Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedzimy w pokoju w ciszy i niekiedy też spojrzymy na siebie krótko. Jedyne co słychać to cichy oddech chłopaka i zegar, który pomału jest wkurzający. Stiles siedzi na krześle przy biurku i patrzy pusto w ścianę, a ja leżę na łóżku i zastanawiam się co mu powiedzieć. Wiem, że chłopak jest na mnie zły za to co zrobiłam, ale chciałam dobrze... Nie wiedziałam, że Peter jest aż tak silny.
Jeszcze sytuacja z Jackson'em, głupia mogłam na spokojnie wszystko zrobić, a ja musiałam go uderzyć, ale sobie zasłużył!

— Przepraszam — odzywam się, a chłopak na mnie patrzy.

— Hej — podchodzi do mnie i łapie za rękę — Nie masz za co.

— Widzę, że jesteś na mnie zły — patrzę w jego piwne oczy.

— Nie na ciebie — odwraca wzrok — Na siebie...

Za nic nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, przecież Stiles nic takiego nie zrobił, żeby być na siebie zły.

— Co? Czemu? — unoszę brwi.

— Obiecałem, że cię ochronię, ale spieprzyłem.

— Oh Stiles — uśmiecham się delikatnie — Nie musisz mnie chronić.

— Muszę — patrzy mi w usta i w oczy — Za bardzo cię... — nie kończy i robi się cały czerwony, tak samo jak ja.

Przez to co przed chwilą powiedział, a bardziej chciał powiedzieć, nie czuję się niezręcznie, tylko w jakiś sposób szczęśliwa. Bez wahania chwytam chłopaka za policzki i przybliżam w swoją stronę, nie panuję nad tym, co robię.
Łączę nasze usta w namiętnym pocałunku, Stiles najpierw jest zaskoczony moją reakcją, ale po chwili sam go oddaje, jeszcze bardziej się do mnie przybliżając. Ściągam jego bluzkę, a on zrobił to samo z moją, lekko mnie popycha bym położyła się na plecach i zwisa nade mną.
Pocałunkami zjeżdża na szyję i przysysa ją trochę, a gdy się odsuwa by zobaczyć malinkę, którą mi zrobił cicho jęczy widząc, że ta zaczyna znikać. Na jego reakcję cicho się śmieje, Stiles krótko na mnie patrzy i znowu całuje mnie po szyi zjeżdżając na biust.
Drapię go delikatnie po plecach i uśmiecham się pod nosem. Kiedy próbuje odpiąć mi biustonosz, dzwoni mi telefon, na co Stiles reaguje głośnym, smutnym westchnięciem. Schodzi ze mnie, a ja idę odebrać telefon. Na wyświetlaczu pojawia się numer Derek'a, unoszę zdziwiona brwi, bo mężczyzna dawno do mnie nie dzwonił.

— Halo? — mówię, kiedy odbieram.

— Jest okej? — uśmiecham się, kiedy słyszę zatroskany głos Derek'a.

— Tak — odpowiadam krótko.

— Posłuchaj, Peter coś planuje, ale nie chce mi powiedzieć co, więc uważaj na siebie.

— Spokojnie, nie mam zamiaru próbować zabić go sama — przygryzam wargę.

— Jeśli coś się będzie działo, dzwoń do mnie od razu.

— Jasne.

— I powiedz Stiles'owi, że jeśli coś ci zrobi, to go rozszarpie.

— Czy ty...

— Tak — robię się cała czerwona i słyszę zakończoną rozmowę.

Czy Derek naprawdę aż tak się martwi, że mnie podsłuchuje? No trochę prywatności...

— Czy Derek teraz jeszcze bardziej mnie nienawidzi? — pyta Stiles, który słyszał rozmowę.

— Możliwe — uśmiecham się zmieszana i jego bluzę.

Stiles robi to samo i widzę po jego minie, że nie jest do końca zadowolony.
Chłopak wstaje z łóżka, podchodzi do mnie i całuje w czoło. Uśmiecham się na ten słodki gest i unoszę głowę by spojrzeć mu w oczy, jak mogłam nie zauważyć prędzej, że tak mi się podoba?
Teraz będę się jeszcze bardziej o niego bała, a Derek będzie w stanie go zabić, jeśli mnie zrani, ale mam nadzieję, że to się nie stanie.
Mimo że jest opiekuńczy nie powinien mu nic zrobić, chyba.

— Idę się napić, przynieść ci coś? — pyta, uśmiechając się delikatnie.

—Nie trzeba — patrzę na jego usta, które delikatnie całuję.

— Okej, daj mi chwilę.

Chłopak wychodzi z pomieszczenia, a ja zostaję sama. Uśmiecham się i kładę na łóżko czując, jak moje policzki robią się czerwone.
Lydia i Allison miały rację, podoba mi się cholernie.
Dzwonię do Lydii, która odbiera po kilku sygnałach i w tle słyszę też głos Allison, więc są razem.

— Hej dziewczyny.

— Hejka — odpowiadają razem.

— Nie uwierzycie, co się stało.

—Całowałaś się ze Stiles'em? — pyta Allison i w jej głosie słyszę podekscytowanie.

— Skąd wiedziałaś? — słyszę krzyki radości, przez co muszę odsunąć telefon od ucha.

— I jak było? Zrobiliście coś więcej?

— Może byśmy zrobili, gdyby nie mój głupi brat...

— Gadałaś z Derek'iem ? — o cholera... Nie mogą się dowiedzieć.

Jaka ja jestem głupia, zapomniałam, że one nic nie wiedzą.

— Nie, no co ty? Ja nawet nie wiem, gdzie jest... — udaję smutną —Gadałam ze... Scott'em! Tak ze Scott'em!

— Scott to twój brat? — pyta zdziwiona Lydia.

— No można tak powiedzieć — śmieję się nerwowo — Tak się nazywamy...

— Jutro w szkole powiesz nam wszystko ze szczegółami — mówi stanowczo Lydia.

— Jasne — uśmiecham się pod nosem — Ja już muszę kończyć, Stiles idzie, buziaki.

Rozłączam się, nie czekając na odpowiedź Allison i Lydii. Prawie bym wpadła z Derek'iem, ale dobrze, że wymyśliłam to ze Scott'em. Jednak dziewczyny nie są głupie i mogą coś podejrzewać.
Patrzę na zegar, Stiles'a już nie ma od pięciu minut, a zawsze wracał, jakoś dwie minuty po tym, jak wyszedł, ale pewnie rozmawia z tatą.
Patrząc na telefon dostaję wiadomość od Stiles'a, że próbuje upić ojca, by się czegoś dowiedzieć. Brunet, jeśli chce się czegoś dowiedzieć, to zrobi wszystko, ten chłopak coraz bardziej mnie zaskakuje, naprawdę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro