Rozdział 6: Zamach na moje życie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po zakończonym filmie, Kai wyszedł pod wymówką rozmowy z Cole'm. Ja posiedziałam jeszcze chwilę, zastanawiając się nad wszystkim. Usłyszałam szmer za oknem, ale zignorowałam to. Pewnie jakiś bezpański kot... Ale kiedy zobaczyłam przez sekundę czyjąś twarz, wystraszyłam się i wyszłam, żeby sprawdzić, kto to. Jak się okazało, w krzakach siedział jakiś chłopak. Gdy mnie zauważył, wyciągnął nóż z tylnej kieszeni spodni i zaczął podchodzić w moim kierunku.
- Rosemary, jak mniemam? - zapytał ze złowrogim uśmieszkiem na twarzy. Zaczęłam się cofać.
- Kim jesteś? - wybełkotałam, uderzając o ścianę domku.
- Cole ci nie powiedział? - zdziwił się, ale szatański uśmieszek nadal nie schodził z jego twarzy.
- Pewnie jesteś tym złym człowiekiem, który chce mnie zabić. - domyśliłam się, patrząc w niebieskie oczy chłopaka. Przystawił nóż do mojego gardła.
- Widziałaś zbyt wiele - mruknął.
Tajemniczy chłopak przejechał nożem po mojej szyi, a jedyne, co widziałam, to ciemność. Zdążyłam wychwycić jednak ostatnie słowa.
- Jay! - krzyknął ktoś, a ja upadłam na ziemię, mdlejąc.
~~~
Otworzyłam oczy, a przy moim łóżku siedział zdenerwowany Cole. Patrzył na mnie z przerażeniem. Dopiero teraz zauważyłam, że ściska moją dłoń.
- Hej - mruknęłam.
- Cześć - przywitał się z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Kto to był? - zapytałam drżącym głosem.
Cole westchnął, poprawił się na siedzeniu i spojrzał na mnie z niepokojem.
- Mój dawny przyjaciel. Teraz pracuje dla tego bezdusznego dupka, razem z innymi - jego ręka zacisnęła się mocniej na moim nadgarstku. Pokiwałam ze zrozumieniem głową.
- Jak nie chcesz o tym opowiadać, to w porządku - uśmiechnęłam się lekko, starając się dodać otuchy Cole'owi.
- Nie - pokręcił przecząco głową - Powinnaś to wiedzieć. Czas opowiedzieć ci całą historię.
- Caroline opowiadała już o tym, że byliście ninjami - poinformowałam.
- To nie wszystko - westchnął - Kiedy Sensei umarł... Oni znaleźli sobie robotę, myśląc, że to... że to dalej będzie ratowanie Ninjago. Ten bufon proponował nam pracę u niego. Nadal mieliśmy usuwać wrogów, tyle, że na jego zasadach. I oni się zgodzili. Na szczęście ja, Nya i Kai się opamiętaliśmy. Chłopaki nam mówili, że nie mają wyjścia... Ale mieli, mieli wyjście. Mogli zostać z nami. Ale to była ich decyzja...
- Czy... czy mogę wiedzieć, kim są ci oni? - zapytałam, patrząc w oczy Cole'a, które obecnie były przepełnione bólem.
- Zane... był nindroidem - zaśmiał się - To chyba do niego przywiązałem się najbardziej. Był też Lloyd. Największy bohater, jakiego widziało Ninjago. Niestety, również zszedł na złą ścieżkę. No i Jay, ten pajac, z którym walczyłem o Nyę. I tak go wybrała, a ja zrobiłem z siebie idiotę... No i dzisiaj zrobił ci to.
Spojrzałam na swoją szyję w miarę możliwości. Była zabandażowana, a ja ledwo mogłam nią ruszać.
- Rosemary... - szepnął - Obiecaj, że będziesz teraz na siebie uważać. Robi się naprawdę niebezpiecznie.
Uśmiechnęłam się słabo.
- Obiecuję.
~~~
- Jak się czujesz? - zapytała Nya, siadając obok mnie.
- Znakomicie - uśmiechnęłam się - Tylko martwię się o chłopaków... Cole mówił, że robi się niebezpiecznie.
Nya spóściła wzrok i westchnęła cicho.
- To prawda. Dzisiaj poszli szpiegować, żeby dowiedzieć się, co oni teraz planują - wyznała, wiercąc się na krześle.
- Cholera... idioci! Dwójka na... ilu?
- Na trzydziestu - dopowiedziała Nya - Nie martw się. Wrócą cali.
- Oby - mruknęłam - Hej... ciekawi mnie jedna rzecz. Czy to prawda, że Cole i niejaki Jay o ciebie walczyli? - zapytałam.
Nya zaśmiała się cicho, zapewne przywołując jakieś zabawne wspomnienie.
- Niestety to prawda - uśmiechnęła się przyjaźnie - Na końcu wybrałam Jaya, ale i tak się rozstaliśmy, bo wolał pracować dla prezydenta - skrzywiła się na ostatnie słowa.
- Dobrze wiedzieć - przyznałam.
- Nie bój nic, Cole jest twój - puściła mi oczko i wyszła, zostawiając mnie samą z myślami.

~~~
Bliżej końca niż początku... Serwuję wam kolejny krótki rozdział. Następny będzie dłuższy, bo stanie się coś, czego prawdopodobnie mi nie wybaczycie... Jestem taka wredna... No cóż. Pokłóciłam się z rodzicami, więc teraz mam sporo czasu na pisanie :) Pozdrawiam serdecznie :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro