dzień 7 - wieczór

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Hinata
Gdy zjedliśmy kolację było już blisko do wyczekiwanego przez nas oboje zachodu słońca, więc złapałem Kageyamę za rękę i pociągnąłem za sobą strasznie się rumieniąc. Zaprowadziłem go na pewną skarpę, na której brzegu usiedliśmy.
- Piękny widok! - powiedział.
- Poczekaj na zachód... - odpowiedziałem opierając się o czarnowłosego. On spojrzał się na mnie i zrobił to samo. Gdy wreszcie się doczekaliśmy zachodu Kageyamie aż się oczy świeciły.
- WOW! Hinata to jest takie cudowne! - radował się.
- Cieszę się, że Ci się podoba... - stwierdziłem.
- A tak swoją drogą... - Kageyama zaczął.
- Tak?
- Shouyo... Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, wiesz? - mocno się zarumieniłem.
- Jak to? A rodzina?
- Rodzeństwa nie mam, a Rodzice zmarli w wypadku kilka lat temu. Przez pierwsze 4 lata zajmowała się mną jakaś dalsza rodzina, ale nie było mi u nich dobrze i przeniosłem się tutaj.
- Współczuję... - początkowo nie wiedziałem co powiedzieć, ale poczułem silną potrzebę przytulenia czarnowłosego, co zrobiłem.
- H-hinata...
- Kageyama... Dla mnie też jesteś bardzo ważny! W końcu traktuję cię jak rodzinę... - wyznałem... Rozgrywający spojrzał się na mnie. Zauważyłem, że kilka łez spłynęło mu po twarzy, więc starłem je szybko ręką, po czym uśmiechnąłem się szeroko. Czarnowłosy tylko przyciągnął mnie do siebie. Powiedziałem wtedy do siebie w myślach, że za wszelką cenę muszę go chronić! Tak się jakoś stało, że chłopak przysunął się do mnie jeszcze bliżej i... Pocałował mnie! Z początku nie wiedziałem co zrobić. Milion myśli na raz zalało mój umysł. W końcu jednak oddałem pocałunek zatracając się w nim. Objąłem rozgrywającego, a on wplątał swoje ręce w moje włosy. Kiedy oderwaliśmy się od siebie mieliśmy ciężkie oddechy. Słońce już dawno zaszło a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Przysunąłem się jeszcze bliżej Kageyamy, po czym szepnąłem te magiczne słowa:
- Kocham Cię...
- Ja Ciebie też... - usłyszałem odpowiedź, po czym jeszcze raz się pocałowaliśmy. Chwilę później postanowiliśmy już wracać do namiotu i iść spać. Mieliśmy tylko jeden śpiwór, więc musieliśmy, zresztą jak zwykle spać razem. Wtuliłem się mocno w tors młodszego, a on pocałował mnie w głowę.
- Dobranoc Kageyama...
- Dobranoc Hinata... - i zasnęliśmy, Kageyama jak zwykle spokojnie, tymczasem ja wreszcie bez nadwyżki myśli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro