dzień 7 - poranek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Hinata
Wstałem rano i cały czas miałem w głowie słowa Kageyamy. "Jak zaiskrzy to zaiskrzy"... Czy to oznacza, że Kageyama nie ma nic przeciwko temu, abyśmy się zeszli? Myślałem nad tym bardzo intensywnie, przez co nie zauważyłem, że mój ukochany Kageyama mi się przygląda. Zaraz... Czy ja pomyślałem ukochany? Serio. Hinata jesteś żenujący! Czemu muszę o tym myśleć! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Dlaczego!!?
- Nad czym tak myślisz? - spytał jednak czarnowłosy.
- Nad Twoją wypowiedzią z wczoraj... - odpowiedziałem nie świadom tego, co właściwie i do kogo powiedziałem.
- Co? - chciał się dowiedzieć, ale wtedy moja świadomość wróciła.
- Co? Zamyśliłem się...
- Nie ważne... - powiedział czarnowłosy i uśmiechnął się lekko.
- Co dziś będziemy robić? - spytałem, bo nie chciałem dziś się wylegiwać w łóżku. - Jest ładna pogoda, może byśmy gdzieś poszli?
- Mmm, pytanie gdzie?
- Znam takie ładne miejsce w górach, ale musielibyśmy pojechać na noc.
- Nie ma problemu, a tak właściwie, to która godzina?
- Eeeeem... - spojrzałem na zegarek. - 7... Dość wcześnie jak na mnie, ale cóż...
- W takim razie ubierzmy się i ja zrobię śniadanie i prowiant na wycieczkę, a ty nas spakuj, w końcu pewnie często chodziłeś na tego typu rzeczy, skoro znasz tamto miejsce.
- Okej! - niechętnie wywlekliśmy się z ciepłego łoża. Zajumałem kolejną bluzę Kageyamy. Co prawda tamtą już oddałem, ale no czemu nie miałbym wziąć kolejnej? Ubrałem się szybko i poszedłem po plecaki. Dwa duże czarne plecaki. Do pierwszego włożyłem namiot i ubrania Kageyamy. Na jego górze zaczepiłem również gigantyczny i jedyny jaki mieliśmy śpiwór. Do mojego plecaka włożyłem koc, rzeczy potrzebne do mocowania namiotu, moje ubrania, no i potem jeszcze dopakowałem prowiant. Oczywiście spakowałem też nas w kosmetyczkę i wsadziłem do mojego plecaka. Mam nadzieję, że to wystarczy i damy radę się z tym zabrać... Uśmiechnąłem się pod nosem. Czyli idziemy w tamto miejsce. Po wrzuceniu wszystkiego w uporządkowany sposób do plecaków, ruszyłem do kuchni. Następnie zjedliśmy pierwszy posiłek dnia (czytaj śniadanie) i wyruszyliśmy na wyprawę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro