So wake me up, cause I've been asleep now, for days

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Co co co?

Przyglądałam się chłopakowi przez chwilę i zastanowiłam się, jak to do cholery może być możliwe? Spotkałam go może kiedyś. Przeszukałam jego obraz w mojej pamięci, ale jedyne co mi się pokazywało to urywki z moich snów. Może to był tylko ktoś łudząco podobny do niego? Oby, pomyślałam.

Szedł pewnym siebie krokiem w stronę wejścia głównego. Miał na sobie ciemne spodnie i rozpiętą czarną skórzaną kurtkę, spod której wystawał biały tshirt. Oczy przesłaniały mu czarne raybany, nie zdjął ich, kiedy znalazł się przed budynkiem szkoły, nie zsunął ich.

- Um, Candice, powodzenia - mruknęłam wiedząc, że chłopak wywoła spore zamieszanie w szkole.

Jesteśmy typową młodzieżą. Dzielimy się na grupki i nienawidzimy się nawzajem. A to, że ja nienawidzę więcej niż inni to już zupełnie inna sprawa. Po prostu nie lubię ludzi, ogólnie istot żywych, ale skały są całkiem ok. Nieważne.

Wkrótce rozległ się dzwonek i wszyscy westchnęli zrezygnowani. Jakże się NIE cieszę. Humor poprawiała mi myśl jak te dziewczyny będą się zachowywać względem tego chłopaka. Zapowiada się ciekawe przedstawienie.

- Możemy wrócić do domu ? - spytała Jennifer kiedy wchodziłyśmy na pierwsze piętro

- Mówię ci tak od 9 miesięcy - spojrzałam na nią - Fizyka - przeniosłam wzrok na otwarte drzwi od sali fizycznej

ZŁO. Nienawidzę tego, mówiłam, że nienawidzę więcej niż inni. No trudno.

- Myślisz. że....- Jennifer zaczęła mówić, ale wchodząc do klasy natychmiast urwała

Podążyłam za jej wzrokiem i zauważyłam chłopaka. Nie miał już na sobie okularów, które leżały na ławce. Wpatrywał się w okno, mocno czymś zamyślony. Wygląda na to, że jest w naszej klasie, co zapowiadało mi jeszcze większą rozrywkę. Tak wiem, jestem trochę sadystyczna, ale to będzie jak Igrzyska Śmierci. One się o niego pozabijają.

Nie żebym nie brała czasem w tym udziału, ale bez przesady. Niektóre dziewczyny robiły takie rzeczy żeby się przypodobać jakiemuś chłopakowi, że zamieniało je to w psychopatki. Tak, za to je uwielbiam. Bez nich życie byłoby takie nudne.

Westchnęłam posyłając Jen jednoznaczne spojrzenie i obie zajęłyśmy miejsce obok siebie w ławkach. Po chwili przed nami zajęła miejsce Candice i Kate, jej znajoma.

- Nigdzie nie ma dobrego widoku - szepnęła w moją stronę

- Zależy na co - uśmiechnęłam się i przekręciłam głowę

Mój miły czas się skończył, pomyślałam patrząc jak pani Meester wchodzi do klasy. Całkowita nudziara, nie potrafiąca nas ogarnąć. Nie wiem czy mówią tak każdej klasie, czy... mówią tak każdej klasie.

 Zaczęła sprawdzać listę.

Spojrzałam po osobach i widziałam, że każdy czeka na ostatnie nazwisko.

- Ashton Irwin

Wszyscy jak na zawołanie spojrzeli na chłopaka w ostatniej ławce, który podniósł tylko rękę, nie przerywając swojego zapatrzenia na coś.

Meester spojrzała na niego zsuwając swoje okulary. Ta, musiało dla niej to być nowością. Przecież to takie niespotykane.

Po chwili jednak się otrząsnęła i zaczęła prowadzić lekcje.

Napisała na tablicy temat, a ja czytając go jednak się poddałam.

- Nie, to nie dla mnie - powiedziałam do siebie wyciągając telefon

Ta, niby było to zabronione i takie tam, ale zanim Meester się ogarnie, nie on się nie ogarnie.

Bogu dzięki, za internet w telefonie. I rodzicom, którzy go opłacają. Tak.

Weszłam na We Heart it i zaczęłam przeglądać stronę główną. Jakie słodkie, fu, aw, nie.

- Panno Sparks może nami pani przypomnieć jak się oblicza przyśpieszenie, czego uczyliśmy się w pierwszej klasie - stała pod tablicą patrząc na mnie wyczekująco

- Prędkość początkowa odjąć prędkość końcową przez czas - zdobyłam się na najbardziej złośliwy uśmiech

Popatrzyła na mnie zaskoczona, że udzieliłam odpowiedzi, choć byłam zajęta zupełnie czym innym. W końcu zapisała wzór na tablicy i robiła dalej swoje.

- Zatkało kakało - mruknęłam wracając do we heart it

- Narażasz ją na nerwice - szepnęła Jennifer chichocząc

- Nie moja wina, że pyta mnie o to samo co lekcje - zablokowałam ekran i oparłam się na oparciu krzesła.

Patrzyłam się w okno, myśląc o tym, że chcę być w domu. Już jedną godzinę mnie, już jedną godzinę mniej.

W końcu moje myśli popłynęły w stronę chłopaka, jak, a Ashtona. Mocno zaczęłam zastanawiać się, czy gdzieś go wcześniej nie widziałam. Podróżuję trochę, ale nawet jeśli bym go gdzieś widziała to chyba rzuciłby mi się w oczy. Mam fotograficzną pamięć. Jakim sposobem znalazł się w mojej podświadomości tak głęboko. To mnie trochę przerażało, ale miałam nadzieję, że to wszystko to jakiś jeden wielki zbieg okoliczności.

 Odwróciłam się przez ramię, aby spojrzeć na chłopaka.

Patrzył w zupełnie innym kierunku i w duchu podziękowałam mu za to, bo mogłam mu się bliżej przyjrzeć. Zauważyłam, że jego jasne włosy lekko kręcą się przy końcówkach. Urocze, jak na chłopaka, który próbował sprawiać wrażenie niedostępnego i chłodnego. A może naprawdę taki był.

Ashton Irwin

Zmrużyłam oczy i odwróciłam głowę, żeby nie wydało się to zbyt dziwne. Meester zawzięcie wpatrywała się w okno, a ludzie z klasy, albo pisali ze sobą, albo odrabiali lekcje. Nikt nie był zajęty fizyką, nawet nauczycielka.

Wtedy ekran mojego telefonu, którego nawet nie fatygowałam się schować z łąwki, zaświecił się.

Chwyciłam go i odczytałam wiadomość

                                                      IV Igrzyska Głodowe uważam za zamknięte

                                                                                                                              Jen

       Zdziwiłam się

                                                                         O czym mówisz?

                                                                 Że Alison Sparks wygrała

Odłożyłam telefon i spojrzałam na Jennifer.

- Zwariowałaś - wyszeptałam

- Tylko mówię - odpowiedziała a lekkim skinieniem wskazała w stronę Ashton - Gapi się - puściła mi oko

- Skup się na lekcji - rzuciłam rozbawiona

*

- Szczęściaro - krzyknęła Candice do nas z drugiego końca stołówki, a ja  miałam ochotę ja za to zdzielić po głowie.

Nie wiem jak inni, ale mnie po sześciu godzinach jazgotu nauczycieli boli głowa, a myśląc, ze mam jeszcze kolejne dwie sprawia, ze czuje się, jakby waliła w ścianę przez dwa dni non stop.

- Nie mów nic - powiedziałam nie podnosząc wzroku do Jennifer, która chętnie zaczęła by trajkotać.

Po chwili blondynka i jej przyjaciółka usiadły przy naszym stoliku i mocno rozbawione zaczęły gadać. Zapłacę temu co to wywiezie, przed rozmnożeniem z Sydney.

- On jest megaaaaa gorący - Kate przeciągnęła wyrazy patrząc gdzieś rozmarzonym wzrokiem

- Słuchaj, mega gorący to może być mozg Hastingsa, gdy stoję przy tablicy - stwierdzam patrząc na nią - On jest po prostu Australijczykiem

- Ale jest mega gorący - powtórzyła Candice

Wymieniłam z Jennifer porozumiewawcze spojrzenie typu ,,one są tępe, czy tylko mi się zdaje".  Oby mi sie zdawało.

Ten chłopak nie ma życia w tej szkole. Dziewczyny dowiedzą się o nim wszystkiego, zamieniając każda inna do której sie odezwie ofiara, byle tylko poniżyć ja z zazdrości.

Oops, czy powinnam sie w takim razie bac? Hehs, nie. One będą sie baly mnie tknąć, wiem o tym. Raczej nie wchodzimy sobie w droge, znacie juz mój charakter i wiecie, ze nie warto.

- Candice, masz racje, dowiedz sie czegoś o nim. Dlaczego sie przeprowadził, gdzie wcześniej mieszkał. Lubisz takie sprawy nie? - spytałam zmęczona chowając głowę w dlonie

- Próbowałam, sekretarka mi nie udzieli informacji, a sam OW nic nam nie powie - wyjaśniła, przewracając oczami

Naprawde dziwne, ze sekretarka nie chce podac ci danych osobowych nowego ucznia. Toż to skandal.

- OW? - Jennifer spojrzala zdziwiona na Kate

- Obiekt westchnień - westchnęła z Candice teatralnie

- Zupełnie jak WC albo OB wymyślcie sobie inny skrót - kiwnęłam glowa

Nie będę udawac, ze pomimo calej mojej arogancji i sposobu zachowania to nie jest tak, ze jestem ciągle zła lub coś mi sie nie podoba. Ja czerpie z tego przyjemność. Tylko w inny sposób niz normalni ludzie. Ale to juz zauważyliście.

Nagle podniosłam głowę czując jak stolik drgnął pod naciskiem.

Jakże mi milo, ze cie widzę, myślę kiedy zauważam, ze przede mna stoi Jenny Hewitt. Jak to ludzie mówią, moj potencjalny wróg. Przyczepiła sie jakaś dziwna i ma ciągle problemy. Nie wiem co z nia jest nie tak, ale nic jej nigdy nie zrobiłam, wiec nie wiem w czym lezy problem. Wiedziałam, ze to szkolą szajbusow.

- Ladna torba - odparłam patrząc na podróbę Chanel która postawiła przede mną. Na mojej twarzy pojawił sie sztuczny uśmiech - Czemu zawdzięczam te wizytę?

- Odczep sie od niego co?

Kurna, czy cala szkoła wie o tym, ze, omg, Ashton Irwin spojrzał na mnie przez ułamek sekundy. Naprawde to takie niesamowite , zeby nawet Jenny mogla sie podniecać?

- Jenny zapomniałaś swoich tabletek na uspokojenie? Złość pieknosci szkodzi

Patrzyłam na nią, dosłownie jak wybucha od środka, czekałam tylko na moment az tupnie noga i zacznie sie krzywic. Jenny to takie duze dziecko. Rozpieszczone dziecko

- Tylko cie ostrzegałam

- Uuu powiało grozą - przewróciłam oczami, a później znów spojrzałam na nia

Zacisnęła usta w kreskę i próbując zachować resztki godności odeszła od nas.

- Boze, ale jestem okropna - powiedziałam z ironia i rozbawieniem

Jennifer zaczęła sie śmiać

- Ktoś musiał przywrócić ja do porządku. Mala Jenny szuka towarzystwa

- O ile pamiętam,nie podeszłam do ciebie mówiąc odczep sie od niego

Jennifer zaśmiała sie. Trudno by bylo, żebym jak sześciolatka powiedziała do niej cos w tym stylu.

- Fakt. Ty powiedziałaś cos znacznie gorszego - zachichotała

Uśmiechnęłam sie.

Wtedy zauważyłam, ze przy wejściu do stolowki stoi Ashton. Obserwował nas, mogłam to wyczuć, ale kiedy napotkał moj wzrok szybko oderwał sie od pnia drzewa i zniknął mi z oczu. To bylo jakieś dziwne. Chłopak ze snu byl jakiś dziwny

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro