dzień 19 - ranek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Kageyama
Byłem w pokoju. Przede mną stał Hinata z zapłakanymi oczami.
- WYJDŹ! - krzyknął. - NIE CHCĘ CIĘ JUŻ WIĘCEJ WIDZIEĆ!
- Ale Shouyou...
- ŻADNE SHOUYOU!
- Co ja Ci zrobiłem?
- JESZCZE SIĘ PYTASZ!!? ZDRADZIŁEŚ MNIE Z TAMTĄ ZDZIRĄ! Zresztą i tak kocham kogoś innego... - z moich oczu polały się łzy.
- J-ja bym c-cię nigdy n-nie zdradził... - powiedziałem i wybuchnąłem płaczem. - Wszystko skończone... - pomyślałem

- Kageyama-chan? Kageyama-chan? - słyszałem jak przez mgłę. Zamknąłem oczy. - TOBIO-CHAN!
- Huh? - Obudziłem się podrywając się do siadu. Moje oczy były mokre.
- Już, spokojnie... - siedział tam. Trzymając mnie za rękę. Shouyou.
- Shouyou? - spytałem.
- Tak, ja?
- Wiesz, że nigdy bym Cię nie zdradził, prawda?
- Oczywiście, że tak, co Ci się śniło?
- Że mówiłeś, że Cię zdradziłem i, że i tak kochasz kogoś innego i że mam zejść ci z oczu... - z moich oczu znowu popłynęły łzy.
- Kageyama Tobio. - popatrzyłem się na niego. Nie często nazywa mnie on pełnym imieniem i nazwiskiem. - Nigdy. W. Życiu. Bym. Czegoś. Takiego. Nie. Powiedział. Już, już, słonko, nie martw się, kocham tylko Ciebie... (No może prócz reszty rodziny) - Hinata przytulił mnie do siebie. Wtuliłem się w jego tors.
- Też cię kocham. Najmocniej na świecie... Jestem od Ciebie uzależniony... - stwierdziłem.
- Widzę... - odpowiedział Hinata, po czym zaśmiał się i mnie pocałował w głowę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro