50.Wyznanie uczuć||Jackson||

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jackson Whittemore

Siedzenie na mahoniowych panelach z każdą sekundą stawało się coraz bardziej niewygodne, starając się skupić na czymś innym z dokładnością obserwowałaś każdy ruch butelki kręcącej się na przeciwko, oraz ludzi którzy to po wcześniejszym wylosowaniu robili coraz to dziwniejsze rzeczy. Z twojego organizmu już w pełni wyparował alkohol co sprawiło że poczułaś jak bardzo bolą cię nogi po całonocnym tańcu jedyne na co miałaś ochotę to zakopać się w ciepłej pościeli w swoim dużym wygodnym łóżku.

Patrząc ze zirytowaniem na kolejną osobę która wskakiwała do basenu zdecydowałaś że pora się stąd ulotnić to nie tak że nie lubiłaś gry w butelkę była fajna ale do czasu po prostu kiedy każdy był już trzeźwy było nudno, wstałaś więc z niewygodnej pozycji uprzednio zakładając na swoje ciało czarny top który musiałaś zdjąć przez głupią grę w butelkę.

- Y/n poczekaj! - kiedy już miałaś naciskać klamkę od drzwi wejściowych usłyszałaś za sobą znajomy głos.

Wiedziałaś że to Jackson i chyba nie do końca chciałaś na niego poczekać, bałaś się że będzie niezręcznie przez ten cały pocałunek ale to przecież było tylko durne wyzwanie które nic nie znaczyło prawda? no właśnie nie do końca i chociaż starałaś się sobie to wmówić to motylki w brzuch które pojawiły się kiedy blondyn dotknął twojego ramienia tym samym uniemożliwiając ci ucieczkę, skutecznie potwierdzały że to nie było tylko głupie wyzwanie.

- Już myślałem że mi uciekniesz - zaśmiał się dźwięcznie kiedy odwróciłaś się do niego przodem - czy możemy pogadać?

To pytanie było z jednej strony kojące a z drugiej zaś denerwujące, mimo wszystko skinęłaś tylko głową pozwalając się prowadzić chłopakowi w nieznanym ci kierunku.

Weszliście do jednej z sypialni znajdującej się na parterze, blondyn od razu zamknął za wami drzwi aby następnie usiąść na dużym łóżku które znajdowało się w pomieszczeniu. Wyglądał jakby się nad czymś mocno zastanawiał, patrzył przed siebie na granatową ścianę w całkowitym milczeniu. Nie wiedziałaś co zrobić, nie chciałaś odzywać się pierwsza co było dziwne bo zazwyczaj to ty mówiłaś najwięcej ale teraz po prostu stałaś obserwując w skupieniu prawy profil chłopak, westchnęłaś ciężko zakładając ramiona na piersi jak to mówią raz kozie śmierć.

Usiadłaś obok zielonookiego patrząc się w tą samą granatową ścianę, wasze ciała się stykały przez co przeszedł cię przyjemny prąd co chłopakowi najwyraźniej udało się zarejestrować bo uśmiechnął się pod nosem.

- Wiesz że cię lubię? - zapytał uraczając cię spojrzeniem z pod wachlarza rzęs.

Ręka chłopaka pojawiła się na twoim kolanie co musiałaś przyznać że ci się podobało.

- A czy ty wiesz że ja ciebie też lubię? - zapytałaś zaczepnie zagryzając wargę i przybliżając się do blondyna tak że dzieliły was już milimetry.

- I to właśnie chciałem usłyszeć - głęboki głos Jacksona dotarł do twoich uszu a wasze usta zderzyły się ze sobą w namiętnej bitwie o dominację.

Potem już leżałaś pod nim całkowicie oddając się jego dominacji i dobrze że w domu nadal grała muzyka.

|Aaaa mamy już 50 części|

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro