💙Czternaście💙

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jimin wybiegł z sypialni jak poparzony żeby tylko znaleźć swojego tatusia i przekonać się czy go nie zostawił. W jego oczach zebrały się łzy jak nigdzie go nie zobaczył ale Park, w końcu znalazł Yoongiego w pokoju gościnnym nad laptopem. Chłopiec jak najszybciej się dało usiadł na kolanach Mina i się w niego wtulił cicho łkając.

- Mój Jiminie.. Co się stało?

- Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz tatusiu. Nigdy.

- Coś ci się przyśniło Jiminie? - Park tylko pokiwał do mnie głową i znowu się rozpłakał. - Nie zostawię Cię głuptasie, nigdy prze nigdy. - Ująłem jego twarz w dłoniach i złączyłem nasze usta w dość słonym pocałunku, gdyż jego łzy mieszały się z naszą czułością.

- Kocham Cię tatusiu.

Wziąłem Jimina na ręce i wręcz się przeraziłem, był taki lekki.. Bardzo schudł. Zaniosłem go do kuchni i usadziłem na krześle przy wysepce. Zacząłem przygotowywać nam coś do jedzenia A w między czasie położyłem Jiminowi ciastka na stole bo to co robię zajmie mi dużo czasu. Park krzywo na mnie spojrzał gdy miska z ciastkami wylądowała przed jego buzią.

- Yoongi ja nie mogę tego zjeść, a jak robisz śniadanie to rób sobie, jadłem już wcześniej tatusiu. - Chciał mnie jakoś przekonać ale nie wyszło mu to. Jak mógł jeść jak przebiegł do mnie do razu po przebudzeniu?

Dopiero w tym świetle jakie dawało słońce byłem w stanie zobaczyć jego wory pod oczami i bladą skórę. Mój Jimin cierpi A ja nie potrafię nic z tym zrobić.

- Zjesz to albo masz celibat Jimin. - Powiedziałem twardo.

- Ale tatusiu-

- Nie ma ale, dwa miesiące wystarczą? Albo od razu trzy.

- Nie! Zjem to. - Jeden zero dla mnie. Śmiech.

Po śniadaniu Jimin poszedł oglądać telewizję, widziałem jak oglądał swój ulubiony film bardzo się przy tym smucąc. Park owinięty był w swój żółty kocyk A jego twarz wyrażała głównie smutek (Media). Co miałem zrobić? Przytulić go? Pocałować? Powiedzieć, że będzie dobrze? Aish! To bez sensu. Zmusiłem go żeby na mnie spojrzał A na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech, Czy to możliwe żebym to ja był jego powodem do szczęścia? Sam się uśmiechnąłem na widok szczęśliwego Jimina.

- Tatusiu nooo, pocałuj mnie wreszcie. - Jimin wydął dolną wargę tym samym wyglądając bardzo uroczo. - Mam celibat? To nie fer, przecież zjadłem.

- Nie masz celibatu na buziaki Jiminie.

I pocałowałem tego aniołka, właściwie nie mógłbym inaczej. Jego małe ręce wylądowały pod moją koszulką, wtedy zrozumiałem, że nie chodzi mu tylko o zwykły pocałunek. Zawisłem nad nim zostawiając krwiste ślady na jego szyi, w nagrodę otrzymałem ciche jęki młodszego. Chciałem dotrzymać tego celibatu ale po pierwsze to było silniejsze ode mnie, a po drugie nie lubię jechać na ręcznym.

- B-boli mnie t-tam na dole Yoonie. - Wyjęczał do mnie Jimin.

- Dzisiaj sam się sobą zajmiesz skarbie.

- Co?! Ale ja nie lubię...

I tak aż do południa oglądałem Jimina który sprawiał sobie przyjemność, zdecydowanie wolałbym żebym ja mu ją sprawiał ale celibat to celibat, może coś go to nauczy.

***********
Wena poszła się pierdzielić
Do następnego 🤗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro