V

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Byłam histeryczką. Jestem. Może zawsze będę.

To brzmi defetystycznie, czyż nie? 

Łatwo  wytrącić mnie z równowagi, a kiedyś jeszcze prościej było to zrobić - jak wiesz - i mogło to prowadzić do radykalnych działań. O tym też, niestety, wiesz. 

Rodzice moi byli uprzywilejowani tą choleryczną i histeryzującą córką, jak i umiejętnością doprowadzenia mnie go ostateczności. Komukolwiek nie przypisywać winy, zdarliśmy na tym nerwy. 

Ja potrafiłam wybiec z domu, zapłakana, wahając się. Przerażające, jak pewne myśli tylko na to czekały, jak wracały, jak nogi prowadziły znanymi sobie ścieżkami. 

Czy to było szczere? Czy tylko złudzenie, że mogłabym ze sobą skończyć? Czy chciałam umrzeć, czy tylko nie chciałam żyć? Nie wiem, czy znałabym odpowiedź, choćbym nawet ukołysała się sama do snu na sznurze. 

Może moje pragnienia nie były zaiste szczere, skoro przetrwałam. I tamtego dnia, i wcześniej, i później. Może twoje wpływy dysponowały zbyt wielką siłą. Może oba.

Zażegnałam kolejny kryzys, pocieszając się, że może choć dla ciebie jestem ważna, ty mnie akceptujesz, z tobą się dogaduję. 

Nie znaczyło to, że zupełnie się otrząsnęłam - następnego dnia moja mowa ciała musiała ci zapewnić jakąś poszlakę, bo pytałaś i naciskałaś, zaalarmowana. Otworzyłam się przed tobą kolejny raz. 

A ty otoczyłaś mnie ramieniem i powiedziałaś, że mnie kochasz. 

- Czyli musisz być dla mnie silna i żyć - dodałaś jeszcze intymniejszym szeptem. 

Przytuliłam się.

Nie chciałam nic wtedy obiecywać. 

Bałam się, że nie dotrzymam słowa. 

Myślałam, że nie dotrzymam słowa. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro