzie mogła ponownie zobaczyć Rindō. Wczoraj spędziła z nim najlepsze chwile w swoim życiu, pomimo że głównie siedzieli w ciszy i wymienili ze sobą kilka zdań. Mimo wszystko cisza między nimi nie należała do tych krępujących, które pragnie się jak najszybciej przerwać. Ta była relaksująca i miła. Tak jakby nie potrzebowali w ogóle słów, by wzajemnie się zrozumieć. Nie wiedziała, czy Rindō czuł podobnie, ale miała szczerą nadzieję, że tak. Wszystko szło między nimi w dobrą stronę i [_] marzyła, żeby z każdym dniem zbliżali się do siebie jeszcze bardziej. Jej marzenie o stworzeniu z Rindō związku, okazało się wcale nie tak odległe i niemożliwe jak z początku się jej wydawało. 

[_] z uśmiechem zmieniała obuwie i co chwilę, spoglądała w stronę bramy. Nie potrafiła powstrzymać zbyt wielkiego szczęścia na samą myśl zobaczenia młodszego Haitaniego. Zdziwiła się, kiedy do szkoły wszedł jedynie Ran, bez towarzystwa swojego młodszego brata. Zazwyczaj się nie rozstawali. 

— Cześć... — przywitała się. 

— Cześć — odpowiedział z uśmiechem, a na końcu zachichotał. — Pewnie ciekawa jesteś, gdzie Rindō, nie? — zapytał

— Wszystko u niego w porządku? Mówił coś o mnie...? — zapytała, odstawiając zawstydzenie na drugi plan. Była ciekawa, czy Rindō coś wspominał o wczoraj i czy może to przez nią nie zjawił się dzisiaj w szkole. Z jakiegoś powodu bardzo się tym martwiła, a przecież nie wyglądało na to, żeby młodszemu Haitaniemu coś nie pasowało. 

— Oczywiście, że się o to zapytałaś — westchnął i odrzucił jeden ze swoich warkoczy do tyłu. — Rindō dzisiaj nie przyjdzie. Możliwe, że do końca tygodnia nie będzie obecny. Wszystko zależy. A czy o tobie wspominał, to wybacz, ale zostawię to dla siebie. Taka słodka tajemnica między mną a nim. Rozumiesz?

— Och... Czyli jednak o mnie mówił?! — Ucieszyła się z tego powodu. Ran też nie wyglądał jakby Rindō mówił o niej coś złego, poza tym odniosła wrażenie, że gdyby tak było, to by ją o tym poinformował. — Nie wierzę, że twój plan się powiódł. 

— Właśnie o to chodzi, że się nie powiódł — poprawił ją. — Mój plan zakładał jedynie to, żebyś oddała Rindō parasolkę, a nie wpatrywała się w niego przez kilka minut bez słowa. Na dodatek nie spodziewałem się, że masz tak beznadziejną parasolkę, przez którą Rindō straci okulary. Ale nie powiem, w życiu nie uśmiałem się tak bardzo jak wczoraj. Aż musiałem was zostawić samych, bo nie potrafiłem powstrzymać śmiechu, a nie chciałem tłumaczyć Rindō co tam robiłem. Zniszczyłoby to wszystko. 

— A dlaczego Rindō dzisiaj nie przyszedł? — dopytała. 

Ran nie odpowiedział od razu. Musiał najpierw opanować nagły napad śmiechu, który go dopadł. [_] zaczynała się trochę obawiać. 

— Ach, Rindō chciał przyjść, ale bez okularów jest niemal ślepy. Przez pięć minut drogi zdążył wpaść na szklane drzwi, wdepnąć w kałużę i pomylić naszych znajomych z grupą emerytów. Stwierdził, że bezpieczniej będzie, jak zostanie w domu. A ja nie nalegałem, bo nie chciałem skazywać go na więcej niezręczności. Chociaż rozrywkę miałbym wspaniałą. 

[_] zagryzła dolną wargę i poczuła napływające poczucie winy. Nie chciała skazywać Rindō na tyle nieprzyjemności, a okulary stłukł z jej winy. Przez jej beznadziejną parasolkę, która po złamaniu wylądowała od razu w koszu na śmieci. Z innej strony, cieszyła się, że wszystko wyszło w taki sposób. 

— Jeszcze jedno. Daj swój telefon. 

Dziewczyna bez większego namysłu podała telefon Ranowi, a kiedy jej go oddał, miała zapisane dwa dodatkowe numery. Jego i Rindō. Rozumiała, dlaczego starszy Haitani zapisał jej swój numer, ale dlaczego jego brata? 

— Rindō poprosił. Masz do niego napisać, albo zadzwonić. Jak wolisz. Chociaż poleciłbym ci zadzwonić. Wiesz, tych małych literek może biedak nie zauważyć. 

[_] była szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa i nikt dzisiejszego dnia nie potrafiłby jej tego odebrać. Tak myślała. Nie uważała, żeby posiadała jakichś wrogów czy osoby, które chciałyby widzieć ją smutną. Zapomniała o Reice, która jej groziła. Nigdy nie zwracała na nią większej uwagi, ale Reika miała to do siebie, że nie lubiła być ignorowana. A już zwłaszcza nienawidziła, kiedy takie osoby jak [_] nie traktowały jej na poważnie. Przecież nie żartowała, kiedy mówiła, że ma trzymać się od Rana z daleka. Dlaczego więc rozmawiała z nim dzisiaj jak z dobrym znajomym? Dlaczego w ogóle Ran marnował swój czas na tak nijaką osobę jak [_]? Reika nie zamierzała marnować czasu i od razu na przerwie podeszła do uśmiechniętej dziewczyny, która wyglądała, jakby umysłem była w jakiejś magicznej krainie, gdzie nieszczęście nie istnieje. 

Reika przewróciła na ten widok oczami i kopnęła mocno ławkę [_]. Na ziemię spadło kilka podręczników z hukiem, a przestraszona dziewczyna, nagle wyrwana ze swoich myśli, podskoczyła na krześle i spojrzała na blondynkę. 

— Hej... — przywitała się niezręcznie. 

— Ostrzegałam cię. 

— Co? 

— Ostrzegałam cię, że nie chcę cię więcej widzieć z Ranem — powiedziała. 

[_] czuła się niezręcznie, kiedy Reika wpatrywała się w nią z wyższością i czystą pogardą. Jakby była jakimś obrzydliwym robalem, z którym blondynka musiała się użerać. Nie należało to do rzeczy przyjemnych, ale nie wystarczyło, żeby popsuć jej dobry humor. Ktoś miałby chyba umrzeć, żeby to się stało. Reikę to zdenerwowało tylko bardziej. 

— Przepraszam, ale... Nie widzę żadnego problemu w zwykłej wymianie zdań. — [_] próbowała uspokoić blondynkę, delikatnie naprowadzić na to, że ewidentnie przesadza i szuka na siłę problemu. 

— Rozmawiaj z ludźmi na swoim poziomie. 

— Czyli z tobą...? — zapytała przyciszonym głosem. Wiedziała, że to stwierdzenie jedynie doleje oliwy do ognia, ale skoro Reika uważała ją za margines społeczny, to dlaczego w ogóle ją zaczepiała. Musiała widzieć w niej jakieś zagrożenie, a było to absurdalne. 

Głowa [_] odwróciła się gwałtownie w lewą stronę, a policzek nieprzyjemnie zapiekł. Reika oddychała ciężko, a podniesiona ręką, którą spoliczkowała [_] drżała niekontrolowanie. Westchnęła i odgarnęła blond kosmyki z czoła. 

— Jeszcze raz cię przy nim zobaczę, a dostaniesz ode mnie mocniej. 

I po tych słowach odeszła, zostawiając [_] w szoku w towarzystwie szeptów innych osób z klasy. 

Po kilku minutach, których potrzebowała, żeby odetchnąć i uspokoić się, wyciągnęła telefon i wybrała numer Rana. Napisała szybko wiadomość. 

12:35

[___] [_] 

Hej Ran, nie spotykajmy się publicznie
 i unikaj ze mną rozmów w szkole.

Mam przez to problem z pewną dziewczyną.

 
12:38

Haitani Ran

???

Porozmawiamy po szkole. Wyślę ci adres. 

[_] westchnęła i chwyciła się za bolący policzek. Nie spodziewała się, że Reika ją uderzy. Zwłaszcza tak mocno. Nie wyglądała na osobę, która posiada w sobie tyle siły. Dziewczyna nie chciała też rezygnować ze znajomości z Ranem. Polubiła go, poza tym ze względu na Rindō lepiej było mieć z nim dobry kontakt. Już nie wspominając o tym, że nie chciała, żeby jakąś randomowa osoba ją zastraszała z czystej zazdrości. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro