17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NIE PODOBA SIĘ, NIE CZYTAJ


pov Toby

Wszyscy mnie zostawili! Co za świnie! Hoodie poszedł do Sam a Masky z Slenderem do parku. A ja co mam robić? Nuuuuuuudzę się.

-Witaj...- zza drzewa wyszła Shadown ( nie wiesz kto to? Zapraszam do Smile||Shadown. Ps. Tutaj jest normalnie Creepy, a nie tak jak w końcówce Smile. Wszystko jest tak samo prócz końcówki, chodzi mi tylko o historię Shadown xd** też się pogubiliście?**)

-Witaj Sofi...- była jak zawsze blada. Szkoda, że się zmieniła.

-Co tak smutasz?- spytała

-Jak mam komuś pokazać, że go kocham?- zobaczyła duże oczy

-Ale nie jesteś gejem?- spytała, a ja się zaśmiałem.

-Nie, nie jestem gejem

-A co z Nightmare? ( też będziecie mieli w Smile||Shadown. )

-Wiesz... No kocham inną!- uśmiechnęłem się do niej.

-oup...- posmutniała - no trudno! Powiedz kto ci się tak podoba?- uśmiechnęła się

-E.. Nie znasz

-Mów

-Po co? Nie znasz jej

-Mów!- z bluzy wyjęła nóż.

-Ej! Bez rozlewu krwi!- broniłem się

-To Gadaj!- jej oczy świeciły jak gwiazdki, ale ta zadziorna mała dziewczynka była bardziej zwariowana i miała ładniejsze oczy od Shadown.

-Taka super dziewczyna, którą ostatnio spotkałem...

-Czyli kto?- brunetka traciła cierpliwość. Łatwo to było u niej poznać, zawsze wtedy się irytowała i denerwowała. Dziwię się jak Jeff wytrzymuje z tą wiedźmą.

-Taka...

-Chłopie co ty srasz na kiblu czy rozmawiasz? - wtf?!

-E....

-Kurde Felek! Później mi powiesz, spóźnię się na spotkanie!- spojrzała na zegarek, który tydzień temu dostała od swojego chłopaka! To nie fair! Wszyscy już prawie kogoś mają! Chcę mieć dziewczynę... Albo chociaż chłopaka! Ale nie zbyt podoba mnie się zmiana orientacji...

Shadown uciekła głębiej w las, znowu sam... Ej no! Masky miał mi upiec gofry! Moje kochane!

Tylko gdzie on jest? Może odwiedzę Hoodiego?

**********

Byłem w krzakach, przy domu Samanty. Czemu mają tutaj tak dużo różnych ostrych krzewów?

-wiesz co?- usłyszałem głos Hoodiego. Wychyliłem się z tej gęstwiny idealnie, kiedy mój przyjaciel pochylał się nad dziewczyną, po czym ją... Pocałował. Ja się zaraz rozpłaczę  (Forever time xD)
Wyszedłem z róż i patrzyłem jak te gołąbki się całują, nic sobie z tego nie robią, że tutaj stoję. Zaraz się zrzygam, nie dobrze mi.

-Ja chcę dziewczynę!- krzyknęłem, a Hoodie i Sam odskoczyli od siebie jak poparzeni.

Przyjaciel był widocznie wkurzony a dziewczyna zawstydzona. Nawet taki cichacz jak Hoodie znalazł sobie dziewczynę! Też chcę...

-No co?- chłopak patrzył na mnie jakby chciał mnie zabić, ojć, przecież jeden pocałunek w tą czy tą nic nie robi.

Poleciała muzyczka z telefonu Sam. Dziewczyna odebrała telefon.

-Tak, tak...- mówiła, a jej głos się łmał.

-Toby, masz wpierdol - powiedział Hoodie.

-Oh, ale problem masz!- powiedziałem

-Ale ... Ale jak to?- dziewczyna powiedziała do telefonu, po czym się rozpłakała. Hoodie szybko ją przytulił.

-Dobrze, tak ,ok...- Sam rozłączyła się i przytuliła do przyjaciela. Idealnie, też chcę z kimś się przytulać!

-Ciiiii, co się stało?- spytał proxy.

Dziewczyna przez chwilę jeszcze płakała, po czym powiedziała:

-Tiffany... Ona.... Ona... Może umrzeć - po czym znowu się rozpłakała.

Niech ona nie płacze... Bo też się rozpłaczę. Nie no... Uroniłem łezkę

-Sam, bo też się rozpłaczę!- dziewczyna ani na chwilę nie przestawała szlochać. Nie rozumiem kobiet!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro