Rozdział 3 Smak radości

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



26 listopada 2XXX

Chłopcy dzisiaj cały dzień byli na lodowisku zaś rodzice Katsukiego wyjechali na jakiś konwent i tym magicznym sposobem Roxanna została sama w kompleksie mogąc zrobić to co planowała od wczorajszego wieczora. Niestety Nikiforov nie dawał jej nawet chwili wytchnienia wrzucając co chwilę jakieś głupoty na swojego Insta. Skrzywiła się przerzucając zdjęcia na których pojawiła się ona i które miały tysiące wyświetleń — jednak najgorsze miało dopiero nadejść. Najechała na zdjęcie z Yurio, które zrobił im Victor na siłę twierdząc, że każdy powinien poznać kobietę, która będzie pisała pierwszą w życiu biografię chłopaka. Co jeszcze było głupsze? Zmusił Plisetsky'ego by położył swoją dłoń na jej ramieniu jak dobry przyjaciel, a tylko ona mogła wyczuć jak on mocno ją zacisnął.

Uśmiechnęła się lekko na wspomnienie wczorajszego wieczora. Oprócz tych paru niekomfortowych dla nich sytuacji spędziła go naprawdę cudownie! Zwiedzanie tego miasta wieczorem było niesamowite w towarzystwie trójki najlepszych łyżwiarzy figurowych na świecie. Popatrzyła w dół na pasek z komentarzami, który mogła sobie rozwinąć. Zamarła z przerażoną miną widząc parę z nich na których wiele fanek blondyna życzyło jej powolnej śmierci. Psychofanki są straszne. Odłożyła telefon na blat przygotowując sobie już składniki na pierożki. Jej kot się ucieszy! Zawsze świeże pierożki są lepsze od odgrzewanych — zwłaszcza posiadając przy tym rybę zwycięstwa.

Otworzyła papier patrząc na bezgłowe stworzenie, które już tylko czekało na poszatkowanie by skończyć jako nadzienie w cieście.

— Victor debilu widziałeś może moje... — Yurio zatrzymał się przy wejściu do kuchni widząc zamyśloną dziewczynę, która ugniatała ciasto na to jak myślał pierogi. Rozejrzał się po pomieszczeniu zdając sobie sprawę, że była sama. Lavrova skupiona na swojej pracy nuciła sobie zadowolona do muzyki z radia nie zdając sobie nawet sprawy z stojącego za nią zagrożenia.

Blondyn odrzucił łyżwy na bok ruszając w jej stronę. Miał zamiar jej powiedzieć, co myśli o zbytnim spoufalaniu się z prosiakiem i Victorem. To jego przyjaciele! Niech znajdzie sobie modliszka własnych. Stając już dosłownie za nią zobaczył poszatkowaną rybę przygotowaną już do pierogów.

— Wrzucasz ryby do pierogów? Ochujałaś? — Podskoczyła odwracając szybko głowę za siebie zamierając, bo jej twarz była blisko niższego łyżwiarza. Jak w spowolnionym filmie oboje odskoczyli od siebie i kobieta wylądowała prawie, że na stole wywalając rybę za to Plisetsky stanął po prostu kawałek dalej czując jak serce mu szybko bije. To było zdecydowanie za blisko.

— Czyś ty zgłupiał Yuri? — Uklękła szybko zbierając kawałki ryby, które pofrunęły po całej podłodze nie chcąc na niego patrzeć. Dalej była czerwona, ale bardziej chyba przerażona jego skradaniem w kuchni — jak chciałeś mnie doprowadzić do zawału serca wystarczy wrzucić mi pająka do łóżka. Nie mieliście czasem jeździć cały dzień?

Blondyn nic nie odpowiadając podszedł do niej także klękając i zbierając kawałki biednego stworzenia. Zdziwiona Roxanne prawie upuściła zebraną już część niedowierzając w to co widzi. Od dwóch dni była raczej tłamszona przez tego nastolatka i miała wrażenie, że najchętniej wpierdoliłby ją w pierwszy lepszy samolot byleby nie musieć jej oglądać, a teraz pomaga jej zbierać rybę z podłogi? W pewnej chwili chcąc sięgnąć po jeden z kawałków to samo zrobił chłopak przez co ich dłonie się zetknęły i spojrzeli na siebie.

— Wybacz. Nie zauważyłam, że po to sięgasz.. — Podniosła się szybko wrzucając rybę na stół starając się opanować przerażenie jakie ją ogarnęło. Widząc jak wczoraj tańczył na lodzie nie potrafiła się tam dzisiaj znowu pojawić. I tak patrzy na niego inaczej niż wcześniej. Czuje to w kościach, a jego podejście się nie zmieniło.

— Możesz odpowiesz mi wreszcie na pytanie, co?

— Ja.. jaki pytanie? — Odwróciła się w jego stronę patrząc na Yurio, który za jej śladem odłożył rybę na blat podchodząc do umywalki by umyć ręce. Będzie śmierdział rybą na treningu to Nikiforov na pewno go wygoni, a wtedy on go zajebie łyżwą.

— Jesteś taka tępa czy udajesz? Zapytałem kurwa po jaką cholerę robisz pierogi z rybą.. Kto ci to kurwa zje?

— A wyobraź sobie, że mój pierożek je bardzo lubi. Dla ścisłości pierożek to mój kot kurwa mać — Nastolatek uniósł zdziwiony brew. Czy właśnie usłyszał, że ta pojebana kobieta robi pierogi dla swojego kota? — TAK JESTEM POPIERDOLONĄ KOCIARĄ ROBIĄCĄ PIEROGI DLA SWOJEGO UKOCHANEGO KOTA I CHUJ CI DO TEGO!

Zirytowana odwróciła się do niego plecami wracając do gniecenia ciasta. Kto jej to kurwa zje. Jebany no jest bezczelny. Blondyn stał jeszcze chwilę próbując przetrawić opierdol jaki przed chwilą dostał niedowierzając w to co słyszał. Ona cały czas była taka cicha i znosiła jego humory, a tu proszę. To babsko też potrafi pokazać pazurki. Prawy kącik jego ust uniósł się odrobinę by zawrócił biorąc już swoje łyżwy.

— Ja także jestem kociarzem — Zdziwiona odwróciła głowę w stronę już szykującego się do wyjścia Yurio — nie zapomnij tego uwzględnić w mojej biografii. Mój kot z chęcią spróbuje tych pierożków.

Wyszedł z kuchni zostawiając kobietę, która stała dalej z jedną ręką w cieście patrząc na wyjście jak ciele w wymalowane wrota. Jak tylko usłyszała zamykające się drzwi uśmiechnęła się do siebie wracając do gniecenia ciasta i nucenia kolejnej piosenki z radia. Właśnie dostała pierwszą z wiadomości do biografii, a w dodatku Plisetsky chce dla swojego kota jej pierożków. Niby zwykłe zdanie, ale dla niej brzmiał niczym symfonia dla uszu. Jeszcze nikomu oprócz swojego kota nic nie gotowała, więc świadomość gotowania dla drugiego puchatego stworzenia spowodowała u niej jakby dostała skrzydeł. Zupełnie jak Yurio na wczorajszym treningu.

***

Blondyn wyszedł z budynku chcąc już wrócić na lód i prawie podskoczył, kiedy przed jego twarzą niczym duch pojawił się Victor z uśmiechem niczym psychopata. Stali tak chwile w ciszy jakby się nie znali po czym zirytowany chłopak podparł biodra mierząc swojego mentora od góry do dołu.

— Czego?

— Widziałem cię w kuchni z Roxannką! — Brew nastolatka uniosła się do góry widząc wypisaną na twarzy mężczyzny ekscytację. Co jest kurwa? — co tam robiłeś?

— To co zwykle. Opierdalałem ją.

— Nie wyglądało to na twój typowy opieprz — Zatrzymał się odwracając głowę w stronę Nikiforova, który dalej nie zmienił swojego położenia jednak widać było, ze nie ma zamiaru wracać już dzisiaj na lodowisko. TO NA CHUJ ON SZUKAŁ TEJ JEBANEJ SZMATY?! — mówienie o sobie jako kociarzu to ciężko nazwać opie...

— Pieprz się stary dziadu! — Obrócił się zirytowany łapiąc już za rower wskakując na niego nawet nie czekając na odpowiedz wyższego łyżwiarza do którego właśnie podbiegł czarnowłosy patrząc to na Plisetskye'ego to na Victora. Nacisnął mocniej pedał ruszając rowerem wyjeżdżając niczym dziki rajdowiec z podwórka — WRACAM NA LODOWISKO! NIE CZEKAJCIE Z KOLACJĄ PRZEGRYWY JEBANE!

Przegrywy? Mężczyźni spojrzeli na siebie po czym z powrotem na drogę, gdzie wściekły nastolatek już zniknął pozostawiając po sobie tylko ślady kół. Biedny rower.. Platynowowłosy podszedł do drzwi wejściowych otwierając je cicho zaglądając do środka by za raz za nim wszedł Katsuki. Przez to, że każdy dzisiaj wyjechał było tutaj zdecydowanie za cicho i brakowało mu nawet tego jego pudla, którego zabrało małżeństwo ze sobą. Jedyną rzeczą jaką można było zobaczyć to smacznie chrapiącego Pierożka na jednej z poduszek. Yuri odkąd jest tutaj Lavrova ani razu nie głaskał jej kota, więc ruszył sobie między stołami schylając się przy srebrnym kocie. Mięciutki! Zaczął go drapać za uchem słysząc zadowolony pomruk kocura, którego długie kłaki mogłyby spokojnie być dla kogoś peruką.

Nikiforov jak Japończyk ukląkł z drugiej strony także zaczynając drapać zwierzę tyle, że po brzuchu. Pierożek rozkładał się zadowolony czując jak mężczyźni drapią go w jego ulubionych miejscach. W pomieszczeniu czuć było zapach pieczonego ciasta wymieszanego z jakimś innym specyficznym, który zalatywał spokojnie do ryby.

— Pierożku idzie twoje cieplutkie ulubione danie! — Brunetka wpadła do salonu trzymając w dłoni talerz i otworzyła szerzej oczy widząc dwójkę łyżwiarzy nachylonych nad jej kotem, który chyba był bliski ekstazy. Mężczyźni słysząc głos kobiety podnieśli głowy patrząc na nią i zapadła cisza.

— PIEROGI! — Podekscytowany Nikiforov nagle się poderwał z miejsca i nim dziewczyna zdążyła go uprzedzić złapał za jednego z nich gryząc kawałek. Pierw nic się nie działo po czym chłopak skrzywił się lekko — z rybą?

— To dla kota Victorze.. — Zagryzła wargę chcąc być poważna, ale ciężko jej to szło widząc jak chłopak próbuje nie zwymiotować. Im więcej z nimi czasu spędza tym bardziej zaczyna uważać tego łyżwiarza za stan umysłu. Jak on mógł zdobywać te wszystkie nagrody będąc tak dziwnym człowiekiem?

— Lepisz pierogi dla kota? — Katsuki wyjrzał zza stołu nie przerywając drapania kocura, który nie zwrócił uwagi na ciepłe danie, bo zbyt wczuł się w pieszczoty od Japończyka.

— Nie bez powodu ma takie, a nie inne imię. Patrzcie. — Podeszła do stołu kładąc talerz centralnie przy śpiącym jeszcze kocie. Jak zwierzę tylko poczuło zapach dobrze mu znanego dania poderwał się z poduszki teraz ignorując już drapanie zdziwionego czarnowłosego i rzucając się na jedzenie.

Chłopak patrzył to na jedzącego kota to na zadowoloną z oglądania tego kobietę. W ogóle zwierzę może coś takiego jeść i się nie otruje? Makkachin jak najadł się ciasta o mało nie spotkał się z tamtym światem, a tu proszę. Prawdziwy rosyjski kot. Roxanna wyciągnęła dłoń zaczynając go delikatnie głaskać po karku, a kot przestał na chwilę jeść by polizać ją po ręce i wrócić do wcześniejszej rzeczy. Nikiforov stojąc z boku obserwował Lavrovą uśmiechając się jak to zawsze miał w zwyczaju przypominając sobie irytację blondyna, który niczym szarańcza ruszył z powrotem na lodowisko.

— To takie urocze, kiedy miłość łączy pasja do czegoś — Zdziwiona odwróciła głowę w stronę Rosjanina, który chyba już pływał we własnych myślach, bo jego twarz zaczęła powoli dostawać rumieńców. Brew dziewczyny uniosła się do góry widząc jak mimika człowieka zmienia się coraz bardziej niczym przy zjedzeniu kawałka tego pierożka. Będąc tak w swoim świecie całkiem zapomniał, że dalej trzyma ciasto w ręce biorąc kolejny kęs by zaraz go wypluć — ciasto dobre... ale nadzienie beznadziejne..

Brunetka i Yuri spojrzeli na siebie uśmiechając niepewnie, a w tym momencie w oczy dziewczyny rzuciła się obrączka chłopaka. On ma żonę? Nic nie było jej o tym wiadomo. Widząc, gdzie patrzy kobieta czarnowłosy zarumienił się lekko chcąc już ukryć dłoń jak zobaczyła ten sam pierścień na placu platynowowłosego. Dobry Boże.. Słyszała, kiedyś o tych obrączkach jako symbolu szczęścia, ale oni jeszcze ich nie ściągnęli? Przecież jest już dawno po mistrzostwach i następne są dopiero za rok.

— Przepraszam przez chwilę myślałam, że masz żonę Yuri — Podrapała się zakłopotana po głowie i pokazała po chwili na dłoń Nikiforova — zapomniałam, że mieliście obrączki szczęścia na zawodach.

— Och.. ale myśmy się zaręczyli — Że, co kurwa? Twarz Katsukiego na wspomnienie Victora zrobiła się jeszcze bardziej czerwona o ile to możliwe i pewnie zapadł by się pod ziemię jakby mógł. A no to też jej się kiedyś obiło o uszy, ale to pewnie tylko taki żart. Tak, żart! Przecież to nie możliwe by ta dwójka ze sobą, a jeśli... Stop nie myśl za dużo, bo się przegrzejesz. Zwłaszcza wyobrażając sobie coś takiego.

Za chwile do jej nozdrzy uderzył zapach czegoś mocnego i popatrzyła szybko w stronę kuchni.

— Coś się chyba pali.. — Starszy z łyżwiarzy zaczął wąchać w powietrzu widząc małe ciemne kłębki jakby, ktoś do środka wpuszczał mgłę. Lavrova wrzasnęła przerażona przypominając sobie o dalej piekących się pierogach i poderwała się z ziemi rzucając na ratunek pewnie już i tak spalonemu ciastu mijając Nikiforova, który jak w spowolnionym tempie patrzył za nią — nie martw się Roxcia! W razie, co kupimy nowy piekarnik!

KURWA ROXCIA?!

***

Yurio kręcił się na lodowisku już dobre parę godzin trenując skoki i warcząc do siebie pod nosem jak wściekły kot. Jak zwykle jego trener go wyślizgał wracając do domu szybciej. Na chuj on się w ogóle zgodził by tutaj przylecieć i trenować pod okiem Victora, kiedy ten wieprz dalej jest jego rywalem? Od kiedy ten czarnowłosy śmieć został pod jego opieką ten debil po zanim świata nie widzi.

— KURWA! — Zacisnął mocniej dłonie okręcając się by wykonać skok zaraz opadając pewniej na lód. Skup się! Musisz być lepszy niż ten tłusty Japończyk. Nie ważne jak schudnie dla niego zawsze będzie tłustym jebanym wieprzem, który ryczał w pierdolonej łazience po przegranej.

Muzyka się wyłączyła i nastolatek pełen nienawiści do świata podjechał do końca lodowiska chcąc włączyć ją kolejny raz. Pewnie jak tak dalej pójdzie znienawidzi ją jeszcze bardziej niż te popieprzoną dwójkę wzajemnej adoracji. Miłość. Tak kurwa Miłość! CO TO NIBY ZA JEBANE UCZUCIE?! Spojrzał na swój telefon odwrócony tyłem ukazując jego ukochanego case'a z białym tygrysem. Uniósł aparat okręcając go w dłoniach i naciskając przycisk odblokowania by zobaczyć godzinę — zabawne był już na lodzie dobre cztery godziny odkąd wypadł jak burza z łaźni.

Zobaczył nowe wiadomości, gdzie miał wyświetlone tysiące życzeń od fanek jak w oczy rzucił mu się mało znany mu profil w proponowanych. Zmrużył oczy by mu się lepiej przyjrzeć, bo zdjęcie skądś kojarzył. Popatrzył na pseudonim KociaPanna. Nacisnął guzik by włączyć profil i pierwsze co mu się rzuciło w oczy to zdjęcie rozwalonego pierożka na łóżku, który miał chyba więcej lajków niż niektóre porządne zdjęcia. Poważnie.. Koty naprawdę rządzą Internetem, ale musiał przyznać iż widok Pierożka rozczulał nawet jego i sam nacisnął lajk. Wiedząc już kogo to profil chciał się wycofać, ale nie potrafił się powstrzymać oglądając coraz więcej zdjęć, których w większej części królował srebrzysty Maine Coon od malutkiej puszystej kulki po wielgaśnego kocura, którego sierść mieniła się w słońcu niczym psu jajca. Jak nic to nie był Photoshop. Może te pierogi mają w sobie jakiś składnik na ich futro?

Wreszcie znalazł zdjęcie, które musiało być jakoś niedawno zrobione ponieważ była na nim także Roxanna w kocich uszach i krótkiej czarnej sukience przytulająca do siebie srebrzystego kocura. Zwierzę miało na głowie czapeczkę urodzinową ze swoją małą podobizną i zobaczył niżej oznaczenia na temat jego urodzin. Ona nawet obchodzi z nim jego urodziny? Szalona. Drgnęły mu usta i nacisnął kolejny lajk myśląc czy to zdjęcie nie pobrać sobie na tapetę — no może nie na tapetę główną, ale zostawi sobie je w galerii. Jak tylko ściągnął zdjęcie zobaczył znajomych i wtedy w jego oczy rzuciło się coś przez co krew w nim zawrzała.

— Co to jest do ciężkiej kurwy...? — W nowych znajomych zobaczył zdjęcie uśmiechniętego Nikiforova i tego pierdolonego prosiaka. TO ONA ICH ZAPROSIŁA DO SWOJEGO PROFILU, A JEGO KURWA JUŻ NIE?! Chciał już cisnąć telefonem o ziemię, kiedy usłyszał wołanie i spojrzał w górę widząc na samym szczycie Lavrovę z koszyczkiem. — czego kurwa? Nie widzisz, że ćwiczę?

— Z telefonem w dłoni? To łyżwiarz ma mieć także sprawne palce? — Zacisnął usta w wąską linię patrząc na dziewczynę, która musiała tutaj przebiec kawałek, bo wyglądała na zmachaną bardziej niż on. Po chwili uśmiechnęła się widząc niezadowolone spojrzenie nastolatka i potrząsnęła koszyczkiem — ćwiczysz już wiele godzin. Chodź coś zjeść. Ulepiłam więcej pierogów, a Victor mówił, że je lubisz.

— NIE JESTEM KURWA GŁODNY BABSZTYLU! — Nie minęło nawet parę chwil by z brzucha blondyna wyszło głośne burknięcie przez co poczuł jak się odrobinę rumieni jak na ustach dziewczyny pojawia się triumfalny uśmiech. Zeszła powoli na dół stawiając koszyk na ławce i chcąc nie chcąc głód wygrał by Yurio zszedł z lodu siadając po drugiej stronie koszyka patrząc w lewo.

Roxanne pokręciła głową zaczynając odkrywać ciepły koszyczek i do nozdrzy chłopaka doszedł przyjemny zapach jedzenia, które zawsze robił mu dziadek. Pierwszy raz od dłuższego czasu miał wrażenie, że mu zaraz język w dupę ucieknie. Podała mu w milczeniu jeden z pierożków by Plisetsky złapał go z chorą rządzą wygryzając się w niego od razu. FUKUSHNA! Ciasto było idealnie rozgotowane i odrobinę przypieczone, aż się rozpływało w buzi. W dodatku nadzienie doskonale zgrywało się z całością! Dawno nie jadł tak dobrych pierogów!

— Jeśli masz ochotę są jeszcze z potrawką — Pokazała palcem na ciemniejsze pierożki leżące w rogu koszyczka ułożone na sobie niczym Piramida Cheopsa — Katsuki mówił, że ci zasmakowały.

Prawie zakrztusił się jednym z nich słysząc imię swojego rywala i popatrzył wściekły w stronę nieświadomej niczego kobiety. SKĄD TEN WIEPRZ SIĘ WZIĄŁ Z NIĄ W TEJ JEBANEJ KUCHNI?! Owszem widział jak przybiegł za Victorem, ale kurwa... Pierw mu zabrał trenera. Teraz chce mu zabrać ją?! Nie ma tak kurwa! Chciwy, pierdolony, tłusty, zajebany, mazgaj! Złapał za telefon otwierając kolejny raz Instagram i klikając zaproszenie do znajomych.

— Akceptuj kurwa.. — Co? Jak to akceptuj — SŁYSZYSZ KURWA AKCEPTUJ!

Poczuła wibracje w telefonie i wyciągnęła niepewnie aparat widząc zaproszenie do znajomych przez profil chłopaka. Zdziwiona spojrzała w jego stronę przy okazji klikając akceptuj by po chwili także zobaczyć, że nastolatek wcześniej widział jej profil lajkując zdjęcia jej i Pierożka. Chciała się go już o to spytać, ale zirytowany nastolatek z rumieńcami na twarzy dobierał się dalej do jedzenia chyba nie chcąc już z nią o tym rozmawiać. Westchnęła opierając dłoń na policzku patrząc na chłopaka nic z tego nie rozumiejąc by zaraz na Sali rozbrzmiała piosenka z reklamy Coca-Coli Smak Radości.

Jeśli to ma być jej smak radości to jest bardzo dziwnego rodzaju.

~~*~~

26 listopada 2XXX

Sukces! Pierwszy fakt do biografii – blondyna jest kociarzem. Co z tego, że cholernie złośliwym i irytującym? Dalej lubi koty i w tym mojego Pierożka. (nie żeby go nie molestował non stop jak go widzi, że kot zaczyna go kochać bardziej niż mnie, zdrajca...) Bardzo mnie zdziwiła jego wizyta u mnie W KUCHNI i okazane zainteresowanie moją pracą. O dziwo – starał się być miły. Ale każdy wie, że to tylko piękna powłoczka. W środku jest coś, czego nawet nie chce opisywać. Czasami widzę go jako demona w anielskiej skórze. Tylko różki odstają spod tych anielskich, blond włosków. Od dwóch dni obserwuje jego relację z innymi ludźmi. I mogę śmiało powiedzieć, że współczuje Katsukiemu. Co śmieszniejsze, Victor nic nie robi sobie z zachowania blondyna, pokazując nam tylko ten jeden przerażający uśmiech. Brrr..
Dowiedziałam się także, oczywiście przy pomocy chłopców, że nasza rosyjska wRRRRóżka lubi pierogi z japońskim nadzieniem. Swoją droga, polecam spróbować – niebo w gębie. Widać to było na treningu, gdy przyniosłam je Plisetskyiemu. Wyglądał na zniesmaczonego, że wiem o tym, ale cieszył się jak dziecko, gdy tylko wziął gryza. Oczywiście musiałam udawać, ze nic nie widzę dla własnego dobra – inaczej pewnie uciąłby mi głowę łyżwą...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro