29 ~ ...nie zapędzaj się!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Riley

Z Mayą jest już o wiele lepiej, jutro wychodzi ze szpitala. Codziennie przez tydzień przychodziłam do niej od razu po lekcjach i zostawałam tak długo jak było to możliwe. Próbuję od niej wyciągnąć co się stało i kto ją pobił. Ona nastomiast trzyma się jednej wersji. "Nie widziałam ich twarzy". "To pewnie zazdrosne laski". "Nie warto sprawdzać monitoringu". Nie wiem już czy mówi prawdę czy nie. Zgaduję, że monitoring już dawno sprwdzono. To raczej nie był nikt ze szkoły, wtedy dyrektor próbowałby wyciągnąć konsekwencje.

Martwią mnie kłamstwa Mayi. Jeśli ma kłopoty, przecież może powiedzieć. Wszyscy jej pomożemy, od tego nas ma. A może to ja mam jakieś urojenia? Nie jest tajemnicą, że spora liczba osób za nią nie przepada. To mógł być każdy. Tylko kto konkretnie? Devi? Nie, one się lubią. Carla? Mieszka daleko od naszej szkoły i raczej nie ryzykowałaby złapaniem. Poza tym sama nie dałaby rady, a raczej nie ma już znajomych do pomocy. Ona jest silna tylko gdy ktoś się nie broni. Nie mam pojęcia kto to mógł być. Dwie osoby...ale skąd mam wiedzieć jakie dwie osoby? Jest tyle ludzi na tym świecie.

— Przestań już o tym myśleć — mówi Maya

— To powiedz kto to był.

— To nie jest ważne. Ważne jest to, że jutro stąd wychodzę i zabieram Cię na randkę.

— Musisz odpoczywać, nigdzie nie wychodzimy. Posiedzimy w domu.

— Jak chcesz, ale gdy już odpocznę to idziemy na jakieś sushi, kochanie — powiedziała stanowczo

Uwielbiam gdy zwraca się do mnie pieszczotliwie.

— No dobra — uśmiecham się i biorę jej rękę

— Tak się cieszę, że przeniosłaś się do naszej szkoły. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła Riles.

— Ja dzięki tobie na nowo ożyłam.

— Wiesz że Cię kocham? — pyta

— Wiem — pochylam się i łączę nasze usta

____________
POV Carla ~~~

Nagrałam cały pocałunek Hart i Josha. Teraz zrobię kilka zrzutów ekranu i wyślę do Riley. Poczekaliśmy z tym trochę bo gdybyśmy działali od razu byłoby podejrzanie. Oby tylko nie sprawdzali monitoringu. Nie wiem gdzie są ustawione kamery. Moja twarz była odkryta tylko w trakcie bójki.

— Zajebiste te zdjęcia — mówi Josh z uśmiechem

— Chcesz jedno na pamiątkę? — zaśmiałam się a on jedynie wzruszył ramionami — Teraz już raczej tak dobrze nie wygląda.

— Nie musiałaś jej pobić. Zdjęcia wystarczyły.

Boże jaki on jest nudny. Czemu niby miałam się nie mścić? Ona kompletnie zmasakrowała mi twarz.

— Ta. Ale to było cholernie przyjemne. Niech teraz ona cierpi w szpitalu. Ciekawe tylko dlaczego się nie broniła? Zadała mi maksymalnie dwa ciosy. To nie w jej stylu.

— Riley ma na nią duży wpływ. Ostatnio coś takiego mówiła. Albo była w szoku.

— Czyli Hart to teraz ciota? — pytam śmiejąc się

— Może po prostu się poprawiła. Nie wiem.

Ta, Maya i poprawa. Pewnie po prostu lepiej ukrywa swój podły charakter.

— Wszyscy się jej bali, a zjawiła się taka idiotka Matthews i Hart przekręciło się w głowie. Nie rozumiem tego. Mogła być z Bradford. Ona chociaż jakoś wygląda.

— Nie ma co o niej myśleć. Szkoda tylko, że będę ją widywał u brata.

— Nie przychodź tam. Trzymaj ze mną i Rene. Przynajmniej nie będziesz się nudził.

— Nie jestem pewien czy Rene jeszcze chce z tobą trzymać — powiedział a ja zacisnęłam szczękę

Nie odezwała się od tamtego dnia.

— Zgrywa się, wróci jak zawsze — powiedziałam to choć sama słabo w to wierzę

— Myślisz, że Maya nas w końcu wyda?

— Wątpię. Ale o ile nie ma dowodów, mam to gdzieś.

____________
POV Maya ~~~

Wciąż nie powiedziałam Riley o sytuacji z Joshem. Nie potrafię. Wiem, że to by ją załamało i zepsuło więzi rodzinne. Głównie jednak odczuwam wstyd. Czuję się słaba. Nie umiałam go odepchnąć, nie umiałam temu zapobiec. A powinnam była.

— Wiecie, że nie musicie przy mnie cały czas siedzieć? — mówię do przyjaciół — Wyjdźcie gdzieś, na pizze czy coś.

— Przecież to tylko kilka dni — mówi Zay

— Właśnie. Ty siedziałaś przy mnie cały czas kiedy miałem złamaną rękę. — uśmiecha się Farkle i odwzajemniam uśmiech

To dlatego, że miałam wymówkę by nie iść do szkoły, ale nie chcę psuć mu wizji.

— Może kupić ci coś do picia? — proponuje Lucas

— Jak już to tylko wodę.

Muszę teraz uważać na to co jem i unikać sporty. Czyli muszę pożegnać siłownię na jakiś czas.

— Pójdę z tobą — mówi Missy i wychodzą

— Będą się jebać w kiblu czy jak? — pytam i się śmiejemy

— Oni nie są tobą — powiedział Zay

— No w sumie.

— A gdzie jest Riley? — pyta Farkle

— Pojechała z Matthewsem i moim tatą do sklepu.

— Aaa dobra.

— Między tobą i Matthewsem już lepiej? — pyta Zay

— Już tak. I bardzo się mną przejął ostatnio. Często sprawdza czy wszystko ok. Ciekawe czy wciąż będzie kradł mi buty.

— Pewnie robi kolekcję butów Mayi Hart-Hunter — mówi Farkle

— Ma nawet na to wiadro. Matthews to...jest po prostu inny. Specjalny.

— Słyszałem to — powiedział nagle Matthews wychylając się zza drzwi

— Ale to nie miało być złośliwe.

— Mam nadzieję. Kupiłem ci czekoladki — położył pudełko na łóżko

— Ja nie mogę jeszcze jeść takich rzeczy — mówię

— To ja zjem — zabrał je z powrotem i otworzył

Wywracam oczami i się śmieje. Przynajmniej się stara. Doceniam to.

— Cześć kochanie — do sali wchodzi Riley a za nią mój tata — Kupiłam ci misia.

Położyła go przy mnie na łóżku. Patrzę jej w oczy z uśmiechem. Może misie są trochę dziecinne i nie pasują do mojej osoby, ale kocham ten gest. Kocham ją.

— Cześć, dziękuję — całuje ją w usta

— Maya nie zapędzaj się! — Matthews wskazuje na mnie palcem, jedząc moje czekoladki

— Przecież już u mnie nocowała — prowokuje go

— Co?!

— Ona tylko się wygłupia tato — tłumaczy mu Riley

Zagarnęłam kosmyk jej włosów za ucho i odwróciłam do mojego, mam nadzieję, przyszłego teścia.

— Dokładnie Matthews. Nie robię takich rzeczy przed ślubem.

Patrzy na mnie z rozszerzonymi oczami i ustami pełnymi czekolady. Uniósł palec więc pokręciłam głową.

— No dobra, już przestaje.

Lucas i Missy wchodzą do sali z moją wodą i chłopak kładzie ją na szafce obok mnie.

— Gadałem z lekarzem. Wychodzisz jutro o 3:00 — mówi tata

— No i git.

— Dobra, ja lecę do pracy — powiedział Zay i podszedł do mnie przytulić mnie na pożegnanie.

— Isadora pyta czy przynieść ci jakąś książkę — mówi Farkle sprawdzając telefon

— Odpisz jej że nie umiem czytać — mówię

— To by wyjaśniało twoje oceny — powiedział Matthews

Zaśmiałam się i znowu spojrzałam na misia od Riley. Słodki jest.

— Pyta czy może być audiobook — zaśmiał się Farkle

— Napisz, że może być jakiś erotyk.

— Maya — upomniał tata

— No co? Przecież nie przyniesie! — mówię unosząc ręce w obronie — Chociaż...

— MAYA — powtarza tata

— Dobra no.

— My też będziemy się zbierać. — zaczyna Lucas — Chcemy powiedzieć coś moim rodzicom....

— Zaciążyłaś? — przerywam mu i patrzę na Missy w szoku

— Co? Nie! — zaśmiała się — Idziemy im powiedzieć, że jesteśmy razem.

— Najwyższa pora. — mówię kiwając głową

— Chodź Cory, dajmy młodym pogadać — powiedział tata i opuścili sale wraz z Lucasem i Missy

Nie minęło nawet dwadzieścia minut, a do sali wbiegła Isadora.

— Cześć cierpiąca koleżanko — mówi do mnie

— No hej.

— Mam twój erotyk.

— Co?! — krzyczymy i zaczynamy się głośno śmiać

— Dlaczego się śmiejecie? — pyta

— Nieważne, dzięki — wydusiłam przez śmiech

— Dobra gramy w coś? Mam gre dla par — mówi Riley

Ona cały czas próbuje mnie czymś zająć, żebym nie myślała o całej tej sytuacji. Co prawda ból jest dużo słabszy i nie potrzebuję leków, ale trochę za nimi tęsknie. Naprawdę czułam się genialnie.

— Ale jest tylko jedna para  — powiedziała Smackle a Farkle wbił wzrok w podłogę

— Trudno, poudajecie.

Riley wyjęła grę i rozłożyła karty. Farkle chyba wciąż nie pogodził się z tym, że dostał kosza. Chyba pierwszy raz naprawdę mu zależało.

— Riley, zacznij.

— Gdzie lepiej spędzić randkę? Nad jeziorem czy w centrum handlowym. Hmm...zdecydowanie nad jeziorem — uśmiecha się do mnie

Smackle losuje pytanie.

— Gdzie twój partner ma łaskotki?

— Co? Skąd Smackle ma wiedzieć...— zaczęłam ale przerwał mi śmiech Farkla

Dziewczyna zaczyna łaskocze go a on się jej wyrywa. Nawet ja nie znałabym odpowiedzi. Kto ma łaskotki na szyi?

— Wow — jestem w szoku

...

Wieczorem wszyscy zbierają się do domu. Pociesza mnie to, że już jutro stąd wychodzę. Nudziło mi się. Chociaż tyle, że już pozwalają mi wstawać to pelętam się po szpitalu. Dobrze, że nie ma tu żadnych znajomych. Co by pomyśleli widząc mnie w tym stanie? Trzeba dbać o reputację. Już i tak każdy wie, że spuszczono mi mocny wpierdol. Sporo osób pytało jak się czuję. Plotki szybko się rozchodzą.

___________
POV Riley ~~~

Siedzę w pokoju i uczę się na biologię. Nagle dostaję sms'a, więc szybko chwytam telefon. To pewnie od Mayi. Codziennie piszemy do niej na grupie żeby się nie nudziła. Patrzę zdziwiona na ekran. Akurat tego numeru nie znam.

Nieznany Numer:
Hej, widziałem coś ostatnio w szkole. Podobno ty i Maya jesteście razem więc chyba powinnaś to wiedzieć...
*załącznik*

Klikam w link i moim oczom ukazuje się zdjęcie na którym...Maya całuje się z Joshem... Co to kurwa jest?!

Wstałam z łóżka nie odrywając wzroku od telefonu. Jestem w zupełnym szoku. Nic już kurwa nie rozumiem.

Czyli to dlatego nie chciała żeby sprawdzono kamery. Wiedziała, że zobaczą wtedy sytuacje przed pobiciem... Jak ona mogła mnie tak oszukać? Przecież mówiła, że nic między nimi nie będzie... A potem się z nim całuje? O co tu chodzi. Boże, czemu ja jej uwierzyłam. Mogłam się domyślić, że prędzej czy później to zrobi. Zresztą nawet do łóżka z nią nie poszłam co ja myślałam? Że będzie czekać? Że mnie nie zostawi? Może ja naprawdę nie mogę być szczęśliwa.

Odpisuje temu komuś.

Ja:
Skąd to masz i kim jesteś?

Łzy już zebrały się w moich oczach. Maya mnie zdradziła. Po tym wszystkim, zwyczajnie mnie zdradziła.

Nieznany Numer:
Tego już nie musisz wiedzieć. Nie chcę dostać od Mayi

Rezygnuję z rozmowy z tym kimś. Rzucam telefon na łóżko. Co ja mam teraz robić? Nie zrobię jej awantury gdy leży pobita w szpitalu. Zresztą nie mam nawet na to siły.
Kolejna wiadomość zakłuca ciszę i zdenerwowana sprawdzam telefon. Tym razem to od Mayi.

Maya:
Przyjdziesz jutro? 💞

Nie odpiszę jej. Nie wiem co o tym myśleć. Zbyt ją kocham. Nie chcę zrywać. Ale to zdjęcie...

Zerwać z nią? Pogadać? Zapomnieć i nawet o tym nie wspominać? To trudne.

Miłość i związki są trudne. Może dobrze by było o tym z kimś pogadać? Z mamą na przykład. Jak już to jutro. Dziś chcę mi się już tylko płakać.

Czuję się jakby wbito mi nóż w plecy. W serce. Jak mam z nią rozmawiać? O co tutaj chodzi? Czemu ktoś im w ogóle zrobił zdjęcie i po tygodniu sobie przypomniał by mi je wysłać? Nie dam rady. Nie poradzę sobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro