Day #17 - washing something

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ship; Piotr Żyła x Maciek Kot


-Wystarczy zostawić was samych i takie coś się dzieje.
Kamil po wejściu do pokoju kumpli z drużyny, zaniemówił. To co tam zastał przeszło jego najśmielsze oczekiwanie. To chyba jednak nie był dobry pomysł, by Maciek i Piotrek byli razem w pokoju. Zwłaszcza,że lubili organizować ostro zakrapiane imprezy, gdzie królowali oczywiście oni, jak i Anze Lanisek i Richard Freitag. Najbardziej imprezowa czwórka wśród skoczków. Lider drużyny stanął w progu i nie poruszył się ani o krok. Pokój, w którym zameldowani byli Piotrek i Maciek przedstawiał widok wprost katastrofalny. Dwa łózka,normalnie zepchnięte razem, by wygodnie się chłopakom spało,teraz były połamane. Deski spod materacy wyłamane, rama jednego z posłań pęknięte. Pościel leżała na podłodze, gdzie walały się również butelki oraz puszki po piwie. Pozostałości po wczorajszej imprezie, którą jak zwykle zorganizowali Polacy wraz zLaniskiem i Freitagiem. Kamil uczestniczył w niej, ale tylko częściowo, bo chciał się wyspać przed treningami następnego dnia. Słyszał, że zabawa trwała niemal do 3 nad ranem i została przerwana przez najście trenera Horngachera.
- Nie narzekaj.Było przednio, hehe. - Piotrek wyszedł z łazienki ze szmatką i jakimś płynem w ręce. Musieli przecież posprzątać pozostałości po imprezie roku, która zdarzała się przynajmniej raz w tygodniu.
- Było przednio? Czy ty widzisz jak wygląda wasz pokój? - Maciek, który akurat mył okna, wywrócił oczami i kontynuował to co robił. Gnębił go kac i nie był zbytnio rozmowny. Nie to co Piotrek, który chyba podobnie jak Freitag nabawił się odporności na byle jaki kac. Energicznie zabrał się za sprzątanie, zgarniając puszki i butelki do worka na śmieci.
-Eee co ty gadasz. Posprzątamy, umyjemy i pokój będzie czyściutki.Gorzej z łóżkami. Z Maćkiem chyba pokryjemy koszty naprawy i wymiany. Richi też będzie się musiał złożyć. - Żyła podrapał się po głowie. Po raz pierwszy impreza wymknęła się spod kontroli i uszkodzeniu uległy meble w pokoju hotelowym.
- No ja mam nadzieję. Sprzątajcie, ja idę ogarnąć innych. - Kamil szybko opuścił ich pokój, zamykając za sobą cicho drzwi. Po jego wyjściu, Maciek walnął ścierką o parapet i oparł się o niego,pocierając swoje czoło.
- Co Maciuś? Kac morderca nie ma serca? - Piotrek zarechotał swoim charakterystycznym śmiechem,odkładając czarny worek przy wyjściu.
- Weź się przymknij,Żyła. Nie pamiętam połowy z tego co się działo. Jeszcze mnie głowa tak cholernie boli. - najwyraźniej kocur nie był w nastroju do rozmowy.
- To co? Może papryczki spróbujesz albo wiem! Od Laniska zgarnę trochę majeranku. Szybko ci przejdzie. - Maciek zmierzył go groźnym spojrzeniem.
- Majeranek od Laniska? Prędzej ja skończę w kiblu niż lepiej się poczuję. - warknął brunet.
-No, ale przynajmniej jeden problem będziesz miał z głowy. A mianowicie kac. - Piotrek wzruszył ramionami. Chciał mu tylko pomóc.
- To chyba podziękuję za takie rady. Nadal mi się odbija wczorajsza papryka zmieszana z wódką.
- Mówiłem, żebyś tyle nie chlał przy papryce. Ona sama w sobie jest mocna.
- No,ale że aż tak? Jak ty żeś ją zrobił?
- A to jest już moja słodka tajemnica. - Żyła ponownie zarechotał i wrócił do sprzątania, a Maciek wciąż zastanawiał się nad tajemną recepturą marynowanej papryki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro