Wildest Dreams
//Powiedział, żebyśmy opuścili to miasto
Wyjechali z centrum
Z dala od tłumów//
Musicie sobie wyobrazić jakie poruszenie wywołaliśmy razem z Harry'm naszym nocnym nieustraszonym spacerem. Zdjęcia obiegły cały internet, wywołały falę, której nawet się nie spodziewaliśmy.
Pierwszą osobą, która do mnie zadzwoniła, a było to już o siódmej rano, była oczywiście Chloe.
Zaczęła na mnie krzyczeć, że nic jej nie powiedziałam, ale stwierdziła, że na zdjęciach wyglądaliśmy całkiem nieźle.
Minęło półtora miesiąca, a ja dostałam trzy tygodnie wolnego, bo jeden z aktorów skręcił kostkę i musieliśmy mieć mały przestój, żeby dograć z nim resztę scen. Ja sama nabawiłam się kilku siniaków, ale dzięki Bogu na tym się skończyło.
Tym razem to co mieliśmy z Harry'm było nieco inne. Nie byłam do końca pewna, czy był to związek, ale wiedziałam, że trzyma nas silne uczucie.
-Ucieknijmy gdziekolwiek- powiedział do mnie, zamykając mnie w szczelnym uścisku chwilę po tym, jak wylądowałam w Londynie
-Dopiero co stanęłam na ziemi- uśmiechnęłam się
-Wiem, ale dzisiaj jakoś nie mogę znieść tłumów- odparł z widocznie zachmurzoną miną
//Pomyślałam, że niebiosa mi teraz nie pomogą
Nic nie trwa wiecznie
Ale to mnie dobije //
-Znowu chcesz uciekać?- zapytałam uśmiechając się, a potem założyłam szybki pocałunek na jego policzku.
Zdążyłam się za nim stęsknić przez te półtora miesiąca, chociaż czasem poświęcaliśmy nasze poczucia odpowiedzialności i spotykaliśmy się w weekendy. Tom chciał mnie zabić, chociaż nigdy nie spóźniłam się na plan i zawsze wiedziałam, co mam robić.
Harry nie miał lepiej z managerami. Nie podobało im się, że w oczach fanów znowu stał się Harry'm w związku, bo Harry- singiel był im bardziej na rękę. Miał więc z nimi trochę nieprzyjemności, ale starałam się być przy nim przez cały ten czas. Był taki zawzięty, że nie chciał nawet słyszeć, żebyśmy się kryli ze wszystkim, co mieliśmy.
//Mówię, że nikt nie musi wiedzieć o tym, co robimy//
-Ciągle żyję na walizkach- westchnęłam- Ale jeśli masz ciekawą propozycje to słucham
-Ten uśmiech będzie moją śmiercią kiedyś- odpowiedział patrząc prosto na mnie
***
-Nie rób mi zdjęć- jęknęłam odwracając głowę i widząc, że Harry znowu trzyma polaroida
My dorośliśmy i polaroid też uległ zmianie. Harry nie powiedział mi, że zaplanował nam małe wakacje na Long Island, w tym samym miejscu, w którym byliśmy rok temu z Gemmą i Davidem.
Uczucia, które się we mnie obudziły, kiedy znowu weszłam do tego pokoju były odurzające. Myślałam, że się popłaczę i chwilę stałam w progu, aż Harry objął mnie od tyłu, mówiąc, że powinniśmy iść na plażę, póki jest ładna pogoda.
Było około 3 po południu i słońce nie wisiało aż tak wysoko, ale rzucało mocne promienie prosto na nasze twarze. Założyłam swoje stare, czarne raybany i zaczęłam chodzić po wodzie tuż przy brzegu. Miałam na sobie przewiewną plażową sukienkę, a pod nią kostium, więc nie przejmowałam się, czy ją zmoczę. Wiatr rozwiewał moje włosy i poruszał materiałem sukienki, a ja byłam pewna, że od dawna nie byłam taka spokojna i beztroska.
-Nawet nie wiesz jaką piękną sesję ci zrobiłem- uśmiechnął się- Spójrz- podniósł kilka polaroidów, ale ja dalej stałam udając obrażoną i niewzruszoną
W końcu odłożył aparat i podniósł się z koca, na którym siedział.
Podszedł do mnie i objął od tyłu, kładąc głowę na moim ramieniu.
Oboje wpatrywaliśmy się w ruchy oceanu, słysząc jedynie jego szum i nie martwiąc się o nic.
-Jestem pewien, że przylecimy tu na miesiąc miodowy- powiedział w końcu
-Nie wiedziałam, że wybiegasz tak do przodu
-Nie mamy już 18 lat, Day. Chociaż twoja mina na moje niespodziewane wypady w dalszym ciągu jest taka sama- zaśmiał się
Wcale nie miałam nic przeciw temu, żeby myślał o nas jak o przyszłości. Ja też patrzyłam do przodu. Spoglądałam w przyszłość pewniej niż do tej pory i pierwszy raz się jej nie bałam. Z Hazzem mogłam stawić czoła wszystkiemu. Poza tym moje uczucia do niego były nieporównywalne do kogokolwiek innego i nie wiedziałam, czy mogłabym jeszcze kogoś obdarować podobną miłością. A nawet jeśli, to byłabym pewna, że nigdy nie wyglądałoby to już tak samo.
***
Tej samej nocy rozpętała się burza, która wybudziła mnie ze snu, a położyłam się dość wcześnie, bo byłam zmęczona zmianą stref czasowych, podróżą, ale też słońcem. Na plaży siedzieliśmy aż słońce zaszło, a wiatr stał się naprawdę chłodny.
Kiedy grzmot rozniósł się na zewnątrz, głośny śmiech Harry'ego rozniósł się wewnątrz. Prawie wyskoczyłam z łóżka ze strachu.
//Jego dłonie są w moich włosach, jego ubrania są w moim pokoju
A jego głos to znajomy dźwięk//
Nigdy nie bałam się jakoś specjalnie burzy, ale fakt, że mógł zacząć się sztorm, a my mieszkaliśmy blisko wody, jakoś mi nie pomagał.
-To wcale nie jest zabawne. A jak utoniemy?
-Przeważnie masz 20 lat, ale teraz 10
-Dobrze, że umiem pływać- kontynuowałam swoją wypowiedź, nie zwracając uwagę na jego złośliwość
Harry tylko westchnął i przyciągnął mnie bliżej do siebie, tak, że leżałam na jego torsie, przysłuchując się regularnym uderzeniom jego serca. Nieco mnie to uspokoiło i odetchnęłam głęboko.
Jego palce zaczęły kręcić moje włosy i momentalnie zapomniałam o wszystkim, co się działo za oknem, chociaż rzęsisty deszcz walił w dach i parapet, tworząc własną piosenkę.
-Hej, zatrzymałaś tę bluzkę?- spytał nagle
Poczułam jak jego dłoń chwyta za materiał koszulki, którą miałam na sobie.
Był to ten sam t-shirt, w którym często sypiałam przed naszym zerwaniem, a potem nigdy mu nie oddałam. Była to słynna biała koszulka z logiem The Rolling Stones.
-Możliwe, że zostawiłam ze względów sentymentalnych- stwierdziłam marszcząc brwi
-Obyś spała w niej, gdy nie ma mnie wokół
-Żeby tylko w tej jedynej.
-Wiedziałem, że czegoś brakuje mi w szafie...
***
//Ale teraz zaczyna być dobrze
On jest taki wysoki i przystojny jak diabli
Jest taki zły, ale w tym tak dobry
I gdy ten ostatni raz się całujemy
Moją ostatnią prośbą jest... //
-Wow Harry, urosłeś od wczoraj czy jak?- spojrzałam na niego, gdy staliśmy w bardzo długiej kolejce po kawę mrożoną
Dla zabicia czasu zaczęłam przyglądać się każdej osobie wokół. Oczywiście dorobiłam każdej barwną historię życia, aż moja wyobraźnia zaczęła mnie przerażać.
Przeniosłam w końcu wzrok na Hazza, który rozmawiał właśnie z Niallem. W sumie był całkiem ciekawym punktem obserwacji. Z tą przygryzioną wargą i tatuażami wyglądał na całkowite przeciwieństwo osoby, którą był.
Po chwili jednak coś usłyszał i jego mina uległa zmianie. Teraz na jego twarzy malowało się delikatne rozbawienie, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki. Cholerny, Styles, pomyślałam.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że żeby mu się przyjrzeć muszę unieść nieco moją głowę.
-Włożyłaś płaskie buty- stwierdził patrząc w dół- Chyba pierwszy raz w życiu
-To nie jest tak, że chodziłam po plaży w szpilkach
-Jasne - odparł z sarkazmem- Wiesz, że próbowała to zrobić?- spytał Nialla po drugiej stronie, a ja przekręciłam oczami.
Wcale tak nie było...
***
Siedzieliśmy długo w kawiarni położonej w miłym miejscu na klifie skąd roztaczał się widok na ocean. Było kilka minut po siódmej i słońce chyliło się ku zachodowi.
Siedzieliśmy na podwójnym fotelu z wikliny wyłożonym kocami i obserwowaliśmy wszystko wokół.
Ludzie spacerowali po promenadzie, dzieci biegały z lodami w rękach, jakieś dziewczyny przejechały obok nas na rolkach.
Wszyscy zdawali się szczęśliwi, a ja życzyłam im, żeby tacy byli.
// Powiedz, że mnie zapamiętasz
Stojącą w ładnej sukience, patrzącą na zachód słońca, kochanie
Czerwone usta i zarumienione policzki //
W końcu wstałam z siedzenia i podeszłam do barierki, o którą się oparłam i spojrzałam na zachód.
Nie czekałam długo, aż Harry stanął tuż obok mnie.
- Mam dziwne przeczucie, że to wszystko nie może trwać wiecznie.
- Ja też- odparł, jakby wcale nie był zdziwiony moimi słowami- Ale będę cię kochać, w każdym razie
-Wiem. - uśmiechnęłam się- Nie wierzę, że to kiedykolwiek miało się zmienić między nami. Jesteś moimi ostatnimi nastoletnimi latami, a potem wejściem w dorosłość. Czuję się, jakbym znała cię całe życie- wyznałam
-Ciekawe kim byłem zanim poznałem Misty Day?
-Byłeś normalny- uśmiechnęłam się
-Raczej nudny- sprostował opierając się o barierkę i przyglądając mi się- Cieszę, się, że teraz nosisz czerwoną szminkę. To przypomina mi o tamtej nocy w San Francisco. Rany, nie wiem co bym zrobił, gdyby ci wyszło z Jamesem
-To nie miało szansy się powieść, wiedziałam to od początku..
//Widzisz mnie z perspektywy czasu
Splecioną z tobą całą noc
Wypaloną
Pewnego dnia, gdy mnie opuścisz
Założę się, że te wspomnienia będą cię nawiedzały //
-Nie mam pojęcia co przyniesie kolejny miesiąc, albo nawet tydzień. Ale wiem, że wrócimy tu na nasz miesiąc miodowy, a potem na rodzinne wakacje z naszymi dziećmi. To jest obietnica- stwierdził, a potem sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej coś małego.
Okazało się, że była to kłódka z inicjałami MD i HS, która zresztą szybko została zatrzaśnięta na poręczy.
-Jesteś pewien, że mogłeś to zrobić?- zapytałam unosząc brew
- Oni chcieli mi za to zapłacić- zaśmiał się- Teraz musisz pamiętać
-I będę
// Powiedz, że jeszcze mnie zobaczysz, nawet jeśli nastąpi to tylko w twoich najdzikszych marzeniach
Najdzikszych marzeniach//
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro