0.1 Back Home

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

°

°

Czarne BMW przejechało obok tablicy "Witamy w Beacon Hillstym samym wjeżdżając do  miasteczka. Samochód jechał zdecydowanie za szybko, przekroczył już kilka razy dozwoloną na tym odcinku drogi prędkość jednak prowadząca go osoba niezbyt się tym przejmowała ponieważ auto przyśpieszało z każdą chwilą.

Siedząca za kierownicą młoda kobieta odczuwała strach przed tym co ma się stać za chwilę i nieświadomie przyciskała pedał gazu. Nie dawała po sobie poznać ale była to jedna z bardziej stresujących chwil w jej życiu, jednak teraz był to inny strach nie taki jak zawsze teraz mogła stracić osobę która była jej najbliższa i to z własnego wyboru. Zapewne gdyby ktoś nieznajomy przyglądał się jej z boku mógłby wystraszyć się jej twarzy skupionej na drodze bez cienia uczuć oraz oczu które nie zdradzały żadnych nawet najmniejszych emocji, właśnie dla ludzi postronnych mogły by się wydawać one puste, okryte mrokiem tajemnicze a co się z tym wiąże przerażające, bo kiedy zakładała na twarz swoją maskę z którą z roku na rok zaczynała się nie rozstawać przerażała nie jednego człowieka. Lecz była to tylko jej obrona przed światem, tymi którzy mogli jej zaszkodzić albo użyć do swoich celów, jeżeli jednak ktoś znał ją dłużej, parę lat mógł w tych oczach doszukać się tej małej iskierki emocji w tym przypadku był to strach. Panowanie nad emocjami miała opanowane do perfekcji, uczoną jej tego od najmłodszych lat i wtedy nie rozumiała dlaczego aż tak na nią naciskano, teraz jednak wiedział że było warto.

Auto zatrzymało się przed niedużym niebieskim domem może i nie był ogromny taki w jakim kobieta mieszkał dotychczas, ale czuć od niego było rodzinną atmosferę i ciepło otaczające budynek z każdej strony, czego właśnie jej brakowało przez te kilka lat. Wspomnienia z najmłodszych lat zaczęły wracać w niewyobrażalnie szybkim tempie: pierwsza jazda na rowerze, gra z tatą w lacrosse, pikniki całą rodziną i dużo innych wesołych chwil. Przypomniała sobie dawno zakopane wspomnienia, myślała że były nieistotne ale jednak teraz wiedziała że to były jedne z najpiękniejszych chwil w jej życiu i nie powinna się ich wypierać.

Wzięła głęboki wdech który miał ją uspokoić chociaż trochę i otworzyła drzwi od samochodu, w brzuch zaczynała odczuwać nieprzyjemny ucisk a w jej głowie pojawiały się już najczarniejsze scenariusze. Wyszła na zewnątrz i zatrzasnęła za sobą drzwi może trochę za mocno, ale to nie tym się teraz martwiła. Obeszła samochód dookoła i stanęła przed kamienną ścieżką przez jej głowę przetoczyła się myśl że nic się tu nie zmieniło i cóż było to prawdą.

Stukot szpilek towarzyszył jej kiedy szła po kamiennej ścieżce trochę chwiejnie ale szła, jej głowę przepełniały myśli tego co może się stać, a mogło wszystko dosłownie wszystko. Miała ochotę stąd uciec ale nie mogła i dobrze o tym wiedziała, musiała zmierzyć się z przeszłością i paroma względnie nie przemyślanymi decyzjami.

Zatrzymała się dopiero na werandzie rozejrzała dookoła i podeszła do jednego z białych słupów przy schodach. Były tam koślawe inicjały B.M  i S.M . Dokładnie pamiętała dzień w którym powstały, razem z bratem ukradła tacie scyzoryk i wyryli krzywe literki wtedy było fajnie ale kiedy ich mama to zobaczyła mieli pogadankę na temat zabierania rzeczy bez pytania i szlaban na parę tygodni, ale nie tylko im się dostało ich tata miał wtedy ochotę schować się w garażu i nie wychodzić najlepiej przez miesiąc. Kącik jej ust drgnął ku górze na wesołe wspomnienie, teraz jednak nie miała czasu na rozczulanie się i wspominanie przyjemnie spędzonych chwil na terenie posiadłości.

Podeszła do drzwi, ręce zaczęły pocić się przez stres a serce biło szybciej, w sumie była to dobra oznaka bo wiedziała przynajmniej, że ma jeszcze jakieś uczucia, no i co ważniejsze serce.

Wzięła dwa głębokie wdechy które miały ją uspokoić, ale niewiele zdziałały. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi, sekundy zmieniały się w minuty i chociaż stała tam zaledwie kilka chwil, zdawało się to trwać wieki. Nikt nie otwierał i dało się odczuć że w domu nie ma żywej duszy. Jeszcze bardziej się zestresowała a kiedy miała już odchodzić usłyszała kroki a następnie odgłos otwierania drzwi frontowych. Wstrzymała oddech nawet nieświadomie.

Drzwi się otworzyły i w progu stanęła kobieta trochę niższa od niej ale to pewnie przez szpilki, brązowe włosy skręcały się w każdą możliwą stronę i piękne brązowe oczy które tak jak pamiętała wypełniało szczęście, dało się w nich również dostrzec zmęczenie zapewne przed chwilą wróciła z pracy, na twarzy pojawiły się zmarszczki, ale delikatne nie postarzały jej za to dodawały powagi, to jedyne co się zmieniło odkąd widziała ją po raz ostatni.

Kobieta zmarszczyła brwi zastanawiając się kto przed nią stoi, minęło parę chwil a niezręczna cisza krępowała nieco obydwie strony, starsza przy dokładnym przypatrzeniu się swojemu gościowi rozpoznała kobietę a dokładniej to jej oczy, na jej twarz wpłyną szeroki uśmiech i to zdecydowanie nie była reakcja której się spodziewała.

- Brienne!- krzyknęła kobieta i niemal że od razu ją przytuliła a w kącikach oczu można było dostrzec gromadzące się łzy.

-Cześć mamo- wyszeptała do ucha Melissy a po jej policzku spłynęła jedna samotna łza.

°

Jest i pierwszy rozdział wiem że jest trochę nudny i za dużo się tu nie dzieję, ale jest to takie jakby wprowadzenie od następnego rozdziału akcja zacznie się powoli rozkręcać więc oczekujcie.

Czy podoba wam się rozdział? co byście poprawili albo zmienili? piszcie śmiało a na pewno to poprawię, i oczywiście jeżeli widzicie gdzieś błędy ortograficzne czy gramatyczne to piszcie bo jestem tylko człowiekiem i zdarzają mi się błędy

Do następnego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro