➳ meet me in the hallway.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ava, muszę już lecieć. - odparłam ze łzami w oczach do swojej młodszej siostrzyczki.
- Ale wrócisz? Obiecujesz?
- Do ciebie zawsze. - zaśmiałam się i przytuliłam ostatni raz jej uśmiechniętą twarzyczkę.

Stałam z rodziną przed swoim nowym mieszkaniem. Nawet nie wiem kiedy minął ten czas. Jeszcze niedawno bawiłam się lalkami z siostrami, a właśnie jestem zapisana na nowojorskiej uczelni. Z jednej strony jestem strasznie podekscytowana, a z drugiej ogromnie boję się poznać nowe osoby.

- No to leć. - odparła moja mama.
Przytuliłam ich ostatni raz i powiedziałam:
- Będę tęsknić. Dzwońcie i piszcie kiedy chcecie. Kocham was. - odwróciłam się i pomachałam na pożegnanie, po czym zniknęłam za rogiem. Rodzice jeszcze przez chwilę stali przytuleni do siebie, szepcząc sobie coś do ucha, a rękę mamy trzymała Ava. Byli dla mnie osobami najważniejszymi i potrafiłabym oddać za nich życie. Kochałam ich i nigdy bym nie przestała.

Idąc po schodach, miałam niewielkie problemy jednak ustałam przed mieszkaniem numer 25 i zapukałam. Wiedziałam, że będę mieć współlokatorów i tego się obawiałam.
Obawiałam się odrzucenia. Na początku liceum byłam gnębiona, więc wzięłam nauczanie indywidualne, jednak straciłam kontakt z przyjaciółmi. Przyjeżdżając tutaj miałam nadzieję na nowe znajomości, nowe miłości i nowe przygody.

Moje rozmyślenia przerwała sympatycznie wyglądająca, rudowłosa dziewczyna.

- Cześć. Ty zapewne jesteś Millie? Jestem Sadie i witamy cię w NY! - dziewczyna przytuliła się i następnie zaprosiła mnie do środka gestem ręki.
- Wow, ale tu pięknie. Sama mieszkasz?
- Dziękuje, to zasługa moja i Suzie.

Mieszkanie w środku było w kolorach bieli i jasnego beżu. W salonie stała wielka biała kanapa, na ścianie wisiał telewizor, a w kącie stała sztaluga. Kuchnia miała jasne blaty, a na kafelkach wisiały różne cytaty.

- Hej. Jestem Suzie. - zza rogu wyłoniła się niska brunetka o ciemnych oczach.
- Hej. Millie. - podałam jej rękę i uśmiechnęłam się.
- Skąd jesteś?
- Przyjechałam z Los Angeles.
- Więc długa droga cię czekała.
- Otóż to. - zaśmiałam się i porozglądałam się po kuchni.
- Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju.

Weszliśmy na górę, dwupiętrowego mieszkania i otworzyłyśmy drzwi. Pokój był bardzo przestrzenny i otwarty. Uśmiechnęłam się i podziękowałam dziewczynie.

- Jakby co, wszystko jest do twojej dyspozycji. Możesz robić z tym pokojem co chcesz, możesz go pomalować, wszystko. Rozpakuj się i rozgość, a potem zejdź na dół. - Sadie poklepała mnie po ramieniu i wyszła z pokoju.

Pod oknem stało wielkie, dwuosobowe łóżko, po prawej szafa, a po lewej biurko i krzesełko. Naprzeciwko łóżka stała niewielka toaletka i lustro, obok natomiast wisiał biało - szary hamak.

Usiadłam na łóżku i już wiedziałam, że to będą piękne lata.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro