Stay, Stay, Stay

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  //Jestem prawie pewna, że o mało nie zerwaliśmy zeszłej nocy  //

Podobno jeśli raz się zaczniesz z kimś o coś kłócić, jest duże prawdopodobieństwo, że będziesz to już robił co jakiś czas. To jakby rodzaj nici, którą zrywasz po pierwszej kłótni. Ostatnimi czasy miałam wrażenie, że nasza nic z Harry'm jest co chwilę dzielona i przez to coraz mniejsza.

Tyle, że my kłóciliśmy się o całkowicie nieistotne rzeczy, jak który film jest lepszy, albo jakie połączenie smaków będzie lepsze. Albo gdzie spędzić kolejny weekend. W Nowym Jorku czy Londynie. 

Problem leżał w tym, że te na pozór zwykłe pierdoły zmieniały się w kłótnie, które brzmiały poważnie. Nie opowiadam teraz o tym, żeby pokazać, że całkowicie do siebie nie pasowaliśmy( bo byliśmy dwoma pasującymi kawałkami złamanego serca), ale po to, żeby ukazać, że nasz związek nie zawsze był pasmem niekończącego się śmiechu, nieplanowanych wycieczek i uciekań przed aparatami. 

Szczególnie pamiętam ten jeden wieczór, kiedy pokłóciliśmy się o to, gdzie powinniśmy spędzić ostatni tydzień lipca. Harry twierdził, że powinniśmy polecieć na jakąś wyspę, ale ja byłam zdania, że Los Angeles jest wystarczające. Już trzeciego sierpnia miałam się spotkać z Tomem, żeby obgadać harmonogram na następne miesiące.  

-Możesz chociaż raz mnie posłuchać?- zapytałam w końcu, chociaż wiedziałam, że było to pytanie retoryczne

-Ciągle cię słucham, Day. Chciałaś, żebym przyleciał do Nowego Jorku, to to zrobiłem, odwołałem spotkanie z Benem, bo byłas akurat w Londynie, mam wyliczać dalej?

-Więc teraz odciągam cię od twoich znajomych i obowiązków? Bardzo żałuję, Styles, ale tak się nudzę tu w tym Nowym Jorku, że muszę cię ściągać...

-Przesadzasz, naprawdę. Mówię tylko, że chociaż raz możemy zrobić, to co ja chcę... Chociaż raz

-Okej, wiesz co. Może powinniśmy polecieć dwa oddzielne miejsca- westchnęłam

-Jasne, świetny pomysł. Będziesz mogła wziąć ze sobą George'a i spędzić z nim cudowny miesiąc miodowy...

-I to ja jestem tą, która przesadza? Czy slyszałeś to, co właśnie powiedziałeś? Gdzie do cholery byłeś ty cały zeszły weekend? Nie skomentowałam tego, a ty robisz wyrzuty o osoby, z którymi pracuje!

-Pracujesz! Chodzenie do Starbucksa nie jest twoją pracą

-A twoją nie jest chodzenie po klubach z półnagimi laskami!

-Masz o mnie cholernie dobre zdanie. Może też powinienem zacząć wierzyć we wszystko, co się pojawia w internecie. Misty Day przespałaś się z George'm?

Byłam zła, sfrustrowana, rzucałam bezsensowne argumenty w powietrze i sama nie wiedziałam czemu. Wakacje były chyba tylko pretekstem.

Nie odzywałam się bardzo długo. Nie mówiłam o rzeczach, które mnie gnębiły, wszystkich zdjęciach, które mi mignęły gdzieś na Twitterze, ani o plotkach i naciskach mediów. Nigdy nie narzekałam na fanki One Direction, które życzyły mi śmierci, tak często, jak inni mówią dzień dobry. 

Ale wtedy nić pękła i to wszystko się wylało ze mnie potokiem okropnych słów, z których nie byłam dumna w ogóle.

Ale Harry musiał się czuć podobnie. Jasne, czasem jak każdy normalny chłopak, czasami mówił coś o George'i i bynajmniej nie pałał do niego wielką sympatią, ale nigdy nie robił mi wyrzutów o to, że z nim pracuje. Kiedy powiedziałam, że reżyser zaproponował, żebyśmy się spotkali parę razy dla rozgłosu, przyjął to ze spokojem. Twierdził, że będzie mnie wspierał, ale widocznie to za dużo. 

Oboje byliśmy cholernie uparci i chyba nie rozmawialiśmy ze sobą szczerze od długiego czasu. 

Stałam wpatrując się w niego, zastanawiając się, czy naprawdę mógłby pomyśleć, że przespałabym się z kimkolwiek innym, będąc z nim w związku. 

//Rzuciłam telefonem przez cały pokój w ciebie//  

Ale on się nie poruszył, stał prosto, wbijając swoje zielone oczy we mnie, ale nigdy nie widziałam ich tak rozzłoszczonych. Zawsze były takie spokojne i wesołe. 

Chwilę kompletnej złości przerwał dźwięk mojej komórki.  Leżała na komodzie, przy której stałam i mimowolnie zerknęłam na ekran.

-No tak- kiwnęłam głową, sztucznie się uśmiechając- Stacey, łap, umów się z nią. Na pewno będzie chętna na wakacje z tobą 

Chwyciłam telefon i rzuciłam go w stronę Harry'ego. Komórka nie trafiła w niego, ale uderzyła w ścianę tuż obok. Wiedziałam, że po iPhonie nic już nie zostanie, ale miałam to gdzieś. W ostatnim roku potłukłam jakieś trzy, czwarty nie robił mi różnicy

Nie miałam pojęcia po jaką cholerę Stacey do mnie dzwoniła, ale do jasnej cholery, wybrała najgorszy możliwy moment. A może przeczuła, że się kłócimy i chciała dać nam dodatkowy pretekst.  

//Spodziewałam się jakiegoś dramatu, ale ty zostałeś  //

Nie spojrzałam już na niego, tylko odwróciłam sie i wspięłam po schodach na górę. Prawdopodobnie przesadziłam z tym telefonem i już wtedy zdawałam sobie z tego sprawę. Potrzebowałam się uspokoić, zanim ten chłopak doprowadzi mnie do szału i odkryje we mnie miejsca, o których nie miałam pojęcia. 

-Huh, kochanie będziesz potrzebowała nowej komórki- usłyszałam jego głos dobiegający z dołu i westchnęłam

Właśnie to mówił Harry Styles po jednej z większych kłótni, która nam się zdarzyła. Jeśli to nie była największa prowokacja i najlepszy obrót sprawy, to nie wiem co było.

Weszłam do pokoju i uchyliłam okno. Musiałam się uspokoić, zanim wrócę na dół i przeproszę go za to wszystko. Zawsze myślałam, że nie jestem konfliktową osobą, tymczasem rzuciłam we własnego chłopaka telefonem. Czy zwariowałam? 

//Tego ranka powiedziałam, że powinniśmy o tym pogadać
Bo czytałam, że nie powinno się zostawiać spraw nierozwiązanych//

Chłodne powietrze wieczora wpadało do środka i miałam wrażenie, że nieco orzeźwia mój umysł. Musieliśmy natychmiast skończyć te bezsensowne kłótnie. 

Usiadłam na łóżku z ciężkim westchnięciem, a mój wzrok padł na jakimś kolorowym magazynie.  Katy Perry uśmiechała się promiennie, a główny nagłówek brzmiał: Jak Katy Perry radzi sobie ze związkami? Poznaj jej sposób na konflikty!"

Myślałam, że się przywidziałam. Spojrzałam na tą gazetę jeszcze raz.

-To chyba jakiś żart- pokręciłam głową- Mam nadzieję, że masz racje Katy- westchnęłam

Zeszłam na dół, nieco zdenerwowana, jak za każdym razem, kiedy musiałam przyznać się do błędu. Ale było to nieuniknione i byłam tego świadoma. 

Harry'ego zastałam z laptopem na kolanach i moją komórką podpiętą do niego. Jak mogłabym go nie kochać? Byłam pewna, że właśnie zgrywał wszystkie dane, żeby potem przesłać je na nową komórkę. 

-Musimy porozmawiać, spokojnie- powiedziałam w końcu, nieco niepewnym głosem

-Oh jasne, chwilę

//I wtedy wszedłeś mając na sobie kask footballowy
I powiedziałeś: dobra, porozmawiajmy//

Hazz odłożył laptopa na kanapę obok i wyszedł na kilka sekund z pokoju. Słyszałam jakieś dziwne odgłosy, a po chwili zobaczyłam jak wchodzi do salonu z kaskiem na głowie.

-Porozmawiajmy- powiedział i uderzył dłonią w kask, jakby chciał pokazać, że żaden telefon nie da mu rady

Delikatnie się uśmiechnęłam, a potem założyłam kosmyk włosów za ucho.

-Hazz, przegięłam- przyznałam- Serio, powinieneś raczej się do mnie nie odzywać, niż żartować z tego wszystkiego. Przepraszam.

-Nie, nie przegięłaś. Oboje to zrobiliśmy, mówiąc szczerze- westchnął i zwinnie ściągnął kask z głowy- Wiem, że nigdy nie przespałabyś się z George'm, tak samo jak wiesz, że ja nigdy nie spojrzałbym na żadną inną dziewczynę w klubie

-Tak, wiem

Podeszłam do niego bliżej, a on zamknął mnie w szczelnym uścisku. Ułożyłam głowę na jego ramieniu i wiedziałam, że nie było dla mnie lepszego miejsca na całej ziemi. 

//Przed tobą, spotykałam się tylko z samolubami, którzy wyżywali się na mnie
Ale ty nosisz moje zakupy i teraz zawsze się śmieję
I kocham cię, bo nie dałeś mi wyboru//

Możesz sobie bardzo łatwo uświadomić, że kogoś kochasz, po tym, jak zrobisz coś nienormalnego, a ta osoba, zamiast dalej ciągnąć kłótnie przeprasza za sprowokowanie cię. Nie chodziło tu bynajmniej o to, że Harry się do mnie dostosowywał, ale o to, że po prostu przejmował się moim zdaniem. 

//Zostań, będę cię kochać przez długi czas 

Nikt inny nie będzie mnie kochać, gdy się wścieknę
Więc myślę, że najlepiej będzie jeśli oboje zostaniemy, zostaniemy, zostaniemy, zostaniemy//

-Zostaniesz?- zapytałam podnosząc głowę

-Dokąd miałbym iść?- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło- Nikt nie wścieka się w taki sposób jak ty. 

-Kocham cię, Hazz, chociaż doprowadzasz mnie do pasji

-Też cię kocham, Misty, tak bardzo, że powinniśmy polecieć do L.A. 

-Nie. Powinniśmy polecieć na jakąś małą wyspę..

-Nie prowokuj mnie, Day, bo tym razem rozwiążemy to inaczej

Złożył szybki pocałunek na mojej szyi,a ja zaczęłam się śmiać i doszłam do wniosku, że już nigdy nie chcę się z nim kłócić. 

Ostatecznie nie polecieliśmy ani na żadne Bahamy, ani do Los Angeles. Zamiast tego wybraliśmy australijskie wybrzeże i spędziliśmy tam dwa tygodnie, ciagle przekładając nasz wylot. Od tamtej kłótni prawie w ogóle się nie kłóciliśmy, chociaż Harry czerpał niesamowitą przyjemność z patrzenia na mnie, jak doprowadza mnie do szału. 

Ale ja wcale nie miałam nic przeciw temu.

//Zajęło ci trochę czasu by zapamiętać mnie, moje uczucia, moje nadzieje i marzenia
Po prostu lubię się z tobą spotykać
Te wszystkie razy, kiedy nie odszedłeś
Chciałabym spotykać się z tobą całe moje życie//



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro