Ours

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przyciski w windzie i poranne powietrze

Cisza nieznajomych sprawia, że chcę pójść schodami

Trudno było wrócić do rzeczywistości, gdy wyobrażenia bywają takie realne i niesamowite. Ale to było, prawda?

Tom nie żartował, mówiąc, że nie wiem na co się piszę , gdy opowiadałam mu o wyjeździe, bo od razu w poniedziałek od godziny 7 jeździłam jak oszalała z jednego studia do drugiego, załatwiając wszystkie formalności. Ale się nie załamałam, coś ja coś, a myślę, że jestem sumienną osobą.

Wtorek, słoneczny poranek, godzina 7, winda.

Byłam taka podekscytowana, że wreszcie coś się dzieje, tego dnia wreszcie zaczynaliśmy zdjęcia i oznaczało to, że wszystko rusza do przodu. Mój zapał jednak znacznie ostudzili ludzie w windzie, którzy raczej nie podzielali radości o tak wczesnej porze. Zakładam, że muszą siedzieć w jakieś recepcji, czy coś takiego i współczułam im. Co innego iść na 7 do pracy i siedzieć kolejne 8 godzin, wysłuchując ludzi, którym nic się nie da przetłumaczyć, a co innego iść na plan, ustawić się jakoś konkretnie i zrobić parę zdjęć. No dobra, może parędziesiąt.

Gdybyś tu był śmialibyśmy się z ich bezmyślnych spojrzeń

Ale teraz, mój czas jest ich

Patrzyłam jak żółte światełko zmienia co chwilę numer piętra. Czułam się dziwnie będąc tak podekscytowana wokół tych „szarych" ludzi. Miałam wrażenie, że moje myśli są słyszalne i oni je wszystkie znają. Stąd ta cisza.

Westchnęłam i nic na to poradzić nie mogłam, pomyślałam o Harry'm. Czy on jeszcze śpi? Czy dzisiaj jest bardziej mną, czy tymi ludźmi? Stwierdziłam, że nawet nie muszę wiedzieć, żeby stwierdzić, że raczej ta pierwsza opcja. On zawsze ma dobry humor. To jest niesamowicie dziwne, ale tak jest.

Cieszyłam się jeszcze bardziej, gdy wreszcie wina zatrzymała się na właściwym piętrze i mogłam z niej wysiąść. Koniec jednego z pasm niezręczności.

Mnóstwo ludzi kręciło się już wokół. Lampy były poustawiane i panował ogólny chaos, a to dobrze. To znaczy, że dzieje się tu życie.

-Misty! Dobrze cię widzieć

Odwróciłam głowę i spojrzałam na wysokiego bruneta. Marcus Stevens, reżyser filmu był zdecydowanie w dobrym nastroju dzisiaj. Pracowałam z nim już raz i to świetny człowiek.

- Ciebie też, myślałam, że ci ludzie z windy mnie zabiją- przyznałam podchodząc do niego i obejmując go ramieniem.

- Za pierwszym razem mówiłaś tak samo - wspomniał- Będziemy musieli przenieść się na dach- powiedział do jakiegoś mężczyzny, który ustawiał kamery.

- Nie wejdę już do tej windy- stwierdziłam

Marcus się tylko zaśmiał, a ja spojrzałam na niego miną: mówię serio.

- Czekamy na George'a i się zwijamy- spojrzał na mnie- Andrew skołuj odpowiedni sprzęt.

- No dobra, w takim razie idę do Caroline- oznajmiłam

Marcus jakby na chwilę się zatrzymał i złapał mnie za rękę. Zdziwiona się odwróciłam.

- Skąd wiesz? To miała być niespodzianka!

- Heh, siedziałam z nią na telefonie cały zeszły wieczór

Ponownie się zaśmiał, a ja również z uśmiechem skierowałam się do garderoby.

Caroline pracowała ze mną przy kilku pierwszych filmach i traktowałam ją jak naprawde dobrą znajomą. Byłam trochę zdziwiona, gdy zadzwoniła wczoraj, ale wiedziałam, że pewnie coś się za tym kryje i ciągnęłam ja za język, dopóki mi nie powiedziała.

Cieszyłam się, że znam Marcusa i Caroline tutaj, bo pierwsze dni bywają trudne. Cały ten proces, gdy masz zagrać dziewczynę zakochaną w najlepszym przyjacielu, a dzień temu poznałaś jego imię i tak naprawdę to jest najdziwniejsze. Poznajesz masę ludzi na raz, ale musisz ich traktować jak przyjaciół, bo wszyscy składamy się na jeden sukces. Bywają spięcia, ale jeśli o mnie chodzi, staram się ich unikać. Spędzam z tymi ludzi mnóstwo czasu i źle bym się czuła, gdyby coś było nie tak.

Zazwyczaj więc próbuję robić dobrą minę do złej gry.

- Moja stara, dobra Caroline- uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam znajomą sylwetkę.

Stała przypatrując się jakimś strojom zawieszonym na wieszakach. Jej brązowe włosy z blond pasemkami były związane w kok, a ręce założone na biodrach.

Odwróciła się i zrobiła dziwną minę.

- Nie jestem taka stara, dzieciaku- udała oburzoną, ale podeszła do mnie i przytuliła.

- Dobrze wiesz co miałam na myśli

- Jasne, jasne dzieciaku

***

Wydaje się, że zawsze jest ktoś, kto jest przeciw

Oni osądzają nas, jakby znali mnie i ciebie

Stałam na dachu z George'm , Anne i Tristanem, których poznałam dosłownie pół godziny temu i miałam udawać, że dobrze się bawię.

Pogoda była naprawdę dobra i właściwie cieszyłam się, że możemy robić zdjęcia na dworze, zwłaszcza, że z tak wysokiego budynku wszystko wyglądało niesamowicie. Nowy Jork zaskakuje mnie ciągle, jeśli mam to przyznać. Może jest trochę zepsuty, ale to ok, bo wszyscy trochę jesteśmy.

- Włóżcie w to trochę pasji- krzyknął Chris, choreograf błagalnym tonem, zapewne nie sądził, że utrzymanie nas może być tak trudne.

Spojrzeliśmy na niego, jego zmartwioną minę oraz gesty, którymi chciał nas nakierować na odpowiednią drogę i wybuchnęliśmy. Smialiśmy się z dziwności tej sytuacji, ale dzięki temu udało im się zrobić kilka dobrych ujęć.

- Dobra, dzieciaki, teraz musimy zrobić jakąś scene z Misty i George'm- oznajmił Marcus- Znaczy pomiędzy Cheryl a Loganem- dodał szybko z uśmiechem.

- Udzieliło ci się od Caroline?- spytałam

- Nie wnikaj- sama wyżej wspomniana pokręciła głową

I werdykt pochodzi od tych,

którzy nie mają niczego innego do zrobienia,

jury jest na nie, ale mój wybór to ty

- Okej to jest scena, gdzie zostają sami, rozmawiają, a scena kończy się pocałunkiem- wyjaśnił Chris, od razu pomyślałam, że to będzie dziwna sytuacja- Dacie radę to zrobić?

To było niezręczne, nawet pomimo faktu, że George wydawał się takim miłym chłopakiem.

Spojrzał na mnie, a ja podniosłam głowę.

-Po prostu wyobrazisz sobie, że to Harry Styles- szepnął mi na ucho

Co?

Zdziwiłam się i spojrzałam na niego, ale się uśmiechnął. Pomyślałam też o Harry'm, ale starałam się go szybko wybić z moich myśli, bo wiem, że nie mogłabym tego zrobić, gdybym myślała o tym chwilę dłużej. Z drugiej strony jego uśmiech w mojej głowie dodawał mi jakby otuchy.

- Jesteś uroczy- kiwnęłam głową

- Twoja mina mówi co innego

- Jestem zdziwiona, ale po prostu zróbmy to

Czułam się dziwnie całując George'a, a tłumaczyłam sobie, że to po prostu część pracy, tak było w rzeczy samej.

- Nie wiem czego jej nagadałeś, ale mamy zdecydowanie najlepsze ujęcie- wykrzyknął fotograf

Odsunęłam się i spojrzałam na nich. Cóż, to bardzo dobrze, bo nie trzeba będzie tego powtarzać.

- Jesteś najbardziej dorosłym dzieckiem jakie znam- stwierdził Geo, śmiejąc się przy tym.

Szturchnęłam go

-Jesteś tylko rok starszy

Spojrzałam na niego i się zaśmiałam. Myślę, że będzie mi się z nim dobrze pracować.

*****

Ludzie rzucają kamieniami w rzeczy, które błyszczą

I życie sprawia, że miłość wydaje się trudna

Stawki są wysokie

Było w pół do pierwszej, kiedy wszyscy zdecydowaliśmy, że to pora na lunch. Wszyscy wydawali się już nieco zmęczeni, ale ja wcale tego nie odczuwałam. Co jest męczącego w robieniu zdjęć? Znaczy dla mnie ci, ale ciągłe upominanie nas, żebyśmy byli poważni, albo na odwrót, jak się bardziej pomyśli, może być męczące.

Miałam prawie dwugodzinną przerwę, więc postanowiłam złapać taxi i pojechać do jednej z moich ulubionych kawiarni. Jest tu ich kilka, jak nie kilkanaście

Kiedy miałam już wejść do tej okropnej windy, zatrzymał mnie Marcus.

Odwróciłam się i spojrzałam na niego.

- Możemy porozmawiać?

- Ale na lunchu, ok.?

- Jasne- uśmiechnął się

Dwadzieścia minut pózniej, z ogromnymi oporami, bo korki były niesamowite, udało nam się przedostać do kawiarni. Złożyliśmy zamówienie, za które mimo usilnych prób, zapłacił Marcus i zajęliśmy miejsce przy oknie

- Co ci siedzi na myśli? - spojrzałam na niego, wydawał się zdenerwowany.

- To raczej trudna sprawa, Misty.

Zamieszałam srebrną łyżką w mojej latte i nabrałam trochę bitej śmietany. Zdziwił mnie ton jego głosu. Marcus raczej nie bywał spięty.

- Nie zrozum mnie źle, ale długo rozmawialiśmy z producentem i gościem od marketingu. Doszliśmy do wniosku, że dobrze by było, gdybyś pojawiła się tu i tam z George'm - podniósł głowę i spojrzał na mnie.

Westchnęłam

Wiedziałam, że jemu jest tak samo trudno pytać, jak mi odpowiadać. To była dziwna sprawa.

Pomyślałam chwilę, ale nie mogłam się zgodzić. Nie czułam się dobrze oszukując kogokolwiek, zwłaszcza ludzi, którzy mnie wspierali i śledzili moje życie prywatne i publiczne. To nie było ok. w stosunku do nich.

Ale ta miłość jest nasza

I Harry.

George wydawał się miłym chłopakiem, był naprawdę zabawny, ale byłam zakochana w Harry'm. Nie zrobiłabym tego. Może gdybym z nim nie była, zastanawiałabym się nad tą propozycją, ale nie było innej możliwości.

- Marcus, przykro mi, ale w tym momencie, prosisz o zbyt wiele- stwierdziłam

- Wiem, słyszałem o tobie i Harry'm i to rozumie. Proszę cię o kilka spotkań, kawa czy coś, wiesz. Zastanów się nad tym poważnie, dobrze?

Kiwnęłam głową, choć odpowiedź wydawała mi się prosta.

Nigdy nie wiesz, co ludzie chowają w rękawach

Duchy z przeszłości wyskoczą na mnie

Przyczajone w cieniu ze wyszminkowanymi uśmiechami

Ale nie obchodzi mnie to, bo teraz jesteś mój

***

Było po 11, kiedy wróciłam do domu i dostałam odpowiedzi na pytanie, czemu zdjęcia mogą być trudne. Byłam naprawdę zmęczona. W międzyczasie dostałam jeszcze telefon od Toma, który załatwił mi jakiś wywiad na jutro i sama informacja mnie zmęczyła.

Czasem nawet nie mam siły odpoczywać.

Po długim i zmywającym moje wszystkie myśli, prysznicu wróciłam do swojej sypialni, a mój telefon zadzwonił.

- Obudziłem cię, darlin? - usłyszałam po drugiej stronie głos Harry'ego.

To się nazywało odpoczynkiem dla mnie.

Usiadłam na mięciutkim łóżku i oparłam się o ścianę.

- Nie, dopiero będę szła spać

Nie przewidziałam tego, jak bardzo uciążliwe potrafią być strefy czasowe i nigdy tego nie doświadczyłam, więc postanowiły mnie zaatakować. I robiły to skutecznie.

- Bardzo dobrze, myślałem o tobie całą noc przez sen

- Harry? Nie da się myśleć przez sen

- Próbuję ułożyć coś dobrego- stwierdził wzdychając- Jak ci minął dzień?

- Niesamowicie dziwnie...

- Słucham Misty Day- wydawało mi się, że jest rozbawiony, wyczułam to w jego głosie.

Zaczęłam więc moją długą, pełną epitetów i niekoniecznie dopasowanych porównań, opowieść. Chwilę zastanawiałam się, czy mówić mu o rozmowie z Marcusem, ale stwierdziłam, że będzie lepiej jeśli mu powiem. To było by złe ukrywanie czegoś na początku. Zakładam, że potem było by tylko gorzej. Poza tym chciałam się tego ze mnie pozbyć.

I powiesz: nie zajmuj już tym swoich małych ślicznych myśli

- Trochę nieciekawa sprawa- przyznał- Zwłaszcza dla mnie

- Nie mam zamiaru się zgodzić, Hazz- westchnęłam- To nie w porządku

- Oczywiście zabrzmi to naiwnie, Misty, ale nawet jeśli się zgodzisz, będę cię wspierał. Show biznes jest okrutny, ale cię rozumiem. Co nie oznacza, że chcę widzieć cię całującą się z tym George'm w deszczu czy coś

- To zostawiam tobie

I oni nie powinni spekulować

czy to jest złe,I kocham zagadki, które mówisz

- Mówię serio, jeśli poczuje się zbyt pewnie przy tobie, jakoś dotrę do Nowego Jorku, choćbym miał jechać rowerem i płynąć żabką

Zaśmiałam się.

- Oczywiście. Czy twój dzień był więc lepszy niż mój?

- ZROBIŁEM NOWY TATUAŻ!- krzyknął natychmiast

I jakikolwiek złośliwy komentarz mojego

taty o twoich tatuażach będzie zignorowany

Bo moje serce jest twoje

Jego ekscytacja z tatuażu była zdecydowanie większa nawet niż moja w windzie tego poranka. I nigdy nie myślałam, że potrafiłabym tak się cieszyć szczęściem kogoś innego, ale chyba na tym to polega. Jeśli szczęscie kogoś innego, jest twoim szczęściem, to miłość.

Mimo własnej woli znów powróciłam do tego dnia. Winda, zdjęcia, monotonni ludzie, George, Marcus, lunch o 1, pytania, odpowiedzi, Tom, wywiad, Harry.

Bałam się, że pogubię się w tym wszystkim, ale postanowiłam, że będę go trzymać tak długo jak się da.

I życie sprawia, że miłość wydaje się trudna

Ale ta miłość jest nasza

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro