𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐧𝐞. 𝐟𝐥𝐨𝐰𝐞𝐫 𝐬𝐡𝐨𝐩

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Demon obrócił tabliczkę ze słowem ,,Otwarte" w stronę ulicy a żadne ze spojrzeń przechodniów nie pozostało na kwiaciarni dłużej niż na kilka sekund. Sam Crowley, który ubiorem kompletnie nie pasował do wystroju swojego sklepu uważał, że wnętrze kwiaciarni było najgorszym jakie mógł wybrać i przypomina jeden, wielki błękitno-biały obłok na niebie, który został wprost stworzony by razić go w oczy nawet przez ciemne szkła okularów. Usiadł na krześle za błękitną ladą obserwując uważnie dzwonek nad drzwiami. Po uratowaniu świata nie miał nic specjalnego do roboty, więc dlatego miałby nie otworzyć własnego interesu? Poza tym ten typ sklepu zdecydowanie pasował demonowi, który w swoim mieszkaniu miał najpiękniejsze rośliny w całym Londynie! Oczywiście był i będzie demonem dlatego na środku kwiaciarni postawił ogromny stolik pełen roślin, konewek, opakowań z nasionami czy nawet spryskiwaczy. Wszystko po to by klienci musieli go obejść wokół w celu zapłacenia. Uważał to za bardzo niegodziwy czyn. Crowley wstał chodząc w tą i z powrotem przeklinając brak jakiegokolwiek zainteresowania roślinami. Fakt, że od czasu do czasu ktoś zerknął za szybę sklepu nie sprawiał ani krzty samozadowolenia u demona lecz wręcz przeciwnie. Postanowił, że wyniesie coś na zewnątrz co miało przypominać małą wystawę. Padło na biedną paproć o doniczce koloru obłoczka. Zabierając po drodze łańcuch Crowley postawił ją przy wejściu następnie wiążąc jednym końcem łańcuchem doniczkę a drugim latarnie by żadnemu głupcowi nie przyszło do głowy kradnięcie kwiatów. Widocznie jego mała wystawa pomogła gdyż już po kilkunastu minutach w kwiaciarni zjawiła się pierwsza klientka, która wydała się całkiem zadowolona z zakupu begonii królewskiej. Crowley miał jeszcze kilku klientów a po zamknięciu kawiarni chciał pojechać do anioła. Ten sklep zdecydowanie był w jego kolorach. Demon przypominał tu raczej bardziej czarną chmurę niż właściciela. Śledził wzrokiem rośliny w celu upewnienia się, że te nie planują buntu już pierwszego dnia. Jednak jak się okazało żadna z nich nie miała czelność by mieć choć małą plamkę na liściu. Crowley rozmawiał z roślinami od lat a nawet wieków. Oczywiście jeśli jako rozmowę można uznać strach jaki żywił do niego zielone istoty. Z radia dało się wyraźnie słyszeć Queen a od czasu do czasu muzykę zakłócał dźwięk dzwonka nad drzwiami. Demon widział jak niektórzy ludzie z zachwytem oglądają rośliny na stołach i półkach a jeszcze inni po prostu patrzyli następnie opuszczając sklep co z minuty na minutę coraz bardziej go irytowało. Miał tego dnia jedynie nadzieję, że anioł nie będzie czytał nic ważnego ponieważ Crowley chciał się komuś pochwalić swoim sklepem z kwiatami.
A komu jak nie dla przyjaciela?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro