Rozdział 8 - Była sekretem ciszy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rain była osobą cichą i izolującą się od ludzi. Jej życie było monotonne i w sumie niezbyt ciekawe. Miała dosłownie wszystko. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Jej majątek szacowano na wiele miliardów dolarów, jednak nie miało to dla niej absolutnie żadnego znaczenia. Nie umiała się tym cieszyć. Tak jakby miała piękną zabawkę, a nie wiedziała jak się nią bawić. Nie wiedziała, ponieważ nie chciała tego wiedzieć. Pieniądze odziedziczyła po rodzicach, którzy zmarli, gdy miała trzynaście lat. Oboje zginęli w katastrofie lotniczej.

Miała jeszcze dwóch braci. Ryan był jej bliźniakiem, a Ethan był o siedem lat od nich starszy. Zaopiekował się nimi po śmierci rodziców. Ryan był kompletnym przeciwieństwem swej siostry. Zawsze wesoły oraz zawadiacki, uwielbiał kontakty z ludźmi. Miał wielu przyjaciół, a co za tym szło, często nie było go w domu. Pomimo że byli od siebie tak bardzo różni, łączyła ich zawsze niesamowita więź. Nikt tak dobrze jak Ryan jej nie rozumiał. Ethan chciał dać jej wszystko. Rozpieszczał ją, traktował jak małą dziewczynkę. Nawet teraz, gdy miała już dwadzieścia trzy lata. Jednak to właśnie z Ryanem rozumieli się najlepiej. Ethan był zazdrosny, gdy widział, że, pomimo iż daje swej siostrze wszystko, to właśnie Ryanowi udaje się wywołać na jej buzi uśmiech. To właśnie dlatego, zaczął coraz częściej wyjeżdżać. Podróżował po całym świecie. Po pewnym czasie nie mógł już pozostać dłużej w jednym miejscu. Wciąż gdzieś go nosiło, a powroty sprawiały mu szaloną radość. Gdy Rain wybiegała do niego i wpadała mu w objęcia. Siadali później wieczorami całą trójką, a Ethan opowiadał im od swoich podróżach. Opowiadał różne historie i uszczęśliwiało go to, jak rodzeństwo patrzy na niego z podziwem. A na koniec zawsze dawał im prezenty, które dla nich przywoził. I wtedy był naprawdę szczęśliwy.

Lecz po jakimś czasie, gdy emocje opadły, Rain ponownie zamykała się w sobie. Ryan uciekał gdzieś z domu, co sprawiało, że Ethan często złościł się na niego. Drażniło go to, iż zostawia siostrę samą. Ryan tłumaczył mu za każdym razem, że ona właśnie tego potrzebuje. Jednak Ethan nie potrafił tego zrozumieć i zaakceptować, a to sprawiało, że ponownie wyjeżdżał. Prowadził rodzinną firmę, więc przeważnie dotyczyło to interesów. Mimo wszystko każdy zdawał sobie sprawę, że jest w tym głębsze podłoże, a on po prostu nie potrafi znieść tego, że nie umie uszczęśliwić siostry, pomimo iż robił wszystko, co w jego mocy.

Często proponował Rain, aby pojechała z nim, ale ona zawsze mu odmawiała, ponieważ wolała zostać w domu. Czasami myślał, że może to jakaś choroba. Zawsze poważna, zamyślona i nostalgicznie smutna. Odmieniała się jedynie przy Ryanie, a Ethan nie potrafił tego znieść. Nigdy nie umiał jej zrozumieć, ponieważ mogła mieć wszystko. Mogła robić, co tylko chciała. Zachowywać się jak zwyczajny człowiek, który korzysta z życia we wszystkich jego aspektach. Podróżować, bawić się, robić szalone zakupy we wszystkich możliwych miejscach. Mogła być zwykłą dziewczyną, mieć przyjaciół i prowadzić szalone życie, ale ona wolała zamknąć się w czterech ścianach. Najbardziej ceniła swoją samotność, a tego właśnie Ethan nie potrafił zrozumieć.

W przeciwieństwie do Ethana, Ryan doskonale rozumiał siostrę. Czuł, że powinien dać jej spokój, gdyż zdawał sobie sprawę z tego, że jest w niej coś, co powinien w jakiś sposób uszanować. Gdy byli między ludźmi, Rain męczyła się jak ryba wyrzucona na brzeg. Wtedy oddalali się gdzieś, gdzie byli sami i rozmawiali. Wiedział, że to przynosi jej ulgę. Nie lubiła tłumów, gwaru, wiecznego gadania o niczym, pokrzykiwania pijanych gości, którzy ciągle czego od niej chcieli. Ponieważ była wyjątkowa, przyciągała uwagę i budziła ciekawość. Źle się z tym czuła, dlatego wolała gdzieś się ulotnić. W pewnie sposób się izolowała, a Ryan jej to ułatwiał. Widział jak to przyjmuje Ethan, który niczego nie rozumiał. Było mu go czasami żal, gdyż nie pojmował, że właśnie to powoduje, iż Rain się od niego odsuwa. Głównym powodem było to, że chciał ją za wszelką siłę uszczęśliwić. Próbował dać jej wszystko to, czego ona tak naprawdę nie potrzebowała. Jedyne co musiał zrobić, to wysłuchać siostry i zaakceptować jej potrzeby. Właśnie tego Ethan nie rozumiał.

Ryan wiele razy rozmyślał o tym, co jest powodem zachowania siostry. Bo przecież było to naprawdę dziwne. Młode dziewczyny nie izolowały się od rówieśników. Nie zamykały w swej przestrzeni, tym bardziej, że Rain była piękną, inteligentną i błyskotliwą dziewczyną. Takie dziewczyny zdobywają świat, osiągają sukcesy, a nie chowają się, kryjąc swe walory. Jednak takie były fakty. Rain od zawsze była inna. A po śmierci rodziców jeszcze bardziej zamknęła się w sobie.

Ich matka powiedziała mu kiedyś, że, pomimo iż jest zupełnie inny od Rain i stanowią swoje przeciwieństwo, to pewnego dnia przekona się, iż łączy ich o wiele więcej, niżby się tego spodziewał. Powiedziała mu też, żeby zawsze opiekował się Rain i troszczył o nią, a on wziął sobie to do serca. Ryan nigdy tego nie potrafił do końca zrozumieć, ale od tej pory inaczej patrzył na sprawę, więcej akceptował, i starał się uchronić siostrę przed całym światem. Nawet przed ich rodzonym bratem. Nie zwracał uwagi na jej drobne dziwactwa, nie wypytywał, dlaczego snuje się po domu, rozmyślając, jakby próbowała sobie o czymś przypomnieć. Nie dociekał dlaczego siada w oknie i patrzy przed siebie, tak, jakby na coś czekała. Ryan nie próbował wnikać w jej poczynania. Wiedział, że najlepiej będzie, gdy da jej spokój i po prostu to zaakceptuje. We Włoszech, w Salerno, mieszkał ich dziadek, Diego di Gennaro. Miał ogromną posiadłość na obrzeżach miasta i kilkanaście winnic w okolicy. Znali go jako człowieka, który wzbudzał powszechny szacunek. Surowy i groźny, kiedy trzeba, wpływowy oraz tajemniczy. Zarządzał ogromną firmą i był jednym z najbogatszych ludzi w całym kraju. Diego całą swoją miłość przelał na Rain po śmierci Marthy, jej matki.

Martha zajmowała wyjątkowe miejsce w jego sercu. Była dla niego córką, której nigdy nie miał. Gdy miała dwa lata znaleźli ją w jednej z winnic. Była zmarznięta i strasznie wychudzona. Diego pokochał ją już w chwili, gdy tylko zobaczył. Cała rodzina nalegała, aby odszukał jej krewnych i oddał im dziecko. Bo przecież dzieci tak po prostu nie znachodzi się na ulicy. To dziecko musiało mieć rodziców, który w tym momencie najprawdopodobniej umierali z niepokoju. To było nieludzkie i okrutne. Pomijając już sam fakt, że stanowiło przestępstwo. Chociaż to akurat stanowiło najmniejszy problem, gdyż ten człowiek bezkarnie mógł nawet porwać dziecko.

Rodzina próbowała wpłynąć na niego i nakłonić aby podjął odpowiednie kroki, jednak Diego był głuchy na ich prośby. Dziewczynka skradła jego serce niepomiernie i był gotów na wszystko, aby tylko zatrzymać ją przy sobie. Nikt tego nie rozumiał, najprawdopodobniej również dla niego samego było to niejasne. Jednak ten człowiek był niezłomny i potrafił postawić na swoim, zdobyć to, czego chciał. A gdy po raz pierwszy spojrzał w oczy dziecka, poczuł pragnienie tak silne, jakiego dotąd nigdy nie czuł. Pokochał małą jak swoją córkę i zapragnął roztoczyć nad nią opiekę. Jednakże po jakimś czasie skontaktował się ze swoim adwokatem, który zdobył dla niego z łatwością informacje dotyczące dziecka.

Dziewczynka była sierotą. Okazało się, że małą, po śmierci matki, opiekuje się jej siostra. Danych dotyczących ojca nie znaleziono, a ciotka dziewczynki nic o nim nie wiedziała. Dowiedział się jedynie tego, że matka pochodziła z Ameryki, a dziewczynkę przywieziono do ciotki, po śmierci matki. Nie wnikał głębiej, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, że bez problemu doszukałby się czegoś więcej, jednak te informacje mu wystarczyły.

Następnego dnia pojechał do kobiety wraz ze swoim adwokatem. Podał jej grubą kopertę i podsunął do podpisania dokumenty stwierdzające, że zrzeka się praw do dziewczynki. Nie miał żadnych skrupułów, ponieważ wcześniej dowiedział się w jakich warunkach żyła dziewczynka. Ciotka nie opiekowała się nią. Dziecko było dla niej ciężarem, a nie należała do osób uczciwych. Bardzo szybko zorientowała się, że Diego nie jest przeciętnym człowiekiem i nagle zaczęło jej bardzo zależeć na dziecku. Wtedy Diego wskazał wtedy wymownym wzrokiem kopertę i powiedział, że zna ludzi, którzy za połowę jej zawartości, są w stanie uciszyć jej macierzyńskie uczucia raz na zawsze. Dodał też, że gdyby kiedykolwiek przyszła jej do głowy próba kontaktu się z dzieckiem, to taka koperta trafi w ręce kogoś innego. Nie zrobił tak od razu jedynie przez wzgląd na to, iż były spokrewnione, a on nie mógł wykluczyć, że dziecko w przyszłości samo nie poszuka kogoś z rodziny. Był zaborczy i bezwzględny, jednak w tamtej sytuacji nie dopiął wszystkiego na ostatni guzik. A to nie zdarzało mu się zbyt często.

Dokumenty zostały podpisane błyskawiczne i od tego dnia Martha żyła w rodzinie pełnej miłości, a Diego rozpuszczał ją niemożliwie, budząc tym zgorszenie wielu ciotek, wujków, braci, kuzynów oraz całej swej ogromnej rodziny. Pomimo że Diego miał dwóch synów, to właśnie Martha była jego ulubienicą. Stała się najważniejszą osobą w jego życiu. I prawdę mówiąc nawet dla niego było to niezrozumiałe.

Minęło dużo czasu, a na świat przyszła Rain, zabierając część tej miłości dla siebie, ponieważ stary Diego oszalał na punkcie dziewczynki. Ciosem dla niego była decyzja Marthy o wyprowadzce do Stanów. Nie mógł się z tym nigdy pogodzić, ale z czasem zaakceptował ten fakt. W głębi duszy czuł, że ten wyjazd nie był kaprysem i doszło do czegoś, czego nie przewidział i nad czym nie miał kontroli. Jednak nie dociekał. Po prostu zaakceptował decyzję córki. Decyzję, która złamała mu serce. Pociechą było jedynie to, że Martha często przyjeżdżała do niego i spędzała z nim wiele czasu. Więź jaką nawiązali była niezmiernie silna i izolacja była poniekąd ciosem dla nich obojga. Diego nigdy nie dowiedział się, co było powodem wyjazdu córki. Liczył na to, że z czasem sprawa się wyjaśni, a ona wróci do domu. Jednak stała się rzecz, której w żaden sposób nie mógł przewidzieć i to właśnie czas stał się jego wrogiem, odbierając mu ją na zawsze.

Tego dnia, gdy zginęła, leciała właśnie do Stanów, jednak miał wrażenie, że wszystko wraca do normy, sytuacja klaruje się, ponieważ zamierzała od razu wrócić i w ogóle wydawała się jakaś odmieniona. Bardziej radosna. Jakby wreszcie znalazła bezpieczną przystań. Rain początkowo miała lecieć z matką, jednak w wyniku nieoczekiwanych okoliczności została została z dziadkiem. Gdy usłyszeli o katastrofie Diego zaczął wydzwaniać, chcąc się dowiedzieć, czy chodzi o ten samolot i czy ktoś przeżył. Po wielu godzinach było pewne, że rodzice Rain lecieli tym samolotem, a katastrofy nikt nie przeżył.

To było dla niego wstrząsające. Dla człowieka który mógł wszystko. Dostawał to, czego chciał. Miał pełną kontrolę nad tym, co było dla niego istotne. Był jak taran, szturmem osiągał cele, które obrał. Do tej pory nigdy nie zdarzyła mu się taka sytuacja. W pierwszym momencie poczuł, że to jakiś abstrakcyjny sen. Bo przecież to nie było możliwe. Przecież mógł wszystko. Przecież był wszechmocny. I w tamtym własnie momencie musiał zaakceptować fakt, że poniósł druzgocącą stratę. Stratę czegoś, co było dla niego najcenniejsze. Wiedział, że nigdy nie będzie w stanie się z tym pogodzić. Śmierć Marthy była raną, która nigdy miała się już nie zabliźnić. Wiedział to.

To była jedna z najgorszych nocy jakie kiedykolwiek przeżył. Siedział totalnie otumaniony i miał wrażenie, jakby lewitował i wtedy coś do niego dotarło. Rain zniknęła. Była przy nim, gdy dzwonił, gdy wrzeszczał, gdy rwał włosy z przerażenia i żalu. Była przy nim, a teraz zniknęła. Zaczął szaleńczo jej szukać. Porażony myślą, że przez głupie zaniedbanie straci dwie najukochańsze osoby. Na szczęście nie musiał szukać długo. Znalazł ją w ogrodzie, siedzącą pod drzewem i wpatrującą się w niebo. To była chwila, gdy musiał spojrzeć wnuczce w oczy i powiedzieć na głos to, co miało zmienić życie ich oboje.

— Rain – powiedział ze łzami w oczach. — Twoja mama...

— Wiem, dziadku — przerwała mu, a on zobaczył jak po jej policzkach spłynęły łzy.

— Wiedziałaś od początku? — zapytał zdezorientowany, a Rain skinęła nieznacznie głową. — Ale skąd? Jak?

Zdawał sobie sprawę z tego, że przy dziecku nie potwierdził tej informacji. Zniknęła wcześniej. Lecz przecież to nie było zwyczajne dziecko. Już od chwili jej narodzin. Mrocznej chwili, która dla wszystkich była wstrząsem, czymś, co nigdy miało się nie zdarzyć. Od tamtej pory dziecko było pod ciągłą obserwacją. Nikt nie rozumiał jej zachowań, nikt oprócz niego i Marthy. Oboje wiedzieli jakie mogą być konsekwencje tego, kim jest dziewczynka i sytuacji w jakiej się urodziła. Dla Marthy zrobiłby wszystko. Nawet pozwolił żyć jej dziecku, chociaż stanowiło to ogromne zagrożenie nie tylko dla niego, ale i dla ludzi z równie wielkim koneksjami, którzy mogli powodu dziewczynki chcieć go zniszczyć. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pozwalając jej żyć, podejmował się walki o życie swoje i całej swej rodziny. Od tamtej chwili nic już nie miało być proste.

Później pokochał dziewczynkę niemal tak samo jak jej matkę, co zaskoczyło najbardziej jego samego. A po śmierci Marthy uczucie to eskalowało i stało się jeszcze mocniejsze. Dziewczynka mogła stanowić zarówno śmiertelne niebezpieczeństwo, jak i być zupełnie niegroźna. To była ruletka, zabójcza ruletka. W tym magazynku nie było jednego naboju. W tym magazynku jedynie jednego brakowało. I dopiero czas miał pokazać, kim tak naprawdę było to dziecko. Czas, który już raz sprawił, że Diego poniósł druzgocącą porażkę, tracąc ukochaną córkę.

— Nie wiem — wyszeptała bezradnie dziewczynka, spoglądając na dziadka intensywnie zielonymi oczyma. — Po prostu wiedziałam — dodała jeszcze ciszej, odwracając głowę, w ciszy zapatrując się w ciemność, spojrzeniem, które na jeden moment, na zaledwie ułamek sekundy zmieniło swą barwę.

Od śmierci matki, Rain, cicha i nieśmiała, jeszcze bardziej schowała się w swą ciszę. Gdy zabrakło Marthy, już nikt nie potrafił tak dotrzeć do Rain, nikt nie potrafił właściwie jej zrozumieć. Diego chciał, aby zamieszkali u niego, lecz Ethan postanowił sam zająć się rodzeństwem, co Rain przyjęła nawet z ulgą, gdyż wolała swą ciszę i spokój w Stanach o wiele bardziej, niż wielką rodzinę i wiele współczujących spojrzeń we Włoszech. Tylko brak dziadka był dla niej bolesny, ponieważ z upływem czasu, więź jaka łączyła ojca z córką, była niemal identyczna z tą jaka nawiązała się między dziadkiem a wnuczką. Decyzja Ethana zabolała Diego, lecz tym razem nie protestował. Wiedział, że tak będzie dla Rain lepiej. Wiedział o tym nawet bardziej, niż ona sama. To było ogromne ryzyko, śmiertelna ruletka, wieczna gra. Jednak musiał ulec. Nie mógł pokazać nikomu, że czegokolwiek się obawia, że trzyma ją w ukryciu, ponieważ ma coś do ukrycia. Musiał puścić ją wolno, aby stworzyć pozory, że nie obawia się niczego, a później mógł jedynie mieć nadzieję, że wszystko się nie spierdoli, a w niej nie rozbudzi się coś, co nie powinno wyjść nigdy na jaw. Prawda była taka, że być może nie było niczego. Jednak równie dobrze mogło tez być tak, że było tam aż za dużo. Rain była niczym puszka Pandory, a on nie zdawał sobie w tamtym momencie sprawy z tego, że jest ktoś, kto posiada klucz, którym może zarówno uwolnić mrok, jak i go ponownie uwięzić. Czas, zabójczy, okrutny, bezkompromisowy, to on miał dać wszystkie odpowiedzi.

Co roku w lato organizował wielką rodzinną uroczystość na którą wszyscy, bez wyjątku, musieli się stawić. Typowa włoska impreza, która była doskonałym pretekstem, aby Rain spędziła z nim trochę czasu, podczas którego miał możliwość ocenić sytuację i orzec, czy istnieje jakieś zagrożenie. Tak więc co roku, wraz z Ethanem i Ryanem, Rain przylatywała do Włoch, aby spędzić z dziadkiem kilka tygodni. I wtedy była naprawdę szczęśliwa. Tęsknota za rodzinnymi stronami, klimatem, który pamiętała z dzieciństwa, otoczeniem, które integralnie kojarzyło jej się z matką, sprawiały, że nawet wielka rodzina i częste imprezy, nie były w stanie zepsuć jej radości spędzonych z dziadkiem chwil, długich rozmów ze starcem oraz częstych wędrówek po winnicach. Obcowania w miejscach, które przypominały jej matkę. Niemniej z dnia na dzień czuła się mniej komfortowo, skupiając na sobie uwagę niezliczonych krewniaków, którzy byli jej ciekawi, a to sprawiało, że jak najszybciej chciała wrócić do domu, do swej ciszy. I dość często kilka tygodni, zmieniało się w kilka dni. Na to nie miał wpływu nikt. Nawet ona sama.

Rain była piękną dziewczyną. Była niska i drobniutka, co przy wysokich braciach robiło ogromne wrażenie. Cicha, delikatna, nieśmiała, zawsze z lekkim dystansem, ale i serdecznością. Piękna, choć skromna. Patrząc na nią, chciało się ją przytulić i chronić przed całym światem. Twarz miała idealną. Drobny nos oraz pięknie wykrojone usta, które sprawiały wrażenie precyzyjnie wymierzonych, perfekcyjnych. Jednakże ich piękno ginęło, gdy spojrzało się w jej przenikliwe, ogromne, zielone oczy. Unikatowa barwa tęczówek wydawała się nieprawdziwa. Niespotykany, intensywny odcień zieleni, który sprawiał wrażenie, jakby jej oczy żyły swoim życiem. Miała długie, lśniące włosy o niejednolitej barwie. Rudawe, połyskiwały miejscami brązowymi refleksami.

To wszystko sprawiało, że ludziom, którzy nie znali jej i nie widzieli nigdy jej uśmiechu, wydawała się nierealna, bo przecież idealni ludzie nie istnieją. Ale Rain była jak najbardziej realna i tylko ci, którzy znali ją na co dzień, wiedzieli, że mimo wszystko jest zwykłą dziewczyną. To jej nostalgiczna poza, sprawiała, że była dla każdego kimś niecodziennym. Piękną zabawką, która stoi na półce. Nierozpakowana oraz dziewicza. Jedynie Diego znał jej sekret i zdawał sobie sprawę z tego, że jego wnuczka nie jest kimś zwyczajnym.

Natomiast Rain? Ona czekała. Czekała na moment, gdy coś ją zmieni. Gdy jakiś trybik zaskoczy, a ona poczuje coś, co nie będzie jej już blokowało. Coś, co uwolni jej prawdziwe ja. Ta chwila miała wkrótce nadejść. Jednak zmiany nie były tym, czego mogłaby oczekiwać. Zmiany, które miały stopniowo ewoluować.

Bracia pilnowali jej jak cennego skarbu, nie potrafili nawet pomyśleć, że ktoś skrzywdziłby ich małą siostrzyczkę. Każdy kochał ją na swój sposób, obaj zawsze czekali na uśmiech, który pojawiał się na jej twarzy bardzo rzadko. Ich dziadek czekał na tę chwilę cały rok. Jednak jego intencje nie były tak jednoznaczne. On oczekiwał czegoś jeszcze. Choć właściwsze byłoby nazwanie tego oczekiwaniem, aby nie stało się coś jeszcze. Rain zawładnęła jego starym sercem i dlatego postanowił podjąć walkę z całym światem, jeżeli będzie to konieczne. Ludzie obawiali się tego człowieka o niezłomnym i surowym obliczu. Mężczyzny, który krył w sobie więcej tajemnic, niż można byłoby sobie wyobrazić, jednakże dla tej młodej dziewczyny, starzec ten zmieniał się, a jego twarz łagodniała. Groźna mina, zamieniała się w szeroki uśmiech. Choć zawsze kryło się w nim coś jeszcze.

I taka właśnie była Rain. Budząca wiele sprzecznych uczuć. Kryjąca wielką tajemnice. Niczym mityczna puszka Pandory, spowita sekretem, który zapewniała jej cisza. 

Uśpiona — oczekiwała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro