Rozdział 41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wpadam do damskiej szatni i upadam od razu pod szafki. Czuję się jakbym się topiła, opadała na dno, a nikt nie chce mnie ratować. Głosy Kiry i Lydii są niewyraźne, tak samo jak twarze, które wiem, że są przerażone. Lydia próbuje mi coś powiedzieć, ale nic nie umiem zrozumieć i odpycham ją, gdy czuję, że się zmieniam. Pierwszy raz podczas ataku paniki dzieje się takie coś i wiem, że potrzebuję Stiles'a.
Z moich ust wydobywa się tylko jęk kiedy próbuję powiedzieć, że właśnie on mi jest potrzebny. Robi mi się coraz bardziej słabo i nie umiem się z powrotem zmienić.
Nagle czuję mocny ból w nadgarstku i krzyczę z bólu, upadając na plecy. Widzę obok siebie Liam'a, który trzyma już moją zregenerowaną rękę. Scott musiał mu powiedzieć, że ból także pomaga w przemianie, ale to nic nie pomogło i leżę dalej próbując złapać oddech i przemienić się w człowieka zanim ktoś wejdzie do szatni.
Zamykam oczy wiedząc, że za kilka sekund zemdleje, a przerażone pytanis Lydii, Kiry i Liam'a są coraz głośniejsze. W ich głosach jednak rozpoznaję jeszcze dwa inne, są to Scott'a i Stiles'a.
Otwieram oczy i widzę mojego chłopaka pochylającego się nade mną  z lekkim uśmiechem.

— Już jestem — słyszę jego spokojny, ale lekko przerażony głos — Spokojnie.

— Stiles — szepczę mu do ucha, kiedy mnie przytula — Kate... Coś zrobi.

— Nie myśl teraz o tym — całuje mnie w czoło — I przepraszam za to co powiedziałem, nie chciałem. Kocham cię nad życie i nawet mógłbym przyjąć twoje nazwisko.

Uśmiecham się na te słowa i zmieniam się z powrotem. Jednak złapanie powietrza dalej jest lekkim wyzwaniem.
Nie mam pojęcia czemu Stiles działa na mnie tak uspokajająco, tylko mnie do siebie przytula i mówi coś po cichu. Derek robił podobnie i nie umiałam się uspokoić, a on tylko coraz bardziej się stresował, bo nie mógł dzwonić do Stiles'a albo jeszcze go nie poznał.

— Jest już dobrze — odsuwam się od chłopaka i siadam na ławce — Musimy być ostrożni, Kate coś szykuje i to się źle skończy.

Patrzę na wszystkich po kolei i widzę lekkie przerażenie na ich twarzach.

— Skąd wiesz? — pyta zdziwiony Liam.

Tego chłopaka będzie trzeba pilnować najbardziej. Kate może będzie chciała go zabić tylko po to, żeby zniszczyć Scott'a i całą resztę stada.
Później jeśli stado się rozpadnie to zabije każdego osobno wiedząc, że teraz nikogo obok nich nie ma.

— Czuję to — Stiles siada obok mnie i splata nasze palce.

— Ale tylko Banshee mogą czuć śmierć — opiera się o ścianę.

— Ja nie przewiduję śmierci tylko czuję, że coś się wydarzy — wzdycham — Nie wiem czy ktoś zginie, czy trafi do szpitala. Wiem tylko, że musimy szykować się na kolejną walkę i zrobić wszystko by nikt nie zginął.

— To będzie nieuniknione — odwracam się w stronę Lydii, która patrzy pusto w ziemię — Ktoś zginie, nie wiem czy to będzie ktoś z nas, czy Kate albo Peter.

Otwieram buzię nie wiedząc co powiedzieć. Banshee też mogą się pomylić, prawda? Chociaż jeśli nie, to mam nadzieję, że to umrze Kate, bo ona najbardziej na to zasłużyła.
Wiem, że nie powinnam nikomu życzyć śmierci, ale ta kobieta naprawdę powinna umrzeć albo trafić gdzieś, skąd już nie wyjdzie.
Najlepiej Eichen House, tam sobie może siedzieć i mogę ją nawet kiedyś odwiedzić.

— Lily, słuchasz nas? — Kira delikatnie szturcha mnie w ramię.

— Przepraszam, zamyśliłam się — czuję jak moje policzki robią się czerwone — Możecie powtórzyć?

— Powiedziałem, że teraz nic z tym nie zrobimy — odzywa się Scott — I zachowujmy się normalnie, ale miejmy też na każdego oko. Musimy trzymać się razem, bo jeśli ktoś zostanie sam to Kate albo Peter mogą mu coś zrobić.

Odwracam wzrok i patrzę na wodę, która skapuje z prysznica.
Peter, czy on naprawdę chce coś nam zrobić, czy może chce pokonać Kate udając jej sojusznika? W druga wersję wątpię, Peter nie jest na tyle mądry, żeby obmyślić taki plan.
Ale jeśli są sojusznikami i chcą nas zabić, to na samym początku mogliśmy go śledzić kiedy gdzieś znikał. Zawsze pewnie szedł do Kate i teraz są coraz bliżej rozpoczęcia swojego planu.

— Nie przejmuj się Peter'em — szepcze mi do ucha Stiles, jakby wiedział o czym myślę — Miejmy nadzieję, że w porę się opamięta.

— Teraz wątpię — patrzę w oczy Stiles'a — Mimo, że próbował mnie kiedyś zabić i chciał to zrobić też teraz, ale to było nieumyślne i nawet nie pamiętał, że chciał takie coś zrobić. To jest to mój wujek, który był przy mnie caly czas, gdy byłam mała. Zawsze do niego mogłam się zwracać jeśli coś się stało, a on mi pomagał. U Derek'a też miałam wsparcie i dalej mam, ale go często nie było w domu, gdy coś się działo. Zawdzięczam Peter'owi moje dobre oceny w szkole i życie.

— Ale właśnie przez ten pożar mu... — Stiles nie wie jak dokończyć.

— Odbiło? Tak, wiem — przytulam chłopaka — Ale mimo wszystko mam nadzieję, że wróci stary Peter.

— Może się opamięta — całuje mnie w usta.

— Chcę, żeby tak było — wtulam się w Stiles'a, powstrzymując łzy.

Teraz też widzę, że reszta stada zniknęła. Podejrzewam, że Stiles im kazał iść, żeby ze mną właśnie o tym porozmawiać.
Jest to bardzo słodkie jak tak o mnie dba. Mimo, że Stiles niekiedy nie może mi pomóc to jest moim prywantym psychologiem, z którym mogę o wszystkim pogadać.
Kocham go nad życie i mam nadzieję, że już go nie stracę.

PROSZĘ CZYTAĆ

Hejka!
Chciałabym was przeprosić za nieaktywność, ale była u mnie rodzina z Niemiec i nie miałam kiedy pisać rozdziałów, więc zrobiłam sobie przerwę.
Bardzo przepraszam, że was o tym nie powiadomiłam, ale bardzo mało czasu spędzałam na telefonie i nie miałam kiedy pisać.
W tym tygodniu pojawi się rozdział do każdej z książek i dodam długi, bo podejrzewam, że moja aktywność podczas roku szkolnego jeszcze bardziej zmaleje i będę aktywna tylko w weekend, ale zobaczymy jak się to potoczy.

Chcę wam też bardzo podziękować, bo jest już was aż 1,1k! Bardzo się cieszę, że jest was coraz więcej i mam nadzieję, że tutaj zostaniecie i mnie nie opuścicie ♡

Dziękuję także osobom, które głosowały na moją książkę, w konkursie literackim ,,Papierowe Róże”. Dzięki waszym głosom może uda mi się zająć, któreś z miejsc ♡
Ogłoszenie wyników już 1 września i bardzo się stresuje.
Jeśli jest tu osoba, która bierze udział w tym konkursie to życzę powodzenia ♡

Mam także nadzieję, że rozdział się spodobał. Wiem, że ten nie był zbyt ciekawy, ale następny już będzie, obiecuję!

Bardzo dziękuję też za aktywność
Kocham was ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro