8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie! Granica!
W ostatniej chwili stworzyłem granice. Meguha zemdlała.
- Meguha! Meguha! - brak odpowiedzi. Leżała na moich kolanach.
- Zapłacicie za to!!
Nagle w jednego z Ayakashi został rzucony kunai.
- Rozszarp!
- Yato!
- Sekki!
Przemieniłem się. Padały jeden po drugim. Na ostatnim użył Harune.
- Wróć Haru. Wróć Yuki.
Pobiegłem do Meguhy.
- Meguha! Obudź się!
Powoli otworzyła oczy.
- Yukine - uśmiechneła się do mnie.
- Lepiej odpocznij.
Przytulilem się do niej. Lekko płakałem. Bałem się o nią. Ale jest bezpieczna. To najważniejsze.
Razem z Yato i Harune wracaliśmy do domu. Meguhe niosłem na rękach.
- Yukki! Co się stało?!
- Ayakashi nas zaatakowały.
- Jak z nią? - spytał przejęty Daikoku.
- Zemdlała. Ale poza tym wszystko w porządku.
- To dobrze.
Nagle Kofuku zabłysły oczy.
- Czy to twoja dziewczyna?!
Zrobiłem się cały czerwony.
- To moja przyjaciółka.
- Ja tam wiem swoje.
Jej twarz zamieniła się w kocią mordę. Odłożyłem Meguhe na mój śpiwór. Nagle weszła Hiyori.
- Cześć wszystkim!
Skamieniała gdy zobaczyła Megu leżącą na kanapie. Widziała Daikoku bijącego Yato bo znowu zabrał sake z lodówki. Mnie klęczącego nad Meguhą. I Kofuku z kocią mordą.
- Wszystko w normie. Jak widać...
- Hiyorin!!!
- W-witaj Kofuku.
Kiedy Kofuku puściła Hiyori spojrzała na mnie i Meguhe.
- Kto to?
- To dziewczyna Yukiego!
Hiyori zaświeciły się oczy.
Spaliłem buraka.
- Wcale nie! To moja przyjaciółka.
- Yukine jak długo się znacie?
- Byli dzisiaj na pierwszej randce.
Nagle Meguha się obudziła.
- To nie była randka!
Wszyscy się na nią patrzyli.
- Prze-przepraszam...
Nagle obruciła się. Patrzeliśmy sobie w oczy. Byliśmy tak blisko. Chciałbym tak na nią patrzeć bez przerwy. Nagle skumałem, że wszyscy się gapią. Zarumieniła się. Ja też. Odwróciliśmy od siebie wzrok.
Do Meguhy podszedł Yato.
- Meguha tak?
- Tak.
- Ja jestem Yato. Mistrz Yukine. Kogo jesteś shinki?
- Lady Bishamon.
W tej chwili Yato zamarł jego oczy były ciemne. ( zdjęcie w mediach ☝)
- Yato? Wszystko w porządku?- spytała Hiyori.
- Ona mnie zabije...
- Moja pani nie jest surowa.
- Nie rozumiesz...
- Rzeczywiście, nie rozumiem.
Postanowiłem się odezwać.
- Meguha... może lepiej by było jakbyś została na noc u nas?
- Pewnie.
- To ja zadzwonię do Bishamon!
Kofuku poleciała do telefonu.
Panowała cisza.
- Bishamon pozwoliła zostać ci na noc. Przyjdzie po ciebie jutro około 12:00
- Dobrze. Gdzie będę spać?
- Niestety jedyny wolny pokój to ten gdzie śpi ten pijak w dresie i Yukine - odpowiedział Daikoku.
- Cicho bądź wachlarzyku.
- Co żeś powiedział?!
- To co słyszałeś!
I gonitwa zaczęła się od nowa.
Kiedy wszyscy byli zajęci uspokojeniem ich, ja siedziałem sam na sam z Meguhą.
- Yukine?
- Tak?
- Często się kłócą?
- W sumie to codziennie. Ale da się do tego przyzwyczaić.
- Mam jeszcze jedno pytanie...
- Wal śmiało.
Zarumieniła się.
- Czy... Czy mogłabym spać obok ciebie?
Zamieniłem się w pomidora.
- T-tak pewnie.

Kiedy w końcu ogarneli sytuacje poszliśmy spać. Wciąż nie mogłem uwierzyć że obok mnie śpi Meguha. Odwróciłem się żeby widzieć jej twarz. Smacznie spała. Nagle wtuliła się we mnie. Nie chciałem jej budzić więc postanowiłem pójść spać. W sumie to nawet jest przyjemnie.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro