7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wstałem i nagle mi się przypomniało wszystko wydarzyło się wczoraj.
- Ehh... tera wszyscy wiedzą...
- Yukine nie marudź teraz o swojej ukochanej! Mamy robotę!
- Ja się w niej nie kocham!
- Wiesz że znam twoje myśli?
- Ale... uh... Dobra co to za robota?
- Szukamy kota!
- Super! - sarkazm
- Wiem! Ty idź na dół ja muszę na chwilę wyskoczyć. Przez okno oczywiście!
Jak powiedział tak zrobił. Ubrałem się zszedłem na parter i zjedliśmy śniadanie. Harune dziś pomagał Daikoku. Było pyszne! Zbliżała się 14:00 a o 15:00 mam się spotkać z Meguhą.
- Yukii...
- Co?
- Idziesz się spotkać ze swoją dziewczyną?!
Zrobiłem się czerwony jak burak.
- No powiedz!
- Kofuku nie męcz dzieciaka - przynajmniej Daikoku mnie o to nie wypytywał. Ale i tak musiałem odpowiedzieć bo inaczej nie da mi spokoju.
- T-tak - wyjąkałem
- A jak ona ma na imię? - spytał milczący dotąd Harune.
- Meguha - trochę się uspokoiłem. Ma ładne imię.
- A kogo jest bronią?
Tu się trochę zawahałem.
- Bishamon...
Wszyscy skamieniali.
- Yukki. Nie jestem pewna czy Yatuś ci pozwo-
- Nie obchodzi mnie to.
Opuściłem dom Kofuku i ruszyłem w miejsce gdzie wczoraj spotkałem Megu.
Miałem przy sobie 20¥. Widać sprzątanie u Bishamon się opłaca.
Była 14:50. Przyszła. Serce zaczęło mi szybciej bić. Nic je nie kupiłem! Dobra... kupię jej coś po drodze.
- Cześć Yukine!
- Cześć Meguha!
- Co tam u ciebie?
- Wszystko dobrze. Cieszę się że przyszłaś.
- Nie mogłabym cię tak wystawić!
Zaczęliśmy się śmiać. Postanowiliśmy się trochę przejść. Zauważyłem budkę z lodami.
- Chcesz loda? Ja stawiam!
- Skoro stawiasz to ja poproszę truskawkowego.
Ja wziąłem śmietankowowego.
Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy.
Nagle zauważyłem że zauważyłem że się ubrudziła na policzku. Nie wiem czemu ale wyciągiem chusteczkę i wytarłem jej policzek. Chwilę tak siedzieliśmy.
- C-co ty robisz?
Zarumieniła się. W tej chwili skumałem co właściwie robię. Odzkoczyłem od niej i zrobiłem się cały czerwony.
- Prze-przepraszam! P-po prostu zauważyłem że się pobrudziłaś i-i...
- Nic nie szkodzi.
Znowu widziałem jej piękny uśmiech.
Poszwędaliśmy się trochę. Ale ta chwila zamieniła się w kilka godzin! Była już 21:00!
- Ale późno! Powinniśmy wracać!
- Masz rację.
Wracaliśmy spokojnie gdy nagle pojawiła się horda Ayakashi. Wszystkie inne. Na szczęście nie miały masek. Ale i tak byliśmy praktycznie bezbronni. Widziałem jak wilk skacze na Meguhe.
- Nie!









Nie bijcie! Po prostu musiałem zakończyć w tym miejscu bo ostatnio nic ciekawego nie było w tej książce. Narka!
A i jeszcze jedno. Pisze książkę z perspektywy Meguhy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro