You R in love

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jedno spojrzenie na ciemny pokój

 Przeznaczone tylko dla ciebie

 Czas płynął za szybko

Usłyszałam charakterystyczny dźwięk elektrycznego zegarka, który  zwiastuje kolejną pełną godzinę. Podniosłam wzrok i spojrzalam na  Harry'ego.

- Północ - oznajmił i oderwał swój wzrok od okna i przeniósł go na mnie

Siedzieliśmy na szerokim parapecie przy oknie i patrzyliśmy  przez  okno. Nie mówiliśmy wiele odkąd wróciliśmy, nie potrzebne były nam  słowa.

Czułam się zatrzymana w czasie, będąc gdzieś w Londynie, w domu  Harry'ego, ale z drugiej strony chwila, która dla mnie była niemal  idealna, mijała tak szybko. Czas jest taki dziwny.

- Nie chcę iść spać - pokręciłam głową

Usłyszałam jego śmiech i przyjrzałam mu się dokładniej.

Pomyślałam, że jesteśmy jak dzieci, powinniśmy wyspać się czy coś,  natomiast my siedzieliśmy, robiąc po prostu nic. Z jakiej strony to było  takie wyjątkowe? Nie mam pojęcia, ale takie właśnie było.

- Jedźmy do Starbucksa - powiedział

- Oszalał, Harry Styles oszalał

- Misty Day cierpi na bezsenność

- Nie, po prostu cię lubię

Obserwowałam jego reakcje.

Nie wiedziałam jak zareaguje, ale nie miałam zamiaru się tego  obawiać. Czułam się swobodnie w jego towarzystwie. Nie wiem czym  byliśmy, ale z mojej strony rzuciłabym wszystko, żeby wznieść to poziom  wyżej. Potrzebowałam jego bliskości, jak jeszcze niczego przedtem. Był  dosłownym lekarstwem na wszystko co sprawiało mnie smutną, albo złą.

- To bardzo dobrze - stwierdził - Bo ja lubię ciebie bardziej

Uśmiechnął się i przysuwając się do mnie złożył krótki pocałunek na moich ustach.

- Wiele bardziej niż myślisz.

 Krótka rozmowa, on prowadzi

 Kawa o północy

- Chodź - wstał i chwycił mnie za dłoń, pomagając mi zejść z parapetu

- Oh, przy okazji masz bardzo ładny dom

- Jeszcze kiedyś w nim zamieszkasz, nie przejmuj się

Zaśmiałam się i skierowałam do mojej walizki, aby wyjąć z niej czarną  kurtkę. Założyłam, że jesli w dzień było chłodno to o północy musi być  naprawdę zimno. Nawet pomimo tego, że był kwiecień.  Raczej nie przepadam za deszczową pogodą, ale lubię deszcz, wiem,że prawdopodobnie nie ma to sensu, ale tak jest. Czasem deszcz jest dla mnie natchnieniem, jakby odnowieniem co jakiś czas.Nie sądzę, by ktokolwiek do końca to zrozumiał.

Harry znów otworzył przede mną drzwi, jak to zrobił na lotnisku i uznałam to za bardzo miły gest. Wydaje mi się, że odchodzi się od tego w dzisiejszych czasach, ale takie drobiazgi naprawdę poprawiają humor i to jest niesamowite.

- Żartowałeś z tym Starbucksem? - spytałam, gdy usiadł obok mnie

-Absolutnie, Day

- Nie mów tak do mnie, panie Gwiazdo- mruknęłam

- Prawie o tym zapomniałem.

Patrzyłam przez szybę i zastanawiałam się, czy złapią nas teraz. Miałam nadzieję, że nie. Nie chciałam, żeby nam przeszkadzali i żeby cały ten czar prysł.Najlepiej chciałabym zbudować mydlaną bańkę otaczającą naszą dwójką. Teraz wydaje mi się to strasznie maniakalne. Ale chciałam, żeby tak było.

Obserwowałam Harry'ego podczas jazdy. Wydawał się skupiony, patrzył przed siebie, a uliczne światła rzucały światła na jego twarz, która co jakiś czas, ponownie znajdowała się w cieniu.

Nie chciałam żeby to wyglądało zbyt dziwnie, więc zaraz odwróciłam głowę i znów patrzyłam przed siebie.

Mówi: "spójrz w górę"

Drżą ci ramiona

 

- Miła przejażdżka- uśmiechnął się, a ja zwróciłam swój wzrok i zobaczyłam znane logo

Otworzył mi drzwi i strasznie szybko poczułam chłodny wiatr na moich ramionach.

-Oh darlin, potrzebujesz dużo gorącej czekolady- powiedział obejmując mnie ramieniem- I mnie, oczywiście

- Oczywiście

Nie masz dowodu, tylko jeden dotyk

Poczułaś wystarczająco

Weszliśmy do środka.

Zdziwiłam się, bo pierwszy raz widziałam tak pusty Starbucks, choć nie było to poprawne. W końcu był środek nocy. Poza nami i obsługą zauważyłam jakieś dwie dziewczyny przy ścianie na prawo.

Nie poświęciłam jednak na to większej uwagi.

Stanęliśmy przed dziewczyną, może po 20, która na pewno nie spodziewałam się, że podczas kolejnej nocnej zmiany może odwiedzić ją ktoś ciekawy. Mam na myśli Harry'ego rzecz jasne. Sama bym się pewnie zdziwiła.

- Dwie dużeeee gorące czekolady, proszę- oznajmił i uśmiechnął się uroczo.

Ludzie nazwali by to firmowym uśmiechem, ale ja bym powiedziała tylko po prostu Harry. Jeśli ktoś umiałby sprawić, że się uśmiechasz, będąc zmęczoną, podczas nocnej zmiany to mógł to być tylko on.

Sięgnęłam do torebki, mając zamiar zapłacić.Źle się czułam, wiedząc, że Harry zapłacił za bilet na samolot i w dodatku wcześniej opłacał wszystko, to nie było coś mojego. Mam na myśli, życie na czyjś koszt.

- Nawet o tym nie myśl

- Płaciłeś za London Eye

- I zrobię to wiele razy

- To niefair

-Niefair będzie uciszenie cię wprost tej dziewczyny o 1 w nocy w Starbucksie

Nie było więc innego wyjścia niż załóżmy, pogodzić się z faktem i dać Harry'emu Stylesowi być gentelmanem. To akurat wychodziło mu idealnie.

- Czemu wyglądasz na zdziwioną?

- Bardziej zdezorientowaną. Zawsze tak wychodzisz w środku nocy?

- Nie zawsze, tylko z Misty Day

- Oh szczęściara- mruknęłam patrząc na moją czekoladę

- Pamiętasz naszą grę>

- Naszą grę?

Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. Wydawał się całkowicie rozbudzony i natychmiast zaczęłam się zastanawiać czego można dodać do czekolady, żeby miało to właściwości pobudzające. Pewnie było tego okropnie wiele, ale jakoś nic nie przychodziło mi do głowy. Pomyślałam więc, że tak musi być normalnie.

- Misty! Jak mogłaś zapomnieć grę w 10 pytań, które sprzedam mediom?!

Zaśmiałam się i zastanowiłam, czy on tak na poważnie.

- Oczywiście, że pamiętam. Jeju, czego oni dosypują do tej czekolady?

- Czy to pytanie pierwsze?

- Tak- kiwnęłam głową

- Hmm...Przepraszam, czego dorzucacie do czekolady? - spytał głośno, zwracając się do dziewczyny za ladą

- Ej - szturchnęłam go nieco rozbawiona- Przepraszam za niego - powiedziałam natychmiast do dziewczyny- Jesteś naprawdę dziwny.

- Dlatego potrzebuje ciebie - uśmiechnął się i oparł na krześle.

***

Ranek, jego mieszkanie

Spalone tosty, niedziela

Trzymasz jego koszulki

On trzyma swoje słowa

Obudziłam się z myślą, że nie lubię niedziel odkąd skończyłam chyba 10 rok życia. Tylko wtedy było to uzadadnione, a teraz najzwyczajniej stare zwyczaje osadziły się we mnie. To dość uciążliwe.

Otworzyłam oczy i uświadomiłam sobie, że nadal jestem w domu Harry'ego.

Z westchnięciem przymknęłam je z powrotem, przez chwilę po prostu wdychając jego zapach. Tak naprawdę w mojej głowie skończyły się już odpowiednie przymiotniki, aby nazywać co czuła, albo co się wydarzyło, ale zapamiętałam to bardzo dobrze.

I ten jeden raz pozwalasz odejść

Swoim lękom i swoim duchom

Krok do przodu, to niewiele, ale wystarczy

Ludzie nazywają to patrzeniem na świat przez różowe okulary i jakkolwiek głupio to brzmi, po części jest to prawda. To nie jest rozczulanie się nad każdą żywą istotą, jaką spotykasz po drodze do pracy o 6 rano. To jest odrzucenie negatywnych myśi na bok i próba dostrzeżenia tego lepszego "co jeśli". Miesza się to trochę z ciekawością co się może stać, gdy posuniesz się za daleko, ale dopóki wydaje się to właściwie możesz to robić. Wszystko jest ekscytujące i nagłe, i to jest naturalne.

- Dodać do mojej listy: Misty Day strasznie długooo śpi

Śmiech Harry'ego zaraz po przebudzenia był jak powiew orzeźwiającego wiatru w letni upalny poranek. Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku.

- Huh, Harry Styles potrafi być uciążliwy

- Oh, tak?

- Powiedziałam potrafi

- Już brzmi lepiej.

Usiadł na skraju łóżka i przypatrywał mnie. Poczułam się nieco dziwnie, bo wiedziałam jak wyglądam po przebudzeniu więc najprościej schowałam twarz w dłoniach.

Przypominając sobie co się stało zeszłej nocy, trafiłam na coś o czym nie myślałam zbyt długo.

Pewnej nocy budzi się z dziwnym wyrazem na twarzy

 Robi pauzę, a potem mówi: "jesteś moją najlepszą przyjaciółką"

 Wiesz, co to znaczy - jest zakochany

Leżałam już jakiś czas w dużym łóżku Harry'ego, które wydawało mi się bardzo wygodne, jak jeszcze nic innego. Nie wiem czy było to spowodowane zmęczeniem, czy naprawdę tak było.

Czułam jego zapach wszędzie wokół i zatapiałam się w myślach na jego temat. Przez ostatnie dwa dni poznałam go o wiele lepiej, ale dla mnie to nie było wystarczające.

Zamknęłam oczy i widzałam go, gdy pokazuje mi swój tatuaż, gwiazdkę po wewnętrznej stronie ramienia, gdy mówi o swoim rodzinnym domu, pierwszym razie, gdy zaprosił dziewczynę na randkę, a ona i tak nie przyszła. O wszystkim mówił jakby była to najwspanialsza rzecz, jakiej doświadczył. Mówił otwarcie, z pewnością i uśmiechem. Słuchanie go i obserwowanie jak jego kąciki ust co chwilę się unoszą, mogły być rzeczą dla mnie. Nawet nie wiedziałam jak kojące to może być.

Nie wiem ile minęło, 10 czy 20 minut, gdy nadal nie spałam i usłyszałam kroki zbliżające się w moim kierunku. Nie otworzyłam oczu, wiedziałam, że to Harry.

Poczułam, że usiadł obok i przypatrywał się mi. Może gdyby nie to, że brałam lekcje aktorstwa, prawdopodbnie zaczęłabym się śmiać.  Zawsze to robiłam, gdy byłam mała i chciałam oszukać rodziców, że nadal  śpię. Niestety, nigdy się nie udawało, aż do teraz.Poczułam jego dłoń, odgarniającą włosy z mojej twarzy. Czułam się dziwnie, ale to było przyjemne. Jego dotyk był kojący. Przesunął opuszkami palców po moim policzku.

Więc tak to szło

- Jesteś moja, najlepsza przyjaciółko

Uśmiechnęłam się do siebie na to wspomnienie. Harry był pewny, że spałam i to zabawne. .Poczułam coś niesamowicie miłego w środku i wiedziałam, że warto było.

Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Co?

-Nic - pokręciłam głową.

Teraz już rozumiesz, dlaczego ludzie tracili zmysły i wszczynali wojny

 I dlaczego ja spędziłam całe życie starając się ubrać to w słowa

Ostatnie dwa dni tylko mnie umocniły we wszystkim czego się domyślałam. Byłam zakochana w tym niezwykłym Harry'm Stylesie, niczym zwyczajna nastolatka, trzymająca jego plakat gdzieś nad łóżkiem. Jeszcze kilka tygodni temu widząc jego zdjęcie, czy słysząc piosenkę jego zespołu zwyczajnie bym to zignorowała, kolejny chłopak z boysbandu, ale teraz działało na mnie to zupełnie inaczej. Byłam oczarowana tym Harry'm, którego nikt nie zna, gdy zgasną światła. Tym, który zawsze uśmiecha się do największych przeciwności losu.

Godzinę od tego zdarzenia, opierałam się o kuchenny blat, trzymając w ręku kubek z kawą, która była niezbędna tego dnia. Zakładałam, że wyglądam też o niebo lepiej niż od razu po wstaniu. Będąc tego poranka w łazience stwierdziłam, że jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi tu być jeszcze raz, zrobięcokolwiek żeby wstać przed nim i nie narażać go na widok Misty Day z czymś na głowie, czego sama nie może do końca sprecyzować.

- Um, Misty, muszę ci coś powiedzieć, żeby dopełnić ten idealny weekend- stwierdził Harry wpadając do kuchni niczym huragan

- Spokojnie lokaty.

- Ehh - westchnął i spojrzał na mnie miną typu: proszę cie

- Nie denerwuj się, to niezdrowe - ciągnęłam dalej, ignorując go

- Ja ci tu próbuję powiedzieć, że jestem zakochany, a ty mi tu wyskakujesz z jakąś zdrową żywnością

Uśmiechnęłam się, a on natychmiast zakrył dłonią usta

-Aww, nie mówię ci o jedzeniu, mówię, że nerwica to choroba. Poza tym, wiem, nie spałam wczoraj. - mrugnęłam i odłożyłam kubek

- O ty - szybko do mnie podszedł i objął ramionami - Ładnie to tak udawać? - spytał, a ja splotłam dłonie na jego karku

- Chyba nie wiesz z kim masz do czynienia- przymrużyłam oczy- Ale nie amrtw się, moje intencje są jak najbardziej szczere

Możesz usłyszeć to w ciszy

Możesz poczuć to podczas drogi do domu

Możesz to zobaczyć, gdy gasną światła

Jesteś zakochana, prawdziwie zakochana

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro