17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wspomniałam już, że nienawidzę moich urodzin? Tak? To majestatycznie, doprawdy.

Jest czwarta trzydzieści czwartego lutego.
Jebane siedemnaste urodziny.
Wyjęłam z pod łóżka nową paczę petów oraz butelkę ognistej, która była pusta do połowy.
Szybko zapaliłam fajka i zaciągnęłam się, a następnie odkręciłam korek, rzucając go gdzieś za siebie.

Wzięłam sporego łyka, od razu czując jak piecze mnie podniebienie, to wcale nie tak, że nie jestem do niego przyzwyczajona, jako dziecko dostawałam alkohol zamiast mleka matki, także luz, naprawdę  do tego przyzwykłam.

Blaise uparł się, że zrobi mi imprezę urodzinową, mimo, że bardzo nie chciałam świętować tego dnia. Zapewnił mnie jednak, że obędzie się bez życzeń, a prezenty będą składały się w większości fajek i ognistej.

Impreza miała się odbyć o dwudziestej drugiej, była dwudziesta, więc postanowiłam zacząć się szykować.

Najpierw prysznic czyli klasyk, umyłam się, zrobiłam peeling, ogoliłam się, a następnie umyłam włosy. Po wyjściu wytarłam się, a następnie nabalsamowałam się balsamem o zapachu białej czekolady z cynamonem. Umyłam twarz i zęby, zrobiłam pielęgnacje, a następnie przeszłam do makijażu - korektor, konturowanie, rzęsy, kreski i usta, taki klasyk.

Założyłam piękną sukienkę, była czarna i sięgała do ziemi, na lewym udzie miała rozcięcie, które dodawało sukience pazura. Na talii miała srebrny pasek, który dodatkowo ją opinał, dekolt w serek uwydatniał mój biust sporych rozmiarów, stylizacje dopełniłam czarnymi szpilkami na wysokim obcasie.

Ostatni raz poprawiłam krwistoczerwone usta i wyszłam z dormitorium. Jako, iż impreza była organizowana w Pokoju Wspólnym moim i Draco, to nie musiałam długo iść.

Zeszłam po schodach trzymając papierosa w jednej ręce, a sukienkę w drugiej, aby się krótko mówiąc nie spieprzyć ze schodów.

Ludzie powoli się zbierali, jednak trzeba przyznać, że Blaise się postarał. Na środku była fontanna z ognistą, we wszystkich kątach były poustawiane stoliki z kieliszkami i paczkami fajek oraz popielniczkami, a przy drzwiach stał ogromny stół na prezenty.

Kurwa.

Ja tego do końca mojej edukacji nie rozpakuje.

Czy on zaprosił cały Hogwart?

Ignorując moje myśli podeszłam do Zabini'ego zamykając go w ścisłym uścisku.

— Wiesz, że nie lubię tego dnia, ale ty sprawiłeś, że jest wyjątkowy. — Uśmiechnęłam się.

— Podziękuj smokowi, nie mi. To on zaplanował większość z tych rzeczy. — Wzruszył ramionami, uśmiechając się szeroko.

Malfoy zrobił dla mnie imprezę?

Niedoczekanie, biedny Blaise, już jest pijany i majaczy.

Skończywszy rozmowę z czarnoskórym podeszłam do baru, aby się czegoś napić. Oczywiście, jak to na mnie przystało nie skończyło się to na jednej kolejce.

Po kilku może kilkunastu drinkach byłam już lekko wstawiona, ale doskonale kontaktowałam.

Ponieważ buzujący alkohol dodał mi jeszcze więcej odwagi, której zazwyczaj mam aż za dużo, nie przeszkadzało mi nic i nikt, o dziwo nawet dwie kurwy Greengrass, które siedziały na kanapach śliniąc się do jakiegoś Krukona.

Delikatnie chwiejnym, jednak eleganckim krokiem weszłam na parkiet. Delikatnie kołysałam biodrami w rytm piosenki, pozwoliłam się sobie zrelaksować.

Po dłuższej chwili poczułam ramiona oplatające moją talie.

— Słoneczko, twój wybawiciel przyszedł. — Szepnął, mogłam wyczuć, że lekko się uśmiechnął.

— Wybawiciel? — Prychnęłam. — Jak ktoś tutaj jest wybawicielem, to ja, bo to ja będę cię zanosić do pokoju, jak się nachlejesz wraz z Zabinim. — Stwierdziłam, odwracając się. Oplotłam ramionami jego szyję i wczułam się w rytm piosenki.

Wspominałam już, że jestem trochę pijana?

— Mmm, dzisiaj mam inne plany. — Mruknął mi do ucha, jego miętowy oddech wachlował moją szyje.

— Hmm? Jakie? — Zapytałam.

— Zobaczysz. — Odparł pewnie i złapał mnie za rękę, tym samym ciągnąc mnie w stronę baru.

— Zamierzasz mnie upić? — Zachichotałam, siadając na jednym z barowych stołków.

— Myślę, że sama doskonale dasz sobie radę. — Mrugnął do mnie.

                                         ***

Po dwóch godzinach imprezy byłam totalnie pijana, obraz mi się rozmazywał, a kroki były chwiejne.

Próbowałam dojść do dormitorium, jednak na próżno. Nagle poczułam silne ramiona obejmujące mnie w talii, na co natychmiastowo się wzdrygnęłam.

— Kimkolwiek kurwa jesteś, zdejmuj swoje brudne łapy z mojej talii, chuju jebany. — Wymamrotałam pijackim tonem.

— Zgubiłaś się mała dziewczynko? — Od razu poznałam ten głos, on także był wstawiony, jednak domniemywam, że nie tak, jak ja. Malfoy się z reguły nie upija na czyichś imprezach.

— Jak wielki książę zdążył zauważyć, tak. Więc do cholery jasnej zrób mi tą łaskę i zaprowadź mnie do mojego dormitorium.

— Podoba mi się to, jak się do mnie zwracasz po pijaku. — Mruknął. — Wielki książę. — Wypchali policzek językiem i uśmiechnął się dumnie.

— Oh, zamknij się już. — Odparłam, cały czas stojąc do niego tyłem.

— Zmuś mnie, księżniczko. — Szepnął, dociskając mnie mocniej do jego rozgrzanego torsu.

Kurwa, już przez spodnie mogłam poczuć jaki był duży.

— Pozwól mi dzisiaj sprawić ci przyjemność. — Delikatnie musnął moją szyję swoimi ustami. — W końcu to twoje urodziny. — Delikatnie przygryzł moją skórę, na co jęknęłam.

I kurwa przysięgam, że gdybym nie była pijana, to nie zgodziłabym się za żadne skarby tego świata, ale przecież to zwykły seks, do niczego nas nie zobowiązuje, prawda?

Odwróciłam się przodem do niego, ale on już wiedział, nic nie musiałam mówić, moje spojrzenie wyrażało wszystko, a nawet więcej, niż to, co chciałam teraz powiedzieć.

— Skacz. — Rozkazał, a ja skoczyłam, oplatając nogi wokół jego bioder, złapał mnie za uda i kierując nas do sypialni wbił się w moje usta.

Jego ciepły miętowy oddech, muskał delikatnie moje wargi, w które się brutalnie wbił, a następnie wepchał mi swój ciepły język do ust, zahaczając o moje podniebienie.

Zanim się obejrzałam moje plecy spoczęły na czarnej kołdrze. Chłopak zawisnął nade mną,  nie przerywając pocałunku nawet na chwilę. Jego zimne, żylaste dłonie, błądziły po moim ciele. Rozpiął zamek mojej sukienki, a następnie rzucił ją gdzieś w dal. Jego metalowe pierścienie, które zahaczały o każdy centymetr mojej skóry wręcz doprowadzały mnie do szału.
Szybko zdjęłam jego czarną koszulę, uprzednio rozwiązując mu idealnie zawiązany krawat.

— Tak cholernie seksowna. — Mruknął, całując moją szyje.

Chwycił moją dłoń i pogłaskał nią swoje bokserki. Malfoy jęknął cicho. Dopiero teraz mogłam poczuć jak wielki i twardy był.

Zaczął bawić się ramiączkiem mojego stanika, który równie szybko jak reszta ubrań wylądował na podłodze.
Powoli zbliżył się do moich piersi, po czym zatoczył językiem małe kółka wokół moich sutków, które następnie mocno zagryzł.
Jęknęłam głośno, jednak zakryłam usta ręką.
Mimo, że na dole było cholernie głośno, to my nie użyliśmy zaklęcia wyciszającego.

— Zrób tak jeszcze kurwa raz, a sprawię, że twój tyłek nabierze pięćdziesiąt różnych odcieni czerwieni. Chcę słyszeć wszystko. —
Warknął.

Natychmiastowo zdjął z siebie czarne, garniturowe spodnie i czarne bokserki, które wylądowały na podłodze.

Jego kutas stał na baczność i przysięgam, że to największy i zdecydowanie najgrubszy kutas jakiego kiedykolwiek widziałam.

Dopiero teraz mogłam go zobaczyć w pełnej okazałości. Wtedy w wannie miałam okazje tylko go poczuć i to tylko przez chwilę.

— Nikt nigdy nie będzie pieprzył cię tak, ja zamierzam to zrobić, zrozumiano? — Syknął, zdejmując moje czarne stringi, a ja pokiwałam głową.

— Kurwa. — Mruknął.

Ujął jedną z moich piesi w swoją dużą, żylastą dłoń i zaczął ją masować, jednocześnie całując drugą.

Złapał moje nadgarstki przyszpilając je do góry.

— Ręce tutaj. —  Warknął, a następnie bez ostrzeżenia brutalnie się we mnie wbił, pieprząc mnie cholernie mocno. Ból, wypełniający całe moje ciało, był do nie opisania, jednak przyjemność zdecydowanie przeważała.

— Kurwa mać, Lani. — Jęknął głośno, po czym agresywnie wbił się w moje usta.

Jego główka delikatnie musnęła mój punkt G, na co głośno sapnęłam.

— Pieprzone piekło. — Splunął na moją już i tak mokrą cipkę i zaczął pocierać kciukiem o moją łechtaczkę.

Korzystając z tego, że puścił moje ręce wplatałam palce w jego tlenione włosy, na co warknął i natychmiastowo przyszpilił je z powrotem, przyspieszając tępo.

— Kurwa, Draco. — Jęknęłam. — Zwolnij.

— Co powiedziałaś? Nie słyszałem. — Zaśmiał się ponuro, wchodząc we mnie jeszcze mocniej i szybciej.

Nerwowo próbowałam złapać oddech, jednak z kutasem Draco w środku było to niemalże niemożliwe.

Sposób, w jaki jego biodra poruszały się sprawiał, że moje jęki były naprawdę głośne. Zacisnął zęby z podniecenia.

— Zawsze wiedziałem, że nigdy mi się nie oprzesz. — Jęknął, chwytając mnie za biodra. — Kurwa, właśnie tak, dobra dziewczynka. — Chrząknął, wchodząc we mnie całą swoją długością.

— Draco. - jęknęłam.

— Tak jak sobie kurwa wyobrażałem, ciasno i mokro. — Szepnął, ponownie wbijając się w moje usta.

Jego ręce owinięte były wokół moich bioder, a on wykorzystując ten fakt poruszał się głęboko we mnie.

Przymknęłam oczy, czując, że jestem cholernie blisko.

— Patrz się na mnie, kiedy cię pieprzę. — Syknął, zaciskając ręce wokół mojej szyi.

Z każdym pchnięciem zostawiałam nowe ślady zadrapań na jego umięśnionych plecach, na co delikatnie jęczał.

Jego kutas lekko we mnie drgnął, co oznaczało, że jest blisko, z resztą ja też byłam. Po kilku mocnych pchnięciach poczułam, że jego ciepła sperma wylewa się w moim wnętrzu.
Wygięłam plecy w łuk, przez przyjemność, którą mi dał i przez orgazm, który przed chwilą przeszedł przez moje ciało.

Odpadliśmy zdyszani na łóżko, próbując unormować swoje oddechy. Po chwili odwrócił się ode mnie, a ja już myślałam, że po prostu wyjdzie i mnie zostawi, jednak wstał i wyjął coś ze swoich spodni, a następnie położył się z powrotem na łóżko, obejmując mnie ramieniem.

— Wszystkiego najlepszego, słoneczko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro