15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NIE PODOBA SIĘ, NIE CZYTAJ

Pov Tiffany

Siedziałam w pokoju z Holly. Niby jest odemnie starsza, a głupsza. Chyba nawet przedszkolak jest od niej mądrzejszy.

-Nad czym myślisz?- spytała mnie, szturchając moje piękne ramię swoim brudnym palcem.

-O tym czy ty udajesz, czy naprawdę jesteś taka głupia - uśmiechnęłam się głupkowato. Może nie zbyt ją lubię, ale nie chcę by dzidzia się rozpłakała przez to.

-Jesteś chamska - skomentowała i odwróciła się w stronę okna. I się obraziła, brawo ona.

-Ej...- szturchnęłam ją lekko w ramię

-Daj mi spokój - w jej głosie słychać było smutek. Nie chciałam.

-SIS...- patrzyłam na nią oczami pieska, chociaż i tak tego nie widzi.

-Zostaw mnie!- powiedziała i wybiegła z pokoju. Co ja zrobiłam? Źle się z tym czuję. Smuteczeg.

-Holly!- krzyknęłam za nią. Nic, zero reakcji. Idealnie. Nie to nie. Zeszłam na parter i ubrałam buty do wyjścia na dwór.

Napisałam sms'a do Samanty, że wychodzę. Zero odpowiedzi. Pewnie ma wyciszony telefon. Pewnie tak, eh...

Idź do parku, ktoś tam na ciebie czeka.

Wiedziałam, że powiedziała to ta kałamarnica bez twarzy. Nie, napewno nie pójdę do parku, a tak bardzo chciałam.

Nie bój się, nic ci nie zrobimy...

To jest ich już kilka? Może po proszę mamę by zabrała mnie do psychologa? Pewnie gdzieś tam trafię, że słyszę głosy. Nie, nie ma mowy. Nie powiem jej.

Tiffany proszę, Masky będzie smutny

Masky? Kto to? Skąd zna moje imię? Czemu chce bym się z nimi spotkała? Zbyt dużo pytań a tak mało odpowiedzi.

Tiffany...

Głos w mojej głowie był smutny jak Holly. Może pójdę do tego parku? W końcu powiedziała kałamarnica, że nic mi nie grozi. Jestem głupia, że chcę to zrobić.

A więc? Tylko proszę, nie mów na mnie kałamarnią... Jestem Slenderman

E... Ok... Jak się z nim dogadać?
Slendermanie.... Mówię ci, że nie chcę tam iść ale pójdę. Japier papier, jak to brzmi.

Zaśmiałam się i poszłam w stronę tego wielkiego parku na skraju miasta. No to mam daleko... Następnym razem wezmę kartę miejską Sam. Lepiej jechać autobusem niż iść z buta.

Dziękuję

Mam już tego dosyć. Niech znajdzie sobie inną osobę do nagadywania w głowie. Nie chcę słyszeć takich głosów jak ten, a jeżeli to nie jest koniec?

Zatrzymałam się przed pasami. Eh... Czerwone. Niech się szybciej ono zmieni...

Pomarańczowe...

Zielone.

Zaczęłam iść przez pasy. Usłyszałam trąbienie, spojrzałam w tamtym kierunku i jedyne co widziałam to światło a potem nic, tylko w głowie ktoś mi cicho mówił "uciekaj"....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro