13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NIE PODOBA SIĘ, NIE CZYTAJ

Pov Holly.

Weszłam pod kołdrę zachowując jak największą ciszę. Po kilku godzinach była grobowa cisza. Matka chyba śpi. Dziwnie pić mnie się chce.

Zwinnie jak geperd zeszłam do kuchni. Przy okazji wypierdoliłam się o kosz na śmieci. I teraz śmierdzę jak Karczewski (Bez obrazy kolego ;){Kolego do kosza na śmieci} ,, taaaa to mój popierdolony znajomy ze szkoły , bez komentarza)

Nalałam sobie czegoś tam z barku. No, raz się żyje. Jednym duszkiem wypiłam zawartość szklanki.

Pppppali!! Czego ja się napiłam?! Fu, fu , fu arkohol fu. No ale..m nawet dobry. Nie powiem, muszę częściej go pić. Na imprezach zawsze go unikałam... Ale teraz? Mogę nawet za niego wyjść.

-Co ty do cholery robisz?- z góry zeszła Sam - kurde śmierdzisz jak stado lam

Cicho się zaśmiałam

-Pomóż mi tu to posprzątać!- wydarła się na mnie cicho. No tak, na podłodze były śmieci z kosza. Pobawimy się w śmieciarkę.

Do metalowego pudełka zaczęłam wsadzać wszystko co było na dywanie. I tak będzie czuć, w końcu dywan to zaabsorwuje. No trudno.

-Co się tutaj dzieje?-  do kuchni weszła matka z wodami pod oczami. Jej oczy były całe czerwone. Mam złe przeczucia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro