Love Story

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 //Oboje byliśmy młodzi, gdy ujrzałam Cię po raz pierwszy
Zamykam oczy i zaczyna się wspomnienie //

Podobno pewne rzeczy są nieuniknione i niezależnie od wieku będą budzić w tobie jakieś niespokojne uczucia. Dlatego też nigdy nie zapomnę dnia, w którym postanowiłam, że Hazz pozna moich rodziców. Jego pewność siebie jakby nagle odpłynęła, a on sam przystanął na chwilę, po czym odwrócił głowę w moją stronę i zapytał:

-W co się ubiorę?

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Spodziewałam się pytania: co jeśli mnie nie polubią, albo chociaż: czy to nie może jeszcze poczekać. 

Z westchnięciem i pewną nowością, która płynęła z jego zachowania, przeczesałam pasemko włosów palcami i wzruszyłam ramionami.

-Nie wiem. Najważniejsze, żebyś nie przyszedł nago.

Harry rzucił mi tylko znaczący uśmieszek, a ja wiedziałam już co chodzi po jego głowie. Nie do wiary,jak bardzo można zbliżyć się do osoby i poznać jej tok myślenia i sposoby zachowania.

Skoro jednak on akceptował moje dziwactwa to i ja akceptowałam jego.

Nadal myśląc nad tą całą sytuacją, wyszłam na balkon i dałam się owiać przez ciepły wiatr. 

  //Stoję na balkonie na letnim powietrzu//

Lipiec był w pełni i lubiłam go porównywać do mojej sytuacji z Harry'm. Po przeczytaniu chyba z tysiąca książek, kiedy kręciłam się między Londynem, Nowym Jorkiem, a Los Angeles, moje myśli wyglądały trochę bardziej poetycko i zaczęłam się zastanawiać, kiedy ludzie będą mieli mnie już dość.

Patrzyłam na małą uliczkę pode mną i uświadomiłam sobie, że jakieś dziwne uczucie nie daje mi spokoju. Przekopałam cały umysł i stwierdziłam, że chyba bardziej stresuję się tą sytuacją niż Harry. Szybko zrozumiałam, że skoro denerwuje się tak małą rzeczą, to coś musi być na rzeczy. 

-To kiedy jedziemy?- spytał Hazz opierając głowę na moim ramieniu.

To był nasz mały zakątek. Mały dom za miastem, który wynajmowaliśmy od znajomych od czasu do czasu. Mało ludzi kręciło się wokół, a my wreszcie mogliśmy pobyć trochę sami od fleszy i krzyków. Te chwile dopiero były magiczne.

-Mama zaprosiła nas na przyszły wtorek. Lepiej odwołaj wszystkie koncerty, sesje i nagrywanie, bo moja mama nic nie robi dwa razy- uśmiechnęłam się

-Woah, brzmi groźnie...- odparł i również zaczął się śmiać


***

Byłam pewna, że to tylko małe zdenerwowanie, które zniknie, gdy tylko nadejdzie ta chwila. Ale kiedy stałam przed drzwiami mojego własnego, rodzinnego domu, byłam pewna, że to cholerne uczucie nie odeszło. 

Trzymałam Harry'ego za rękę, a ten od razu wyczuł, że coś jest nie tak, gdy tylko ścisnęłam go mocniej.

-Nie możesz zwiać teraz, twoja mama nic nie robi dwa razy- stwierdził, a ja spojrzałam na niego z miną: to było bardzo pocieszające.

Faktycznie przez chwilę rozważałam ucieczkę, ale przypomniałam sobie, że jestem już dorosła i powinnam się też tak zachowywać. Czasami przychodziło to zdecydowanie trudniej.

W końcu drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłam w nich moją mamę. Kobieta, która dla swoich dzieci zrobiłaby chyba wszystko, która pozwalała nam czasem opuszczać szkołę, żeby zawieść nas do innego miasta na jakiś konkurs, wystawę albo przesłuchiwanie. Prawdopodobnie byłabym zupełnie inną osobą, gdyby nie ona.

Od razu odetchnęłam, kiedy zobaczyłam uśmiech na jej twarzy. Tak bardzo mi go brakowało, a tak rzadko bywałam w domu. 

-Cześć, mamo- przywitałam się i od razu ją przytuliłam. Był to długi, ciepły uścisk, po którym oczywiście jeszcze nastąpił całus w policzek, jakbym dalej miała pięć lat- To jest...

-Harry- odparła- Przecież wiem, Misty. Widzę was codziennie w internecie- uśmiechnęła się- Cieszę się, że wreszcie cię poznaję- zwróciła się do Harry'ego.

-Ja również. Miło panią poznać- odparł z nienagannym uśmiechem- Piękny dom  - dodał rozglądając się wokół

-Dziękuję, pracuję jako projektantka wnętrz. Słabo by było, gdybym jednak nie miała do tego talentu.

-Zgaduję, że jest go bardzo dużo

I tak oto oboje pogrążyli się w rozmowie na temat dekorowania i urządzania wnętrz, w której moja mama opowiadała o swoich projektach, a Harry zadawał pytania i zgadzał się prawie ze wszystkim co powiedziała.

Uśmiechnęłam się, przyglądając się sytuacji,w której moja mama polubiła Hazza od pierwszej sekundy.

Ale to tylko połowa sukcesu, pomyślałam.

 //Nic nie podejrzewałam, że byłeś Romeem, rzucałeś kamykami                                                             A mój tata powiedział: "Trzymaj się z dala od Julii"//

-Zrobię herbaty- oznajmiła moja mama, a my skierowaliśmy się do salonu.

Pierwsze wrażenie opadło, a ja miałam nadzieję, że dalej pójdzie już równie gładko. W końcu postępowałam jak dorosła osoba... a przynajmniej udawałam, że tak postępuje.

Od razu zauważyłam, że mama przygotowała mnóstwo jedzenia, zupełnie jak wtedy gdy byłam mała i mama wyprawiała mi urodziny. Zawsze sprawdzała się w tym idealnie, a jej ciasta były popularne w całej okolicy. Im dłużej o tym tak myślałam, tym bardziej dochodziłam do wniosku, że Elizabeth Day była nieskazitelna. 

-Więc musisz być tym, który zabiera czas mojej siostrze

-Jeremy!

Nagle do pokoju wparował całkiem sporo wyższy ode mnie chłopak, o ciemnych włosach i oczach, jakby postanowił być całkowitym przeciwieństwem mnie, a jednocześnie moim bratem.

-Wyluzuj, młoda- machnął ręką, a potem się uśmiechnął- Jeremy- zwrócił się do Hazza

-Harry

Oboje podali sobie rękę i wymienili dziwne spojrzenia. 

Jeremy lubił mi utrudniać życie, pewnie tak samo, jak każdy inny starszy brat młodszej siostrze. Były to drobne rzeczy, jednak tak irytujące, że uzyskiwały oczekiwany rezultat- mój wrzask zirytowania i jego ironiczny śmiech na cały dom. 

Wszyscy nasi nauczyciele uprzejmie pytali, czy aby na pewno jesteśmy rodzeństwem, ale my  nie mieliśmy co do tego wątpliwość. Choć byliśmy kompletnie innymi osobowościami i wyglądaliśmy jak dwójka obcych ludzi, staliśmy za sobą murem, jak nikt inny. Jeremy był także moim najlepszym przyjacielem.

-Tylko się upewniam, że się dobrze zrozumiemy- wzruszył ramionami- W końcu ktoś musi opiekować się moją siostrą, gdy jest na drugim końcu świata

-Zapewniam cię, że w tym wypadku dogadacie się świetnie. Hazz też ma siostrę i świetnie się sprawdza

-Okej, to mi pomogło....- stwierdził i machnął ręką- Ale... - po chwili znowu spojrzał na naszą dwójkę- Pamiętaj, że jeśli coś jej zrobisz, będę pierwszym,który się dowie i wsiądzie w samolot,żeby skopać ci dupę. 

-Mój Boże, Jeremy!- krzyknęłam się- Wszyscy wiemy, że działasz szybciej niż FBI, ale starczy

-Misty wreszcie jesteś w domu!- kolejny głos włączył się do rozmowy

Odwróciłam się i zobaczyłam mojego tatę. Rzuciłam szybkie spojrzenie Harry'emu i już wiedziałam o co chodzi. Moment zawahania. 

-Wreszcie- uśmiechnęłam się i podeszłam, by go przywitać-Um, to jest Harry, mój chłopak- dodałam po chwili

-Miło mi pana poznać

Harry niepewnie wyciągnął do niego dłoń, a ten ją uścisnął, patrząc na niego znacząco. Nie spodobało mi się to. Znałam własnego ojca i wiedziała,m, że czasem jakiś detal potrafił zepsuć całą sprawę. Bywał trudniejszy niż moja mama.

W międzyczasie, Jeremy wyszedł do pracy, rzucając jeszcze jedno zdanie Harry'emu,w którym stwierdził, że jeszcze nie skończył, ale resztę mogą omówić przy innej okazji, najlepiej w jakiś weekend na piwie. I tym akcentem już wiedziałam, że go polubił. 

Po tym niezręcznym momencie usiedliśmy do stołu, a mama właśnie przyniosła herbatę.

-Więc.. Chyba już trochę się znacie?- spytał tata- Mama czasem czyta te wszystkie pierdoły w internecie, ale bierze to wszystko z wielkim przymrużeniem oka. Swoją drogą, Misty, to dziwne, żeby dowiadywać się najpierw tych rzeczy z internetu niż własnej córki.

Westchnęłam.

-To dlatego, że ich historia zaczęła się wcześniej niż nasza. Poznaliśmy się w zeszłym roku, ale dopiero w lutym złapaliśmy kontakt. Trochę od tego czasu minęło- sprostowałam

- Podziwiam was, oboje jesteście zabiegani- podsunęła moja mama

-Bywało trochę gorzej- odezwał się w końcu Harry- Ale teraz oboje mamy wakacje- uśmiechnął się i spojrzał na mnie

Rozmowa słabo się kleiła. Dotyczyła głownie naszego zabiegania i opowiadania o ciągłych podróżach i dziwnych rzeczach, które robiliśmy, by spotkać się choć na godzinę. Mama słuchała jak urzeczona i zadawała pytania i albo ja albo Hazz odpowiadaliśmy, próbując prostowac sprawę tak bardzo jak się da. W końcu mama zaczęła opowiadac co wydarzyło się w mieście ostatnio, a ja zwróciłam uwagę na tatę, który wydawał mi się zamyślony od samego początku.

-Tato?- zwróciłam się w końcu do niego- Wszystko w porządku?

-Tylko myślę. Jesteście bardzo młodzi

Lekko zadrżałam na odpowiedź i wzięłam głębszy oddech.

-Spokojnie, nie planujemy zakładania rodziny, ani ślubu- odparłam

-Nie wątpię. Jesteś dorosła, ale zastanów się, zanim podejmiesz jakąś decyzje. Może jestem już trochę stary, ale dalej wiem jak funkcjonował i funkcjonuje show biznes. I miałem styczność z ludźmi z tego kręgu. 

-Tato... To nie jest tak, jak wszyscy widzą...

-Mogę pana zapewnić, że traktuję pańską córkę poważnie. 

-Oby, dla ciebie...

-Nicholas- moja mama delikatnie zwróciła uwagę swojego męża

-Elizabeth- westchnął- Misty mieszka po drugiej stronie kraju, chce być pewien, że jest bezpieczna i nie wróci, ze złamanym sercem i poszarpaną reputacją jeszcze przed końcem roku.

-Tato!

Rzuciłam mu szybkie spojrzenie i odruchowo wstałam od stołu i prędko wyszłam na zewnątrz.

  //I płakałam na schodach
Błagając Cię: "Proszę, nie odchodź" //

Nie wiem, czy bardziej byłam zła, czy zszokowana tym co usłyszałam. Oczywiście, tata zawsze pilnował "swojego interesu", ale nigdy nie przypuszczałam, że dojdzie aż do tego typu przypuszczań. Harry w końcu nie był pierwszym chłopakiem, którego przyprowadziłam do tego domu. 

Był jednak pierwszym chłopakiem, którego traktowałam zupełnie inaczej. Chciałam go na czas o wiele dłuższy, niż tylko do "końca roku szkolnego". 

Usiadłam na schodach, a zanim zdążyłam przemyśleć całą tę sprawę jeszcze raz, usłyszałam za sobą głos Harry'ego.

-Wszystko w porządku?

-Przepraszam- westchnęłam, próbując się uspokoić- Zazwyczaj nie jest taki

-Martwi się o ciebie, i wcale mu się nie dziwię. Byłbym taki sam na jego miejscu.

  //Więc wymykam się do ogrodu, by Cię zobaczyć
Jesteśmy cicho, bo bylibyśmy martwi, gdyby się dowiedzieli
Więc zamknij oczy i opuść to miasto na chwilę  //

Pokręciłam głową, nie zgadzając się z nim.Po chwili jednak wstałam i  dałam mu znak, żeby poszedł za mną. 

Obeszliśmy dom, za którym znajdowała się mała altanka. Stawała się niemal moim drugim pokojem, gdy zaczynało się lato. Spędzałam tam większość dni i czasami nawet sypiałam, o ile noce do tego sprzyjały. 

-To było moje ulubione miejsce- oznajmiłam

-Nic dziwnego. W twoim stylu- stwierdził, gdy weszliśmy do środka- Czytałaś tu książki- stwierdził, a ja z uśmiechem przyznałam mu racje.

Znał mnie bardzo dobrze.

-Czasem, gdy mam wolne, spędzam tu całe dnie. Tylko tu czuję, że mogę odpocząć i być sobą- przyznałam z pewną tęsknotą w głosie 

//Romeo, ocal mnie, próbują mi wmówić, co mam czuć
Ta miłość jest trudna, ale prawdziwa//

-Zawsze jesteś sobą, Misty. Może nie siedzę w tym zbyt długo, ale jesteś najbardziej prawdziwą osobą jaką znam. 

Uśmiechnęłam się

-Wiesz, gdy byłam mała, siadałam mu czasami- wskazałam na schodki obok altanki od strony ogrodzenia- Bo nikt mnie tu nie mógł zobaczyć i zastanawiałam się kim jest Romeo, który był w końcu taki popularny. Wtedy jeszcze nikt mi nie powiedział, że w sumie przez niego umarło z sześć osób- przyznałam rozbawiona

//Romeo, uratuj mnie, czuję się taka samotna//

-A co sądzisz o nim teraz?- spytał

-Oprócz całej tej otoczki z samobójstwami, mam nadzieję, że go spotkałam- odpowiedziałam i poczułam jak obejmuje mnie ramionami od tyłu

 //Kocham cię i to wszystko co naprawdę wiem// 

Harry pocałował mnie w policzek, a ja odwróciłam głowę by na niego spojrzeć, ale w tym samym czasie zobaczyłam mojego tatę przed domem.

Hazz podążył za moim wzrokiem, a ja wzięłam wdech, przygotowując się na konfrontacje

-Tato...

-Poczekaj, Misty- wtrącił nagle Harry- Wiem, jak to wszystko wygląda, proszę pana. Wiem, że pewnie słyszy pan wiele plotek i różnych historii na mój temat, ale myślę, że Misty zna mnie dobrze na tyle, żeby wiedzieć, że nie mam zamiaru jej skrzywdzić. I to nigdy nie będzie wyglądało w taki sposób, jak wszyscy przewidują.

//Rozmawiałem z Twoim ojcem, idź wybrać białą suknię//

-Masz całkowitą racje, Harry. Czasem po prostu strasznie sie o nią boję. - westchnął- Wyszła na przeciw światu, zanim nawet stała się pełnoletnia i nie mogę jej chronić, tak jak bym tego chciał. Ale widząc was przed chwilą, chyba zdałem sobie sprawę, że mamy ten sam cel- powiedział i po raz pierwszy od początku wizyty się uśmiechnął- Poza tym, Misty bądź wdzięczna matce, ta kobieta sprowadza mnie na ziemię, gdy odlatuję za daleko

//To historia miłosna, kochanie, po prostu powiedz "tak"//

Uśmiechnęłam się i zaproponowałam, żebyśmy wrócili do środka.

-Opowiesz mi potem więcej o tym miejscu?- zapytał mnie Harry na ucho

-Oczywiście. W końcu nikt nie musi umierać

-Całe szczęście- odparł Harry, jakby wielki kamień spadł mu z serca, a ja się zaśmiałam

//Bo oboje byliśmy młodzi, gdy pierwszy raz cię zobaczyłam//

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro