24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Effie

Jechałam autem do szpitala. Te dzieci mnie wykończą. Nie rozumieją, że wszystko robię dla ich bezpieczeństwa. Przecież wiem lepiej niż one. Za moich czasów dzieci musiały się słuchać rodziców w wszystkim, a nie, ż teraz to takie wygadane bachory.

Zatrzymałam się na światłach. To wszystko mnie przerasta.
Zapaliło się zielone. Skręciłam w prawo, w stronę lasu, w którym był szpital. Jak zawsze duże kolejki. Zatrąbiłam na kierowce przedemną. Wariat! Zatrzymuje się na zielonym, co za daltonista.
Zaparkowłam auto tuż przy szpitalu. Wybiegłam z niego by jak najszybciej być u córki. Próbowałam się uspokoić, nie chce wzbudzić podejrzeń.

Weszłam do budynku. Rozległ się huk i głos syren.

-Co pani robi??! Trzeba uciekać! Budynek się pali!- krzyczała do mnie pielęgniarka. W moich oczach pojawiły się łzy. Tiffany...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro