dzień 2 - poranek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Hinata
Obudziłem się. Było mi zimno. Chciałem się przytulić do Kageyamy, ale nie było go tam. Przyznam, że trochę się przestraszyłem. Powinienem się raczej zastanowić dlaczego akurat to przytulenie Tobio było pierwszym co mi przyszło do głowy! Właściwie to jestem pewny, że jeszcze tydzień temu, gdybym próbował go dotknąć, to chyba by mnie ugryzł! Cóż, może oswajam bestię? Zachichotałem pod nosem. W każdym razie powinienem raczej go znaleźć. Wielki problem jest jednak taki, że nie chce mi się wstać...
- Kageyamaaaaa! - krzyknąłem.
- Coś się stało? - do pokoju przyszedł rozgrywający. Spojrzał się na mnie i podparł pod boki.
- Czemu tu tak zimno? - spytałem cicho, opatulony w kołdrę.
- Aaa, ogrzewanie padło.
- Że co!!? - czemu! Tego jednego się nie spodziewałem. Naprawdę wszystko mogło się zdarzyć, ale to? Wyciągnąłem rękę i wciągnąłem mojego przyjaciela pod kołdrę i mocno przytuliłem. Naprawdę nie wiem co mną kierowało i spodziewałem się raczej odsunięcia ze strony młodszego - Jesteś ciepły. - stwierdziłem, czekając aż Tobio się odsunie. Byłem prawie pewny, że to zrobi. Cóż, jednak chyba się myliłem. Mój mózg tego nie pojmuje! Jeszcze trzy dni temu czarnowłosy by w życiu się mnie nie dotknął! Bardzo dziwiła mnie ta sytuacja. Szczerze mówiąc, to coś dla mnie nowego...
- Ty też... - Uśmiechnąłem się pod nosem, wtulając się w tors wyższego. Ciekaw byłem, kiedy przekroczę granicę... Młodszy natomiast położył ręce na moich plecach, a swój podbródek oparł na mojej głowie. Siedzieliśmy tak jeszcze przez pół godziny. Niesamowite uczucie... Siedzieć i przytulać, bliską Ci osobę... Bliską osobę? Czy ja w ogóle mogę rozgrywającego do tej kategorii zaliczyć? Pewnie tak... Nie wyobrażałbym sobie teraz życia bez Tobio. W końcu Kageyama odsunął się delikatnie ode mnie i kazał mi się ubrać. Z wielką niechęcią zwlokłem się z łóżka i opuściłem pokój. Tobio natomiast poszedł zrobić jedzenie, które było pyszne! Nie wiem gdzie on się nauczył gotować, ale zdecydowanie mu to wychodzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro