♛ 003.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"krok nr. 2: dowiedz się o jej zainteresowaniach i pokaż, że ciebie też interesują"


Yamaguchi myślał, że wie o [Y/N] dosłownie wszystko, jednak czytając drugi punkt z listy uświadomił sobie, że wcale tak nie jest. Czym mogła się interesować? Jedyną rzeczą, która przychodziła mu na myśl, była, siatkówka, ale to zbyt banalne.

Musiał znaleźć coś innego.

Na jednej z przerw zauważył, że dziewczyna siedzi na drugim końcu korytarza czytając jakaś książkę, co chwilę popijając gorącą czekoladę ze szkolnego automatu.

Pierwszoklasista chciał sprawdzić, jaką dokładnie książkę trzyma w rękach, by móc przygotować się na rozmowę na ten temat, ewentualnie zrobić szybki research, by mieć jakiekolwiek pojęcie o czym mówi.

Niestety, mimo że jego koleżanka była w niewielkiej odległości, to i tak zbyt dużej by dostrzec co jest na okładce.

- Dasz radę, wierzymy w ciebie! - nagle licealista usłyszał przy swoim ramieniu głos należący do nikogo innego jak zabójcy Daichiego, Tanaki.

- Ja przecież ni-

- No właśnie! Tylko jakbyś mógł się nieco pospieszyć, bo ręka mi powoli odpada - odezwał się stojący z drugiej strony (i o wiele bliżej podłogi) Nishinoya.

- Chwila co ty robisz? - oprzytomniał nagle Tadashi, widząc w rękach libero telefon.

- Jak to co? Nagrywam ten ważny moment w waszym życiu. Zobaczysz, jeszcze mnie będziesz prosił, żebym włączył ten filmik na waszym ślubie - odpowiedział z dumą w głosie.

Najmłodszy jedynie westchnął cierpiętniczo, powolnym krokiem kierując się w stronę czytającej. Z tyłu słyszał podniecone piski dwójki z którą przed chwilą rozmawiał, ale starał się tym zbytnio nie przejmować.

Gdyby jednak po prostu podszedł i zaczął rozmowę, to byłoby dosyć nudno i zwyczajnie. Na szczęście, tej nudzie w ostatniej chwili zapobiegli Kageyama i Hinata. Rudowłosy biegł bowiem ile sił w nogach przez korytarz, uciekając przed królem boiska i jego gniewem. Akurat w idealnym momencie Shoyo wpadł na Yamaguchiego, który z kolei wpadł na [Y/N], wylewając na nią całą zawartość papierowego kubka, który trzymała w ręce.

- Boke Hinata, boke! - krzyknął Kageyama, wracając do pogoni za niższym.

- [Y/N]-chan, j-ja nie chcialem, przepraszam! Czekaj, jakoś ci p-pomogę i - nie dane mu było jednak dokończyć zdania, gdyż zaraz na miejscu zdarzenia pojawiły się koleżanki dziewczyny, błyskawicznie odciągając ją na bezpieczną odległość, myśląc zapewne, że incydent jest jego winą.

Żadne z nich nie dostało szansy by się wytłumaczyć, bo obrończynie posłały tylko chłopakowi mordercze spojrzenie i szybko oddaliły się wraz z [Y/N].

Stojący nieopodal Nishinoya i Tanaka na ich nieszczęście dostrzegli stojącego trochę dalej kapitana drużyny siatkarskiej. Jego mina nie wyglądała przyjaźnie.

Mogli mu nie wspominać o tej liście..

- Ryu, jak myślisz, zabije nas za to? - spytał wystraszony libero, ciągle trzymający w rękach telefon, który nagrał całe zdarzenie.

- Bardziej martwi już chyba nie będziemy - odpowiedział, patrząc niepewnie w stronę Daichiego. - Oh nie! Idzie tu! Noya, biegniemy!


oficjalnie za nami ¼ tego ff 😌

nie mam dzisiaj za dużo do napisania, więc powiem tylko, że mam nadzieję, że wasz dzień był lepszy niż mój

następny rozdział prawdopodobnie sobota/niedziela

trzymajcie się tam ❤




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro