I
Mijało pięć lat marzenia, by mieć kota.
Tak, owszem, to było moje jedyne życiowe marzenie. Reszta snów wydawała się zbyt nierealna, by pozwolić sobie na nie choćby w głębinach umysłu.
Kot był w porządku, bo ile nie byłoby roboty wkoło, przynajmniej nie trzeba z nim wychodzić - a to najtrudniejsza część.
Kot był w porządku. Dbać. Wyczesać futerko, w które wolno za to później wtulić twarz i ronić łzy. Odważyłam się myśleć, że podołam i mogłoby mieć to na mnie dobry wpływ. Moi rodzice jednak nie podzielali tego zdania.
Pięć lat kocich marzeń. Piętnaście lat życia. Wtedy ostatecznie zdecydowałam, że czas na mnie. I gdyby jakaś dziewczyna – na tyle znajoma, bym wiedziała, że chodzi ze mną do liceum – nie spacerowała tamtego dnia po lesie, byłoby dawno wszystkim. Zawróciłam, by uniknąć konfrontacji, a może i wstydu. Dla rodziny; ja przy odrobinie szczęścia nie musiałabym się już niczym przejmować.
Wiesz, że o tobie mówię?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro